Colt Walker - legenda czy fuszerka ???

Broń czarnoprochowa

Moderator: Moderatorzy

Wiadomość
Autor
Matti
Posty: 103
Rejestracja: 5 lutego 2008, 02:58

Colt Walker - legenda czy fuszerka ???

#1 Post autor: Matti » 14 marca 2008, 16:43

Zastanawiam się nad zakupem Walkera. Z pozytywnych opinii, które o nim czytałem wynika, że:
- rekomendowana przez producenta naważka prochu wynosiła ponad 50 grainów
- masa pocisku wynosiła ponad 150 grainów
- Vo była ok. 360 m/s

To daje Ek = 600 J, czyli mniej więcej tyle co w Waltherze P 99.

Z drugiej strony czytałem też, że:
- zdarzały się przepały, czasem ze szkodą dla strzelca
- produkcję zarzucono po niespełna półtora roku na rzecz "udoskonalonego" modelu Dragoon Whitneyville

To, czego nie było w tych wszystkich opracowaniach, to kwestia:
- czy przepały zdarzały się przy "firmowych" naważkach prochu, czy tylko wtedy, gdy ktoś przesadził ???
- na czym polegały udoskonalenia modelu Dragoon Whitneyville ?

Wiem, że obydwa modele uchodzą za ciężkie, ale mnie to zbytnio nie przeszkadza. Dotychczas posiadałem trzy repliki Colta: Pocket '31, Navy Yank of London '44 i Navy Squareback '36. Zdecydowanie najlepiej wypadł Yank of London. Pocket był niecelny, a Squareback miał trochę za słabą sprężynę kurka i czasem nie odpalały kapiszony.

Teraz zamyślam kupić Walkera lub Dragoona. Który model Waszym zdaniem jest lepszy (w zakresie takich cech jak moc, celność i niezawodność) ?

Z góry wdzięczny za odpowiedzi

Pozdrawiam wszystkich :-)

M.
Różnica poglądów nie musi oznaczać wzajemnej niechęci. Może natomiast być siłą napędową twórczej dyskusji.

Awatar użytkownika
waliza
Site Admin
Posty: 9663
Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
Kontakt:

#2 Post autor: waliza » 15 marca 2008, 00:41

Hehehe dragoon i walker to inny swiat przy popierdółkach w typie pocketa. Walkera zrobono jako typową bron kawaleryjska. Wozony przy siodle, wiem mogl a nawet powinien byc armatą. Pistolty kwalryjskie z wojen napoleonskich tez byly praktycznie obrzynami karabinow i lufy mialy nawet 40 cm. Walker dla kwalerii byl stworzony i byl ok. Niestety byl ciezki. Na maxa mozna wpakowac w beben prawie 3,5 g prochu co moze dac okolo 800J :shock: . Zrobiono ich okolo 1100 szt i w wiekszosci chyba bebny ulegly rozerwaniu. Trudno powiedziec czy przyczyna bylo przeladowanie bo napewno do walki kazdy chcial miec armate co leb urwie przy dupie i sypal ile wlezie czy rozrywaly sie dlatego ze stal na bebny byla do dupy. Pewnie i to i to. Dzisiejsze repliki sa z lepszej stali i sypanie nawet na maxa broni nie szkodzi. Przynajmniej ja nie widzialem rozwalonego walkera ani nie slyszalem o takim. Po czasie przyszlo opamietanie. Kawalerzysci wtedy chyba nie byli pudzianami i to by sie zgadzalo jak sie popatrzy na mundury w muzeach- chuchra takie raczej wzrost naszego prezydenta. Dla nich walker wazacy 2 kilo byl trudny do machania. Jak taki wsypal do tego na maxa w beben to nic nie trafil bo kop byl spory. Powstal wiec dragoon. Nieco zmniejszona wersja. Lufa 1,5 cala krotsza. Beben krotszy. Lufa nieco lzejsza- "kostka" w ktorej ona siedzi jest krotsza. Prochu wejdzie jakos 2,2 grama ale to i tak jest armata a i stzrelac sie da normalnie. Spadek masy tez wyszedl na plus. Do tego zmieniono zatrzask pobojczyka. Na plus. Co do przedmuchow i odpalaniu kilku komor na raz to po prostu cecha/ wada wszystkich rewolerow kapiszonowych bez wyjatku.Trzeba smarowac wylot komor smarem i tyle. Co do tego ktory lepszy to ja sam do dzis nie wiem. Strzelam z obu i nie wiem ktory mi lepiej lezy. To trzeba samemu zbadac.
Walker jednak jest armatą a jesli chce sie cos trafic to sie wali z 2 gramow. Po co wiec miec takie cos wielkie i sypac pol komory? Nie sadze , że sypanie do pelna i taka moc sie do czegos przyda.
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.

yho
Posty: 2
Rejestracja: 22 stycznia 2008, 22:30

Z gumką Walker wali jak wściekły

#3 Post autor: yho » 15 marca 2008, 21:12

Walker to legenda i fuszerka , dwa w jednym, coś jak "wash and go".
Legendą na pewno jest i basta. Fuszerką mógł być w oryginale ze względów materiałowych i... z powodu (jak głosi strzelnicowa legenda ) zaprojektowania go przez mańkuta dla mańkutów. Podobno płk. Walker osobiście był leworęczny i dlatego Colt Walker jest lustrzanym odbiciem ( jeżeli chodzi o klin) innych rewolwerów. W walkerze klin jest wbijany od prawej do lewej i zadziornie stercząc po prawej stronie , skutecznie utrudnia ładowanie. Co dziwne, wycięcie do wkładania kul pod pobojczyk jest również z prawej strony (co by zaprzeczało wersji z mankutami) , może to być potwierdzeniem wczesnego błądzenia konstruktorów, bo gdyby Walker był na prawdę dla leworęcznych, to wycięcie dla kul miałby z lewej strony, a tak ma dwa w jednym i wycięcie i klin utrudniający do niego dostęp są z prawej strony. Inna sprawa to słynna śrubka ograniczająca głębokość wbijania klina - współczesne kopie (Hege) mają taki kształt klina, że jeżeli by go dobić do śrubki, to tylko za pomocą młota kowalskiego, uprzednio rozgrzawszy cały ten interes do czerwoności. Osobiście jestem początkującym Walkerowcem (ok. 1000 strzałów) i jak na razie w moim Walkerze nic nie pękło, ani nie odpalił w sposób niekontrolowany dodatkowych komór przy wystrzale. Gdzieś spotkałem się ze stwierdzeniem, że przy prawidłowym załadowaniu nie ma możliwości "pzedniego odpału" a zdążały się one jedynie w warunkach bajowych ładując na full prochu + kula , bez przybitki.
Jeżeli chodzi o celność, to Walker nie jest zły, a nawet daje wyniki zbliżone do pistoletów jednostrzałowych.

Walkerowi opada.

Unikalną cechą Walkera, nie spotykaną w żadnym innym rewolwerze jest słynny "opadający" pobojczyk. W praktyce działa on jako wskaźnik przeładowania, ponieważ przy strzelaniu naważką mniejszą od 2g nie opada a po zastosowaniu naważki większej... opada po każdym strzale. Optymalnym rozwiązaniem jest gumka zabezpieczająca - recepturka.
Z gumką Walker wali dowolnym ładunkiem jak wściekły :-)

Trochę moich doświadczeń z Walkerem opisałem tutaj..... http://super.cal.pl/[url]http://super.cal.pl/[/url]

W zasadzie strzelam tylko z Walkera, od czasu do czasu na strzelnicy biorę broń kolegów do ręki. Subiektywne odczucie jest dosyć dziwne - wszystkie inne rewolwery wydają mi się jakieś "nierealne", jak zabawki. Ale to kwestia przyzwyczajenia (lub jego braku).

Jest to mój pierwszy post na tym forum (chociaż czytam je od wielu miesięcy), pozdrawiam zatem wszystkich forumowiczów i dziękuję za wspaniałe posty, nie tylko w dziale CP.

Awatar użytkownika
waliza
Site Admin
Posty: 9663
Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
Kontakt:

#4 Post autor: waliza » 16 marca 2008, 02:05

Trafiają sie oryginalne walkery ktore maja pobojczyk przerobiony jak w dragoonie. Wiec jak ktos chce to moze tak sobie to przerobic czyli dodac zatrzask i bedzie to jak najbardziej zgodne historycznie.
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.

yho
Posty: 2
Rejestracja: 22 stycznia 2008, 22:30

Przeróbka pobojczyka

#5 Post autor: yho » 17 marca 2008, 09:05

Może ktoś wie, gdzie można zaordynować przeróbkę Walkera, tak aby miał zatrzask jak w Dragonie ???

Awatar użytkownika
waliza
Site Admin
Posty: 9663
Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
Kontakt:

#6 Post autor: waliza » 17 marca 2008, 12:20

U kazdego tokarzo-frezera.
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.

Awatar użytkownika
Guliwer
Posty: 497
Rejestracja: 7 kwietnia 2006, 21:03

#7 Post autor: Guliwer » 26 kwietnia 2008, 20:09

Drobne uwagi do postu kol. Walizy.

Kawalerzyści używali potężnych koltów o dużej energii, bo celem były konie przeciwników. Na człowieka wystarczyłby rewolwer jak Navy .36.
Strzelanie z siodła z karabinu praktycznie nie wchodzi w grę, bo angażuje obie ręce.
Rewolwery były ciężkie, bo nie znano jeszcze tak dobrej jak dzisiejsza stali.

Jeździec konny nie może być postury Pudziana, bo wierzchowiec nie wytrzyma 130kg.
Wystarczy popatrzeć na dzisiejszego dżokeja.
"Wtedy wydawało nam się, że jak się ma dwa rewolwery, to ma się wszystko".
Marek Edelman- "Zdążyć przed Panem Bogiem"

Madrian
Posty: 885
Rejestracja: 22 sierpnia 2005, 15:44
Lokalizacja: W-wa

#8 Post autor: Madrian » 27 kwietnia 2008, 12:45

Kiedyś słyszałem, że do kawalerii USA, przyjmowano tylko gości o masie poniżej 70kg i wzroście poniżej 165cm (a może nawet 160cm - nie pamiętam dokładnie, ale dziś przeciętna licealistka przekracza te normy...). Większych "byczków" kierowano raczej do innych formacji.
IŻ38, Hatsan 55, CPS, Crosman 3576.
Kliknij, ja zarobię punkty, a tobie może się spodoba.
http://pl.desert-operations.com/?recruiter=e76b

shunkaha
Posty: 38
Rejestracja: 5 sierpnia 2008, 22:32
Lokalizacja: mazowsze

#9 Post autor: shunkaha » 7 sierpnia 2008, 17:54

Ale strzelec z Walkerem miał np.przewagę nad meksykańskim piechurem uzbrojonym w muszkiet Brown Bess,a takie podobno były w użyciu podobno np.pod Alamo i San Jacinto.

michal64
Posty: 1
Rejestracja: 6 listopada 2008, 23:03
Lokalizacja: Warszawa

#10 Post autor: michal64 » 6 listopada 2008, 23:13

Ludzie w XIX w. nie byli pudzianami?
I tak i nie. W USA już w XVIII w. wzrost w piechocie był bliski standardom dzisiejszym i wynosił ok. 172 cm (pomiar bez butów, członkowie milicji stanowych, a więc nie ma mowy o celowym wyborze gigantów). W Europie w tym czasie wysokość ciała wynosiła średnio 165, a Polsce 161-162 (ale w następnym półwieczu szybko rośliśmy do 166 cm). W połowie XIX w. do roczników urodzonych ok. 1890 Amerykanie zaczęli maleć, ale nigdy nie zeszli poniżej 170 cm. Kawalerzyści rzeczywiście byli mniejsi, ale tak było wszędzie. Porównywanie ich do współczesnych dżokejów to przesada. Dosiadali silniejszych koni, a maksymalizacja prędkości konia (jak dziś na wyścigach) nie była priorytetem.
Ciężar Walkera brał się nie tyle z jakości materiału, co z przeznaczenia. Colt to "przyjacie o sześciu sercach" (to z reklamówki Colta), więc siódmy Indianin miał dostać w głowę kolbą (to według W. P. Webba, The great plains).
Pozdrawiam

ODPOWIEDZ