No i tu kłania się nasze słownictwo. Broń nabita, broń załadowana, broń gotowa do strzału, nabita ale nie gotowa do strzału itp.
A nasi prawnicy, zwłaszcza ci "pseudo" tu czepili by się każdego słowa nie wnikając w jego znaczenie. A wystarczy sięgnąć do encyklopedii broni lub inszych wydawnictw o broni i wszystko jasne.
Broń nabita czy nabijanie broni.
Broń załadowana czy ładowanie broni. W naszej nomenklaturze uznaje się ładowanie broni lub broń jest załadowana. Broń nabita czy nabijanie broni jest uznawane za potoczną nazwę tej pierwszej czynności. I tu jest zagadka - od kiedy zaczęto używać określenia - ładowanie broni.
Przypuszczam, że od wprowadzenia naboju scalonego, bo kiedy czyta się książki pisane przez autorów z XVIII czy XIX w. to oni używają określenia nabijanie broni. "Nabijał broń, miał nabitą broń" itp.
I dlatego według naszych "ekspertów" od broni palnej, broń załadowaną uważa się za broń gotową do strzału - bez względu na to czy nabój jest w komorze/lufie/ czy w magazynku.
I tak to wygląda w naszej rzeczywistości.
Jest jeszcze jedna ciekawostka - broń przygotowana pośrednio do strzału i broń przygotowana bezpośrednio do strzału. Przygotowana pośrednio - naboje w magazynku, zabezpieczona lub nabój w komorze i zabezpieczona. Przygotowana bezpośrednio do strzału - nabój w komorze i odbezpieczona.
Proch i kula w komorze czy bębnie, ale bez kapiszona i odciągniętego kurka - pośrednio przygotowana.
Z założonym kapiszonem i odciągniętym kurkiem - bezpośrednio przygotowana.
Jakie by nie było to przygotowanie, to i jedno i drugie uważane jest za broń załadowaną.
I nic na to na dzień dzisiejszy nie poradzimy.
Jeśli chodzi o rozdzielne ładowanie, to mając w komorze czy bębenku rewolweru kulę i proch, a kapiszon w pudełku, kieszeni czy jeszcze licho wie gdzie, to będzie traktowane jakbyś miał nabój w magazynku. I koło się zamyka.