Strona 2 z 2

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 5 lipca 2017, 23:20
autor: asasello
Jesteście perwersyjni - i pisze wam to jako były posiadacz Trabanta.

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 5 lipca 2017, 23:35
autor: waliza
Oj tam. 600tka była bardzo ładna , budziła wręcz sensację. Do tego ten dźwięk silnika ala crazy frog i błękitne spaliny. Ehhh ja chcę mieć znowu 18 lat i mojego trampka. :roll:

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 6 lipca 2017, 13:23
autor: maziek
Ty to chyba waliza 600 to już miałeś mocnego zabytka. Jak byłem kajtkiem to mieliśmy 601 nówkę i to była maszyna. Żadnych problemów a pod górę nie było nań mocnego, plus napęd na przód nieoceniony na bezdrożach (a akurat przydawało się). Był obiektem żartów oczywiście - ale jak na tamte czasy to malina.

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 6 lipca 2017, 16:25
autor: Okruch
Jak już chwalimy się wizytami...
http://www.milmag.pl/news/view?news_id=168

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 6 lipca 2017, 20:59
autor: waliza
600tka oczywiście ( nie mylić z mercedesem o tym numerze jak wszyscy złośliwcy wtedy :lol: ) była już wtedy antyczna. Fabryczny brak pasów, czerwone kierunkowskazy z tyłu. Data rejestracji 1 września 1963 o ile pamiętam więc kierunki i pasy mnie nie obowiązywały bo to weszło od 1 stycznia 1964 o ile pamiętam. Gliny nawet uznawały to tłumaczenie bezboleśnie ( kierunki, bo pasy sobie domontowałem). Trampka miałem od maja 1996 więc miał wtedy dużo więcej niż ja.

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 6 lipca 2017, 21:37
autor: maziek
Mój wujcio miał 600-tkę i strasznie się o nią srał, piękna była, bordowo-beżowa dla mnie co jeszcze wonczas koszulinę w zębach nosiłem był jak amerykański krążownik szos - a pewnego dnia nastąpiło coś takiego, że silnika nie dało się zgasić i mało tego po wysprzęgleniu się strasznie rozkręcał i wujcio bal się, że się rozleci, hamulce były za słabe, żeby go zadusić na biegu i w końcu biedny wujcio przyhamował ile się dało na wysokim biegu i "oparł" się o drzewo, wtedy w końcu zgasł. Poza zderzakiem nic się nie stało, mówili, że to samozapłon był, sensacja na osiedlu na miarę lądowania UFO :) - z początku jak pomykał pod blokiem wszyscy myśleli, że wujcio albo za tęgo pociągnął, albo zwariował :) .

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 6 lipca 2017, 21:56
autor: jarekvolvo
Marzył mi się zawsze poprzednik Trabiego - P70, czyli "odwrócona" dekawka, niestety, był nieosiągalny... Za to, przez dziewięć lat remontowałem IFE F9 - od totalnego wraku do stanu - jak na tamte czasy - perfekcyjnego. Poprzedniczka Warczyburga, o cudownej linii i silniczku grającym "gę, gę, gereę gę gę... " :D Cuuudo :)

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 7 lipca 2017, 23:35
autor: asasello
maziek pisze:Mój wujcio miał 600-tkę i strasznie się o nią srał, piękna była, bordowo-beżowa dla mnie co jeszcze wonczas koszulinę w zębach nosiłem był jak amerykański krążownik szos - a pewnego dnia nastąpiło coś takiego, że silnika nie dało się zgasić i mało tego po wysprzęgleniu się strasznie rozkręcał i wujcio bal się, że się rozleci, hamulce były za słabe, żeby go zadusić na biegu i w końcu biedny wujcio przyhamował ile się dało na wysokim biegu i "oparł" się o drzewo, wtedy w końcu zgasł. Poza zderzakiem nic się nie stało, mówili, że to samozapłon był, sensacja na osiedlu na miarę lądowania UFO :) - z początku jak pomykał pod blokiem wszyscy myśleli, że wujcio albo za tęgo pociągnął, albo zwariował :) .
Czemu nie zakręcił kranik?

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 8 lipca 2017, 10:42
autor: mkl1
A Wartburga 900 (kaczkę) pamiętacie zapewne. To był pierwszy samochodzik mojego ojca..... taki biało bordowy. Potem zamontowaliśmy silnik od 1000-ki i był szybszy od syrenki :D

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 8 lipca 2017, 12:07
autor: jarekvolvo
A zwróć uwagę, że przez pewien krótki czas do Syreny 103 montowano zespół napędowy od Warczyburga 312 - model był oznaczony jako 103 S - potocznie zwany "folksdojdczem" - to dopiero latało :)
Warti 900, czyli 311 miał silnik prawie taki sam, jak IFA "poliftowa", czyli już z pompą wody na pasek, z mocą 45 KM - starsza IFA miała obieg termosyfonowy, 37 koni a ogrzewanie stanowił stalowy lejek za chłodnicą, łapiący ciepłe powietrze ;)

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 8 lipca 2017, 16:30
autor: maziek
Inny mój wujcio miał wartburga, był to już samochód stary kiedy go kupił. Wujcio co rok na zimę rozkładał go na śrubki, patroszył wszystko - i malował. Rok w rok. Pamiętam śmieszny widok samochodu na kołkach i bez dziobu - cały przód był zdemontowany. Ech to były czasy. Tym wartburgiem 2 rodziny w 6 osób jechały co rok pod namiot - ja byłam taki kajtek, że podawano mnie sobie z przodu na tył i odwrotnie, była też komenda "milicja" - co oznaczało nurkowanie pod nogi :) . Piasty kół napędzanych sczepiane były z półośkami na kliny z miękkiego metalu - tych klinów za cholerę nie można było kupić a co jakiś czas się zużywały - x akcji było typu stoimy sobie na poboczu a wujcio pilnikiem szlifuje klin z kawałka metalu :) . Ale to była prawdziwa limuzyna :) .

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 8 lipca 2017, 23:17
autor: jarekvolvo
Ha, na kliny był sposób :) - należało zaopatrzyć się w stare wiertła przemysłowe i wycinać je na wybrany wymiar, kosztowało to kilkanaście brzeszczotów i pęcherze na dłoniach, ale były niezniszczalne. Druga sprawa to stan łożysk i wyważenie kół. I oczywiście bardzo mocne dokręcenie nakrętki piasty... .

Re: Wizyta w zakładzie Uberti :)

: 9 lipca 2017, 08:06
autor: maziek
P.S. asasello - nie wiem.