Strona 2 z 2

Re: Gustav Gun

: 28 lipca 2011, 11:38
autor: maziek
Na tym zdjęciu co wstawiłem, to nawet wygląda, że te tory są specjalnie prefabrykowane. To co widać to raczej jakaś zewnętrzna osłona (albo raczej poszerzenie podstawy), bo koło się chowa nieco za tym - jest to wyższe od szyny i ma widoczne mocowania elementów prostopadle dość gęsto góra-dół, czyli musiała to być taka "drabinka" z właściwymi szynami w środku, a wygląda, jakby spoczywało na podłożu bezpośrednio. Może mieli takie prefabrykowane "drabinki" i z nich błyskiem składali odpowiedni kawałek toru, plus jakiś prowizoryczny rozjazd.

Re: Gustav Gun

: 28 lipca 2011, 18:14
autor: Phouty
Natomiast Gustav musiał używać podwójnych torów. Logistyka transportu tego ustrojstwa musiała być zajefajnie skomplikowana, na przykład na rozjazdach kolejowych. Ciekaw jestem jak oni rozwiązali problem samo-regulacji rozstawu w przypadku nieuniknionego rozrzutu odległości pomiędzy torami. (Specyfikacje i normy to jedno, a życie to druga sprawa, ponieważ nie wydaje mi się, ażeby tory, to znaczy odległości pomiędzy torami a nie szynami w torze, były do siebie idealnie równoległe).
Poza tym widać na jednym ze zdjęć Gustava, że "podwozie" było tak skonstruowane, że on mógł operować na torach o stosunkowo małym promieniu skrętu. Mógł także strzelać, (jak widać ze zdjęcia) w takiej pozycji na zakręcie, co by się zgadzało z teorią "ustawiania azymuntu". Po prostu wystarczyło przesunąć go do przodu/tyłu, ażeby odpowiednio ustawić kąt azymuntu na zakręcie.

A to "Twoje" zdjęcie maziek, to mnie zastanawia. Tam są rzeczywiście jakieś dodatkowe "tory". Może to służyło do stabilizowania całego ustrojstwa w miękkim terenie? Niewątpliwie stabilizowało to cały zestaw jezdny podczas strzelania. Rozkładanie takiej "ramy" za każdym razem, to wydaje mi się zbyt skomplikowane z punktu widzenia użytkowania. Rozumiem, że zabierało to trochę czasu i ludzkiego potu, ażeby coś takiego przygotować do strzelania, ale budowanie całej "kratownicy" za każdym razem nie wydaje mi się najszczęśliwszym pomysłem.
Ale swego czasu, to ludzie mieli więcwej cierpliwości niż my dzisiaj. :wink: :lol:

Prawdopodobnie to działało na tej samej zasadzie, jak dźwig samochodowy, który wysuwa na boki stabilizujące podpory podczas pracy.

Re: Gustav Gun

: 16 lutego 2012, 15:14
autor: marmot1
Phouty pisze:Tutaj właśnie zdałem sobie pewną sprawę, że zanim taka armata zacznie kopać dołki po obu stronach, to wpierw trzeba je nakierować na cel.

Elewacja lufy nie jest dla mnie problemem, ale jak oni ustawiali azymunt?
Przejrzałem te filmiki jeszcze raz i wynikało by, że te działa kolejowe musiały strzelać w osi toru kolejowego.
Czyli wysuwam wniosek, że azymunt się "ustawiało" poprzez znalezienie odpowiedniego odcinka toru kolejowego biegnącego pod odpowiednim kątem. Trochę to niewygodne w użyciu!
Dobrze se Phouty duma, czy to są bzdury?

No chyba, że mieli drużynę budowlaną, która na poczekaniu budowała krótki odcinek toru pod odpowiednim kątem.
Dobrze gada... a do budowania mieli nie drużynę ale... batalion kolejowy. azymut w pewnym zakresie na dziale się regulowało a z grubsza to właśnie jazdą po łuku. Tory budowała ekipa a dopiero potem dojeżdżało działo.

BTW. W warszawie w zeszłym tygodniu wykopali pocisk 60cm od Karla w centrum Warszawy.

Re: Gustav Gun

: 18 lutego 2012, 11:52
autor: Speedy
Hej
Phouty pisze:Natomiast Gustav musiał używać podwójnych torów. Logistyka transportu tego ustrojstwa musiała być zajefajnie skomplikowana, na przykład na rozjazdach kolejowych. Ciekaw jestem jak oni rozwiązali problem samo-regulacji rozstawu w przypadku nieuniknionego rozrzutu odległości pomiędzy torami. (Specyfikacje i normy to jedno, a życie to druga sprawa, ponieważ nie wydaje mi się, ażeby tory, to znaczy odległości pomiędzy torami a nie szynami w torze, były do siebie idealnie równoległe).
Gustaw podróżował sobie w stanie zdemontowanym, na siedmiu, jakby to nazwać, "normalnych" składach kolejowych. Dwutorowy zestaw montowano dopiero na stanowisku ogniowym, na wybudowanym specjalnie w tym celu dwutorowym odcinku.
Phouty pisze: Poza tym widać na jednym ze zdjęć Gustava, że "podwozie" było tak skonstruowane, że on mógł operować na torach o stosunkowo małym promieniu skrętu. Mógł także strzelać, (jak widać ze zdjęcia) w takiej pozycji na zakręcie, co by się zgadzało z teorią "ustawiania azymuntu". Po prostu wystarczyło przesunąć go do przodu/tyłu, ażeby odpowiednio ustawić kąt azymuntu na zakręcie.
Zgadza się, a dodam jeszcze, że z tego co wiem była to w ogóle normalna praktyka w przypadku dział kolejowych. Do strzelania budowano specjalny odcinek toru z zakrętem lub wykorzystywano już istniejący, jeśli był w dobrym miejscu.