Mogę na poważnie się zabrać za taki eksperyment, ale nie na terenie Kalifornistanu, bo tutaj to byłby kryminał.
Trzeba by więc zrobić wycieczkę do jakiegoś Wolnego Stanu, czyli Arizony, Nevady, albo Utah, ale też będę musiał sprawdzić ich przepisy stanowe, a nawet federalne, bo cholera wie, czy czegoś federalna legislatura ostatnio nie wymyśliła, a ja nie chcę maźka bankrutować z dostawami tej cebuli.
Gips powinien być dobrym substytutem dla gliny, tak mi się wydaje, chociaż mam bardzo mętne pojęcie o właściwościach materiałów budowlanych.
Trzeba by się zastanowić nad skalą, oraz ładunkiem, bo o tym też mam małe pojęcie.
Do odpalenia, to ja bym się nie pieprzył z lontami, ale bym użył zapalnika do modelarskiego silniczka rakietowego odpalanego elektrycznie.
Wydaje mi się to znacznie bezpieczniejsze i znacznie pewniejsze.
Nawet pomyślałem, że mógłbym zrobić jakąś próbkę z gipsu i po prostu ją pomierzyć na rozciąganie u mnie w pracy.
Myślę o tym jednak z niebywałą niechęcią, bo nigdy nie lubiałem się grzebać ani w rozrabianie ciasta, ani w lepienie rzeczy z plasteliny w szczenięcych czasach. W garażu też mam kilka dziur w ścianach po różnych śrubach, i (destruktywnej) działalności dzieci poprzedniego właściciela, które zamierzam zaszpachlować od dobrych 2 lat.
Wyobrażam sobie taką próbkę lub próbki jako walec z zatopionymi poosiowo kawałkami gwintowanego pręta na obu końcach. Oczywiście pręt by miał "kotwice", ażeby rozłożyć działającą siłę na jak największą powierzchnię.
Część środkowa takiego walca by miała miejszą średnicę niż jej końce. Przekrój poprzeczny tej środkowej części musiałby być dobrze zdefiniowany, dajmy na to jeden cal kwadratowy, lub cokolwiek, ażeby się łatwo liczyło.
Mógłbym wtedy takie próbki rozciągnąć na dynamometrze i nawet pochwalić się na forum ładnymi wykresami!
Dało by to najbardziej podstawowe dane do dalszych obliczeń, bo może średniowieczni dziadkowie znali mniej teorii, ale za to mieli znacznie więcej czasu na eksperymentowanie, no i jak wcześniej zauważyłem, nie musieli płacić odszkodowań swoim czeladnikom za wypadki przy pracy.
Inną metodą i to chyba lepszą, byłoby ulepienie cylindra z gipsu i działanie na ściany rozrywającą siłą radialną, na przykład przy pomocy nadmuchiwanego elastycznego pęcherza. Ale to chyba zbyt skomplikowane w "specjalnych" warunkach laboratoryjnych, bo przecież takie eksperymenty musiałbym robić "pod radarem", bo jednak jakiś czas temu, to u mnie w robocie była dosyć duża chryja, że wykorzystywałem laboratorium jak "piaskownicę do własnych zabaw", a jest to przecież biznes przemysłowy, a nie plac zabaw dla przerośniętych dzieci. Przynajmniej tak głosi święta ewangelia w.g. mojego bossa!
By to jednak lepiej symulowało aktualne warunki niż próbka o kształcie walca.
Trzeba by też zrobić małe historyczne dochodzenie, czy technologia zbrojenia materiałów (tak jak my zbroimy beton prętami metalowymi) była znana w średniowieczu. Jeżeli tak, to ja też bym zastosował takie zbrojenie w modelu tego "gliniaka". Można by do tego celu użyć plastykowej siatki przeciwko owadom (bug screen) na okna, tak popularnej tutaj w Ameryce.
Siatka w rzeczywistości jest z jakiś syntetycznych włókien i jest praktycznie nierozciągliwa, a są też metalowe jako "heavy duty".
No i kto policzy ilość ładunku miotającego, oczywiście już po ustaleniu wymiarów, oraz rodzaju "pocisku"?
Tu mi właśnie przyszło do głowy, że może istnieją jakieś przepisy odnośnie produkcji urządzeń miotających powyżej określonego kalibru. Nie mam pojęcia, czy na to nie ma ograniczeń,
jeżeli się nie ma odpowiedniej licencji federalnej.
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]