Strona 4 z 5

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 5 sierpnia 2012, 20:23
autor: ss100
Pewno poleci, patrząc jak kilkutonowa wieża od czołgu potrafi kilkadziesiąt metrów polecieć po wybuchu amunicji i to bez żadnej lufy to kilkadziesiąt kilogramów może też to zrobić ( i to na większy dystans), choć po armacie może tylko lej zostać.
Grunt daje się spokojnie zagęścić bez zdobyczy wspólczesnej techniki, ładunek też pewno nie ekonomiczny, trzeba wypróbować i tyle.

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 5 sierpnia 2012, 22:57
autor: Phouty
Oczywiście, że poleci! Przecież kowadła latają (bez żadnych luf), bo to się powoli robi nowy amerykański sport narodowy!
(Tylko patrzeć jak wprowadzą to jako nową dyscyplinę olimpijską). :wink:

Tu nie mamy z tym problemu. Wyłania się jedyny problem, czy opłaca sią kopać dołki do jednorazowego użytku, wkładając w to całą masę energii i czasu, ażeby osiągnąć mniej niż mierny wynik?
Po co komu armata "dla ubogich", skoro były dostąpne realne armaty i ich obsługa była już dobrze opanowana.
Nie targano by przecież ciężkiego sprzętu ze sobą na bardzo ważne kampanie militarne (co by było gdyby Jagiełło przegrał pod Grunwaldem???), gdyby nie był on użyteczny! Nasi przodkowie aż tak "romantyczni" nie byli!
Używam tu tylko "brzytwy Occama" podchodząc do zagadnienia.

re. asasello: Von Däniken wyrządził ludzkości więcej krzywdy niż reszta innych jemu podobnych wzięta razem do kupy! Gdy się ukazało (chyba) jego pierwsze tłumaczenie na język polski we wczesynch latach 70-tych, to ludziska się wręcz zabijali o tą książkę w księgarniach. Ja też!!! Kilka miesięcy później, można było je kupić "na wagę", czyli za bezcen w antykwariatach. Już wtedy ludzie pukali się w czoło! Ale niestety większość społeczeństwa jest (nazwijmy to po imieniu) wręcz ciemna i kupuje tego typu bzdury, włącznie z teoriami spiskowymi, kosmitami, Atlantydami i innymi mgłami pod Smoleńskiem. Widzę tu także regresywny wpływ wszelakich religii na ogólny poziom edukacji społeczeństw, zarówno w kontekście historycznym, jak i współcześnie.
Mam w mojej podręcznej bibliotece cały "dział", składający się z kilkunastu książek poświęconych "antynauce". Są tam pozycje nie tylko von Dänikena, ale także kilku innych autorów, wielu z nich mających autentyczne tytuły profesorskie!
Najlepszym przykładem jak naukowcy mogą zejść na psy jest osoba Briana Josephsona, odkrywcy efektu kwantowego, na którym opiera się współczesna eksperymentalny fizyka kwantowa.

re. waliza: Tak się składa, iż żyjemy w świecie, gdzie mamy dostęp praktycznie do wszystkiego. Jest to "wyszystko" tanie i powrzechnie dotępne dla przytłaczającej części współczesnej ludzkości. Od telefonu komórkowego i internetu począwszy, a na jumbo jetach i misjach na Marsa skończywszy. Przyzwyczailiśmy się, ażeby "nacisnąć guzik" i voila..."stoliczku nakryj się".
Jednakże za tym wszystkim stoi NIEWIDOCZNA armia "murzynów nauki", czy też niewolników, którzy ślęczą latami nad tymi zagadnieniami, właśnie grzebiąc się w zakurzonych papierzyskach i rwąc sobie włosy z głowy w ciągu lat nieprzespanych nocy. Tego już nie widzimy i co ważniejsze, nie chcemy widzieć, ponieważ nam jest znacznie łatwiej nacisnąć guzik bez wdawania się w dywagacje, "jak to działa".

A skoro już mówimy o byciu leniwym.....to moja małżonka krzyczy z drugiego pokoju, czy byś mi nie mógł przysłać adresu mailowego Kudłatej na PW, bo moja lepsza połowa chce sobie z nią pogadać na jakieś tam babskie tematy, a mnie się teraz nie chce przechodzić na PW.

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 5 sierpnia 2012, 23:18
autor: waliza
Kurde, juz pisalem o tym. Phouty- zajmujemy sie kwestia techniczna wlasnie. Walnie czy zostanie tylko dziura. Kwestia po co , na co i dlaczego to juz bedzie gdybanie. Nie zgodze sie,że nie bylo problemu podciaganac artylerie pod Malbork. Wojsko Jagielly nie mialo zarcia, ochoty na oblezenie a i czesc zaczynala chorowac. Zreszta to sa juz kwestie dla historykow. Ta kula to moze byc 100 lat mlodsza , przywieziona skad indziej albo jeszcze cholera wie jaka ma historie. Jednak nadal nie potrafie wykluczyc w 100% prawdziwosci tej historii. Dlaczego? Dlatego, że wojna to czesto jedna wielka IMPROWIZACJA( chociaz w tym wypadku to moglo chodzic bardziej o zmylenie przeciwnika). Wlasnie dlatego jak sie nie ma armatki to sie kopie dolki albo uzywa kamienia jako mlotka itd . Jak sie ma improwizacja na wojnie to chyba tlumaczyc nie musze bo historia jest pelna mniej lub bardziej slynnych przypadkow. Nikt od samego poczatku tego tematu nie sugerowal nawet, że te gliniane dolki to mialy artylerie zastapic czy byc jakas alternatywna droga rozwoju. Ja to od samego poczatku odbieralem jako totalna improwizacje na polu bitwy. Nie wnikam natomiast dlaczego i w jakich okolicznosciach ta improwizacja nastapila. Skupiam sie na tym co mozemy zbadac- czyli zrobic dolek i dobrze sie schowac :mrgreen: :wink: .

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 5 sierpnia 2012, 23:49
autor: maziek
Waliza, przy odpowiednio dużym ładunku, mało jest istotne, czy kula wyleci i jak daleko - dół będzie zawierał w sobie Malbork :) .

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 6 sierpnia 2012, 00:33
autor: Phouty
Tu się z Tobą waliza zgodzę, iż istniała możliwość olbrzymiej improwizacji, czy też nadzwyczajnych działań, które byśmy dzisiaj zaliczyli do gatunku wojny psychologiczno-propagandowej. Cholera wie, co naszym przedkom strzelało od czasu do czasu do łba.
Dlatego moje "badania" idą w dwóch równoległych kierunkach:
1. Poważne przebadanie tematu w źródłach czysto historyczno-naukowych, bo opieranie się na takich "poważnych" jak Wiki, czy też wykop.pl, to nie ma sensu. (No i mam kupę radochy, bo autentycznie lubię się w tym grzebać....wiem, wiem...są różne zboczenia).
2. Kombinuję sobie w głowie, ażeby też móc z tego huknąć. Na razie nic nie piszę na ten temat, bo przymierzam się w głowie, ażeby to zbudować w miarę prosto, tanio i bez większych kłopotów, zarówno technicznych, jak i prawnych.
Już wiem, że u mnie, tak jak i u Ciebie, to będzie duże no-no z punktu widzenia kalifornijskich smętnych panów, a nie mam zamiaru narażać się na wczesne poranne wizyty. Więc muszę dopasować "technologię wytwarzania" do jakiejś rajzy na przykład do Las Vegas, gdzie w Nevadzie byłbym po prostu wjechał w jakąś dóżkę na pustyni i sobie "ulżył".....w temacie oczywiście, co wcale nie znaczy, że być może, też bym sobie przykucnął pod krzaczkiem w celach autentycznego ulżenia sobie! :mrgreen:

Mam już w głowie plan, ale wszystko się opiera na pewnych szpargałach, które ja mam w robocie. W poniedziałek je przejrzę (znaczy też szpargały) i zdam sprawozdanie w temacie. Będę potrzebował pomocy ludzi obeznanych z CP (mających doświadczenie w wyliczaniu naważek), bo ja jestem w tym całkowicie ciemny i nie czuję czarno-prochowego bluesa.

Maziek też ma rację, bo przecież używano skutecznie podkopów od tysięcy lat, wspomaganych różnymi fajerwerkami umieszczanymi w tych podkopach z większym lub mniejszym skutkiem. Jednak ja wierzą w prawa Occama. (Nie mylić z Obamą). :wink: :lol:

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 6 sierpnia 2012, 02:48
autor: waliza
OCKHAMA

A ja nie wierze. Idac tym torem to np Powstancy Warszawcy mogli nie robic sobie granatow, granatnikow i innych katapult z resora tylko isc na piwo lub zdobyc ten sprzet na niemiaszkach, byloby prosciej. Ewentualnie kupic od ruskich na targu lub poczekac na zrzutowy od brytoli. Pewnie nie wiedzieli o tej brzytwie stad ich dorobek w improwizonaym uzbrojeniu jest calkiem imponujacy.
Asasello niech Cie gęś kopnie :mrgreen:

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 6 sierpnia 2012, 07:55
autor: Phouty
Tak waliza, ale powstańcy warszawscy nie próbowali "eksperymentować" z obrzucaniem Tygrysów ogórkami małosolnymi, czy też parówkami. :wink: Rozsądek im podpowiadał, że co najmniej trzeba było na Tygrysa użyć Visa. Takie to te warszawskie urwisy. 8)
Tak samo z przodkami, którzy mieli doświadczenie życiowe, że nawet grubościenne naczynia gliniane się łatwo tłuką, a metalowe nie! Łatwo jest więc wyciągnąć wnioski, bo oni też podświadomie zawsze używali tej "brzytwy", choćby ze względu na koszty.

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 6 sierpnia 2012, 13:50
autor: waliza
Asasello napisal:
Cytuj:
Nie od dziś panuje przekonanie, że nauka jest motorem postępu..............................
Phouty troche przeceniasz naukę i naukowców.
To ja co prawda z innej beczki ale dodam troche praktyki :



czym zakoncze na razie moj udzial w tym temacie, bo juz powiedzielismy wszystko i zaczynamy sie powtarzac okopani na pozycjach.

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 6 sierpnia 2012, 14:15
autor: Uriasz
.....a ja glupi sadzilem ze dowcip o budowlancach taperujacych budynek koniecznie przed demontażem rusztowań jest tylko groteskową figurą stylistyczną :shock:

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 6 sierpnia 2012, 21:20
autor: Phouty
Dopiero jak sią cała ciekawa zabawa zaczyna, to ty sią waliza wypisujesz?
(Cholera, musi znów cholernie padać na tej Samobójczej Wyspie). :lol:

No, dobra, oto mój "plan"!

Mam w robocie stalowe kule. Są to precyzjnie zrobione kule do łożysk tocznych, które my tu używamy albo do kalibrowania pewnego dziwnego sprzętu, albo do innych testów. Większość tych kul jest zbyt duża do naszego eksperymentu, ale udało mi się znaleźć coś z drobnicy, co chyba będzie podchodziło pod nasze wymagania.

Stalowa kula o średnicy 33,33 mm i mająca masę 150 gramów.

Jak wcześniej wspomniałem, zamierzam zbudować więc model w oparciu o ten "kaliber".
Na budowlance się nie znam, ale wydaje mi się, że zamiast kleić coś samemu z gliny lub gipsu, to można wykorzystać......cegłówkę! Skoro buduje się duże budynki z cegły (choć zdaję sobie sprawę, że one są budowane na ściskanie), ale dobra jakościowo cegła chyba będzie dobrym przybliżeniem jakiegoś tam "gliniaka", wykonanego z gliny, czy też zaprawy, a nie mam czasu czekać 300 lat, aż się ta zaprawa przegryzie z jajkiem i dobrze "wykuruje". :wink:
Są tu dostępne cegłówki o różnych dziwacznych kształtach, więc może coś znajdę w sklepie z materiałami budowlanymi.
Czy ma sens owinąć taką cegłówkę raz przy razie jakimś sznurkiem, ażeby ją "wzmocnić". Dało by to jakiś efekt? Na przykład użycie mokrego konopnego sznurka, który by się jeszcze bardziej zacisnął po wyschnięciu.

Można by taką cegłę wtedy nawiercić.
Wpierw wiertłem o mniejszej średnicy, ażeby stworzyć "komorę prochową", a potem większym wiertłem, odpowiednim do średnicy kuli.

Tutaj mam pytania do ludzi obeznanych z CP.

Jaką przyjąć rozsądną wartość szybkości wylotowej dla kuli, ażeby to miało sens, było (w miarę) bezpieczne i nawiązywało do średniowiecznych parametrów?

Od tej wartości będzie oczywiście zależała naważka.
Następne pytanie: Jaki gatunek/granulacja CP i jak obliczyć naważkę? Od tych parametrów będzie zależała objętość "komory prochowej", a tym samym jej średnica i głębokość. Czyli jakim wiertłem wiercić cegłówkę i do jakiej głębokości.

Oczywiście samą "lufę", też trzeba będzie rozwiercić. Czy wiertło około 35 mm średnicy, (czyli 1-3/8 cala bo to łatwo kupić jako standardowy rozmiar), nie będzie zbyt "luźne" do tej kuli o średnicy 33,32 mm? No i długość tej "lufy" powinna być długa na ile kalibrów. Czy głębokość dajmy na to dwóch kalibrów będzie dostateczna?

No i jeszcze jedno.
Mam zamiar użyć zapłonu elektrycznego, wykorzystując zapalniki od silniczków rakietowych.
Zastanawiam się, czy opłaca się wiercić mały otworek z boku na przewody (lub zwykły lont....ale wolałbym elektrykę) i tym samym jeszcze dalej osłabiać strukturę tej cegłówki, czy też po prostu olać wszystko i puścić przewody po ściance lufy, tym bardziej, że mam w robocie kawałki hi-tech przewodów elektrycznych, które mogą przewodzić duży prąd, mając cholernie małą średnicę. Ten przewód mający "gauge 28" AWG, to wytrzymuje swobodnie do 60 Amperów do pięciu sekund, 20 Amperów to przewodzi bez kłopotów i to w temperaturze +200 st.C minimum 1000 godzin, a 13A przewodzi w tej temperaturze "bezterminowo". Jak dobrze odczytuję z tabelki z Wiki, to taki drucik 28AWG ma średnicę 0,321 mm. Czy dobrze zakładam, że dwa cienkie druciki o tak małej śrenicy nie powinny robić różnicy w lufie, chociaż w izolacji to one mają oczywiście troszkę większą średnicę niż sam drut.

Może by tak przenieść tą część naszych rozważań do sekcji CP, ażeby wiącej ludzi potencjalnie się temu przyjrzało?

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 6 sierpnia 2012, 21:34
autor: waliza
Cegly nie przewiercisz. Rozsypie sie. Zalezy w sumie od jej rozmiarow ale taka zwykla cegla to sie rozsypie a te duze to juz sa pustaki. Jesli jednak by sie jakos udalo:
Jaki gatunek/granulacja CP i jak obliczyć naważkę?
Drobny. Taki jak do pistoletu CP. To musi walnac a w tamtym okresie to i tak uzywano proszku, granulacja prochu to prawie 100 lat pozniej. Nawazka w tym wypadku to trudna bedzie do ustalenia. Mozdzierze mialy jej mniej niz armaty ale tu pewnie trzeba by dac wiecej niz w zwyklym mozdzierzu. Jak wspomnialem ladunek raczej nigdy nie przekraczal 1/3 wagi kuli. Na pewno bedzie to cos pomiedzy 30 a 50g.
No i długość tej "lufy" powinna być długa na ile kalibrów. Czy głębokość dajmy na to dwóch kalibrów będzie dostateczna?

Dla mozdzierzy wystarczy ale tu znowu mamy gline.... Powiedzmy,że te 2 kalibry beda ok i sie zobaczy.
Czy wiertło około 35 mm średnicy, (czyli 1-3/8 cala bo to łatwo kupić jako standardowy rozmiar), nie będzie zbyt "luźne" do tej kuli o średnicy 33,32 mm
Idealnie. Moze byc nawet zbyt ciasno.
Czy dobrze zakładam, że dwa cienkie druciki o tak małej śrenicy nie powinny robić różnicy w lufie...
Nie robi. Jak wygodniej to mozna i dac w "lufie" o ile sie zmieszcza.
Pomiedzy kule a proch dalbym papierowa przybitke- zwykla gazeta zmięta w kulke.

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 6 sierpnia 2012, 22:19
autor: Phouty
Wprawdzie napisałem "wiertło", ale miałem na myśli te "kubki zębate" do wiercenia dużych otworów, które działają bardziej jak piła niż wiertło. Są też chyba z zębami diamentowymi, ale nie mam zamiaru wydawać pół pensji na jakieś farmazońskie bardziewia.
Na mokro się da cegłę powiercić, bo widzę jak ją tu tną piłami na kawałki.
A 30 gramów prochu czarnego, to jaka to plus minus objętość?

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 7 sierpnia 2012, 00:01
autor: waliza
Wiertła rdzeniowe lub po fajfoklocku core cutter moga dac rade ale i tak sie nameczysz :mrgreen: . Zobaczysz:). Te z zebami to skrawaja czyli do cegly sie nie nadaja kompletnie. Do ceramiki to sa takie z pylem diamentowym ale wlasnie jak zauwazyles to jest to dosc drogie.

Co do miarki do prochu to na ten kaliber to opakowanie po filmie do aparatu powinno byc ok. Ja do mojej w kalibrze 30mm wlasnie tego uzywalem.

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 7 sierpnia 2012, 20:04
autor: asasello
30 gram widzi mi się dużo za dużo.Proch w armatach jest gruby ale wtedy pewnie był taki jaki udało im się zrobić.Cegłę rozerwie.
Myśle że charakterystyka glinianej dziury w ziemi była inna niż cegły.

Re: Gilniana armata (waściwie moździerz) :-)

: 8 sierpnia 2012, 19:15
autor: Phouty
Czyli budowlańce wystąp przed szereg! :lol:
Jakieś sugestie?