Speedy pisze: OK, rozumiem cię. Aczkolwiek muszę dodać, że pionowy start podyktowany jest przede wszystkim kwestiami balistycznym. Chodzi o to by jak najszybciej pokonać dolne warstwy atmosfery, gdzie gęste powietrze stawia duży opór, a potem rozpędzać się już na spokojnie pod odpowiednim kątem w rozrzedzonych warstwach atmosfery.
Teoretycznie prawdziwe stwierdzenie, aczkolwiek bardzo ogólne.
Nie odzwierciedla to Twoje stwierdzenie realiów techniczno-konstrukcyjnych. (Brak konkertów technicznych).
Wszystkim rządzi od lat 50-tych (z wieloma poprawkami i rewizjami w miarę upływu lat), MIL-STD-1553.
Wiem, nie jest on publicznie dostępny, jednakże jeżeli masz do niego dostęp na drodze zawodowej, to proponuję oprzeć całą naszą przyszłą dyskusję na właśnie tym standardzie.
Dla "niewtajemniczonych", to MIL-STD-1553 zrobił się "platformą" do konstrukcji (między innymi (!!!), bo to nie jest cała lista)
następujących projektów w technologicznie zaawansowanym świecie.
Nawet Francuzi go używają!
Już nie wspominając o fakcie, że nawet "ruskie" go użyli przy projektowaniu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i wszystkich z nią związanych ustrojstw.
Jeżeli
nie masz dostępu do 1553, to będziemy musieli w dyskusji oprzeć się na wymaganiach "zastępczego" standardu, będącego przewodnikiem nad konstrukcjami w dziedzinie aerospace jakim jest standard inżynieryjny
MIL-STD-810. Powstał on bodajże w 1962 roku z okazji powołania do życia programu Apollo i po ośmiu olbrzymich rewizjach, cały czas obowiązuje w przemyśle lotniczo-kosmicznym. Nie tylko obowiązuje, ale wręcz jest "biblią" i "pismem świętym" każdego inżyniera w tej dziedzinie.
Napisałem wprawdzie wcześniej, iż "nie interesuję się rakietami", co wcale nie znaczy, iż nie mam w tym temacie dogłębnej praktycznej wiedzy. Siedzę w tym gó**ie po dziurki od nosa od praktycznie 30 lat. I to na codzień!
Nie jestem projektantem, ale "odbiorcą", dlatego też na wszystko patrzę w sposób czysto techniczny, właśnie w świetle MIL-STD-810, MIL-STD-1553, oraz w myśl wymagań konkretnych
założeń technicznych konkretnych programów kosmicznych NASA i DoD (Dept. of Defense). (Speedy, widzę, iż masz bardzo dużą wiedzę w temacie, dlatego też polecam Tobie szczegółowe zapoznanie się z ostatnim cytowanym dokumentem. Jest to składnica wiedzy dla ludzi o Twoich wiadomościach. I ......witam
kolego "on board", którego to stwierdzenia bardzo żadko używam. Po prostu nie mam do tego zbyt częstych okazji).
Odnośnie standardu 810, to chciałbym ażebyśmy skoncentrowli naszą uwagę na Metodach 513.6, 514.6, 515.6, 516.6, 517.1, oraz 519.6. To jest podstawą przy projektowaniu jakichkolwiek latadeł, czy to w powietrzu, czy to lecących poza Układ Słoneczny. No i te wszystkie ustrojstwa na Marsie. (O tych, co to są wycelowane w "ruskich", "chińczyków", czy też "irańskich terrorystów", to nawet nie mam prawa wspominać publicznie).
Phouty pisze:Dopiero w latach 80-tych pojawiły się silniki na paliwo stałe w pierwszych członach rakiet, oraz rozpowszechniły się mieszane systemy.
Speedy pisze:A tu cię muszę poprawić. Pierwszy taki pocisk - dużą rakietę międzykontynentalną na paliwo stałe - wprowadzono na uzbrojenie w USA w roku 1961. Był to LGM-30A Minuteman, 3-stopniowy pocisk o masie około 30 ton i zasięgu 10100 km. Wszystkie stopnie miały silniki na paliwo stałe. W tym samym mniej więcej okresie w USA wprowadzono jeszcze do uzbrojenia dwie mniejsze rakiety balistyczne na paliwo stałe;
- MGM-29A Sergeant był 1-stopniowym pociskiem o masie ok. 4,5 t i zasięgu 140 km. Zastosowano w nim ciekawy sposób regulacji zasięgu. Zamiast mechanizmu wyłączania silnika, Sergeant miał hamulce aerodynamiczne (pocisk o takiej donośności poruszał się na znacznym odcinku w gęstych warstwach atmosfery), które zależnie od planowanej donośności otwierały się w odpowiednim momencie i hamowały jego lot.
- UGM-27A Polaris to większy, 2-stopniowy pocisk przeznaczony do wystrzeliwania z okrętów podwodnych. Ważył około 13 ton i miał zasięg 2200 km. Jest to ciekawy przykład, jaki postęp w technice rakietowej dokonał się od czasów II wojny: rakieta Polaris ważyła mniej więcej tyle co niemiecka V-2, a zasięg miała jakieś 7 razy większy (co prawda przenosiła też mniejszy ładunek).
Znów masz rację.....ogólnie rzecz biorąc. Z punktu widzenia "użytkownika", te wszystkie konstrukcje nie były zadawalające, jakkolwiek były one najnowszymi osiągnięciami technologicznymi w ówczesnych okresach czasu.
Wszystkie konstrukcje wymienione przez Ciebie, zostały w szybkim czasie albo wyeliminowane (jako "dinozaury"), albo zastąpione nowszymi wersjami, które to wersje były postępem rewolucyjnym, a nie ewolucyjnym.
Uściślijmy: Ja cały czas traktuję dyskusję, jako przedłużenie
ogólnego pytania dextera1990, [cytowane luźno z pamięci]: "dlaczego von Braun nie rozwijał rakiet na paliwo stałe"? Moja "luźna" odpowiedź była, [znów cytowane luźno i ogólnie z pamięci]: że "nie było użytkowej technologii" w tym czasie, a która to technologia pojawiła się ogólnie rzecz biorąc w latach 70-tych "na grzbiecie" programu Apollo, oraz została znacznie popchnięta do przodu w latach 80-tych, pod auspicjami programów zwanych "Star Wars" dzięki "wizjonerskiemu" olbrzymiemu zaangażowaniu ś.p. byłego prez. Ronalda Reagana.
Przyjrzyjmy się więc trudnościom technologicznym w tamtym okresie czasu! Pomimo, że upłynęło już praktycznie pół wieku, to publiczne wersje pewnych dokumentów technicznych, oraz specyfikacji i norm, są cały czas bardzo mocno cenzurowane. Niewiele osób ma dostęp do pełnych wersji tych dokumentów. Ja tak, to znaczy nie tylko mam dostęp, ale także muszę je używać na codzień w swojej pracy! (Lucky me
) Mam także nadzieję Speedy, że Ty też masz dostęp do tych dokumentacji, chociażby na drodze zawodowej.
Od samego początku rozwoju rakiet na paliwo stałe, wyłaniały się olbrzymie trudności związane z "mechaniką" tejże technologii.
W swoim
wspaniałym i profesjonalnym referacie na temat paliw stałych, Speedy wprawdzie omówił dogłębnie chemiczne właściwości różnych świństw mających zastosowanie w rakietach na paliwo stałe, jednakże kompletnie pominął on właściwości
mechaniczne tychże substancji. (Albo świństw jak kto woli).
Powtarzam jeszcze raz!
To są wiadomości i praktyczna wiedza dostępna tylko dla kilku tysięcy ludzi na tym calutkim współczesnym świecie!!!
Nie ujmuje to olbrzymiej wiedzy posiadanej przez Speedy.
Spójrzmy więc na niektóre wybrane aspekty problemów technologicznych z jakimi musieli się borykać konstruktorzy ogólnie przed dekadą lat 70-tych ubiegłego wieku.
Największym problemem (istniejącym do dzisiaj) jest problem destruktywnych wibracji (oj, oj.....i to jak destruktywnych) wywoływanych spalaniem paliwa stałego!
Oto kilka próbek z tej łączki!
Zacznijmy od relacji amerykańskiego astronauty
Michaela Collinsa.
(Chociaż ta relacja nie dotyczy paliw stałych sensu
stricte, ponieważ jak wiemy, to paliwa płynne mają atenuacyjne właściwości).
Ciekawe obserwacje! Nieprawdaż?
Ale skoncentrujmy się na bardziej technicznych szczegółach, takich choćby jak wibracje wywoływane samym procesem
spalania paliwa stałego rozpatrywanych teoretycznie, ale także ten sam proces
badany praktycznie, oraz dane z konkretnych pomiarów wykonywanych na aktualnie wystrzeliwanych rakietach w ramach
różnych programów NASA.
(Niestety, ale ten ostatni i to bardzo interesujący dokument jest publicznie bardzo ciężko cenzurowany, pomimo faktu, iż te dane pochodzą sprzed dobrych trzydziestu-kilku lat. O czymś to świadczy)!!!
W praktyce, to takie państwa, jak chociażby Indie, które stawiają dopiero pierwsze kroki w dziedzinie aerospace, są przynajmniej 30 lat do tyłu z
postępem technicznym w tej dziedzinie.
To o czym oni piszą w tej dysertacji, to dla ludzi takich jak ja, to jest przysłowiowa pestka, z którą to pestką musimy się męczyć od wielu, wielu lat!
Jestem profesjonalistą w temacie i pomijając już wcześniej wymienione dokumenty, to wręcz pierwszym krokiem gdy zapoznaję się z nową dokumentacją, to jest jej sprawdzenie pod kątem
MIL-HDBK-516B.
Tutaj widząc zaawansowaną wiedzę posiadaną przez Speedy, postanowiłem na podjęcie niezwykłego kroku, pokazującego dziedzinę mojej pracy zawodowej. (Nigdy nie ukrywałem swojej profesji w "ogólnych zarysach", jednakże zawsze silnie rozgraniczałem szczegółowe sprawy zawodowe, od spraw mojego życia prywatnego, które dla nikogo nie jest żadną tajemnicą. Tym razem postanowiłem zrobić wyjątek).
A teraz będzie część oficjalna: (
)......ale na poważnie....
Poniższy dokument jest zamieszczony tylko i wyłącznie w celach edukacyjnych dla uczestników forum strzelecka.net, biorących udział w dyskusji w temacie wątku poświęconego rakiecie V2.
Jakiekolwiek wykorzystanie poniższego materiału poza wyżej wymienionym forum będzie ścigane prawnie w myśl obowiązujących przepisów odnośnie praw autorskich, zarówno obowiązujących w USA, Unii Europejskiej, jak i także w Rzeczpospolitej Polskiej.
Wszystkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie obowiązują.
No dobra, skoro część oficjalna jest już zakończona, to teraz przejdźmy do dokumentu, którego zamieszczenie tutaj nie budzi u mnie lęku o pogwałcenie cudzych praw autorskich.
Przy okazji zaznaczam, że zarówno WFF, jak i WSMR to są "my", czyli w zasadzie "ja". Wspominam o tym tylko po to, ażeby uniknąć niepotrzebnych nieporozumień.
No więc to są wypociny!
No i przy okazji, to jest wyjaśnienie akronimu
NSROC, a w najnowszej wersji to jest
coś takiego.
Tutaj zapraszam każdego do profesjonalnej dyskusji, oraz krytyki technicznej powyższego dokumentu.
Od razu chciałbym zwrócić uwagę na stronę 18, na której znajduje sią tabela nr. 10. (Table 10).
Zawiera ona obecnie obowiązujące parametry używane przy kwalifikacji rakiet na paliwo stałe, które to współczesne rakiety zwane "sounding rockets", są porównywalne w osiągach do pocisku V2 zaprojektowanego przez zespół inżynierów i techników pod kierownictwem Wernera von Brauna. (Dlatego wybrałem ten konkretny dokument, które to dokumenty jestem zmuszony produkować systemem niewolniczym od wielu lat, z mojej podręcznej (i bijącej na łopatki matematyczne pojęcie "nieskończoność") biblioteczki, bo "główną bibliotekę", to mam na firmowym kompie).
Zdaję sobie sprawę z olbrzymiej przewagi jaką mam, ponieważ mam dostęp do bardzo egzotycznych programów, czyli "software", które mi dają natychmiastowe odpowiedzi na wprowadzone do nich "cyferki".
Wszyscy ci, którzy nie mają do nich dostępu, muszą niestety liczyć "na piechotę", używając chociażby Twierdzenia
Wiener-Khintchine'a, oraz znienawidzonych (przynajmniej przeze mnie) konstrukcji matematycznych zwanych
Całką Lebesque'a, które to potwory prześladują mnie przez całe życie począwszy od momentu, gdy mnie matula z tatulą pod górkę i pod wiatr do szkół swego czasu posyłali.
(A że po drodze "do szkół" musiałem minąć takie przybytki jak Remont, Medyk (ach te medyczki......
), Stodoła, no i oczywiście "zielona budka" z piwem i kiełbaskami z rożna, więc ten cholerny Lebeski, czy też Niebieski z tymi jego zwariowanymi całkami, nigdy mi jakoś do przepitej piwem i przepalonej "Sportami", czy też "Popularnymi" (jak miałem kasę, to paliłem "Klubowe") łepetyny nie chciał wejść. No a dzisiaj to uważam to za zemstę losu).
No i na domiar złego, to musimy jeszcze się męczyć z czymś takim jak......czas podniesiony do trzeciej potęgi!!!
Tak, tak........sekunda do sześcianu!
Mogę się założyć o roczną subskrybcję Playboya, że nawet taki mózg jak maziek, nie potrafi sobie wyobrazić czasu "w sześcianie"!
Jednocześnie zachęcam naszych forumowych "młodych i gniewnych" (technicznie rzecz biorąc), ażeby wysilili swoje mózgownice i trochę na ten temat pomyśleli.
(Każdemu kto napisze prostą i zrozumiałą przez "Kowalskiego" definicję tego świństwa w języku polskim, gwarantuję roczną subskrybcję Playboya. Kudłata być może nie być zainteresowana Playboyem, więc oferuję jej roczną subskrybcję jakiegokolwiek magazynu, na przykład "Chodowla Pterodaktyli w Warunkach Domowych". Nie waliza)?
Parametrem o którym jest mowa, to jest nic innego, jak metr podniesiony do kwadratu i podzielony przez sekundę podniesioną do trzeciej potęgi. (m^2/s^3).
Na szczęście Hamerykańce znów zainterweniowali (jak zwykle) i wydobyli tych Heuropejczyków z kłopotu!
Ażeby nie komplikować sprawy, to Hamerykańce pomyśleli trochę, i wyrażają te cholerne sekundy w sześcianie i inne metry kwadratowe w bardzo prostych jednostkach, takich jak: "G squared per Hertz", czyli G^2/Hz.
Proste! Nieprawdaż?
Innymi słowy nazywa sią ten parametr "power spectral density", czyli w
moim tłumaczeniu (nie bić mnie po oczach gdy skopsałem to tłumaczenie), "spektralna gęstość mocy", czyli z hamerykańska
PSD.
Więc pozostańmy przy tym PSD.
Wróćmy jeszcze raz do Table 10 (Tabela nr. 10 ) na stronie 18.
Czy jest ktokolwiek na tym forum, któremu te dane cokolwiek mówią?
Jeżeli tak, to z chęcią porozmawiam o sprawach
czysto technicznych. Jeżeli nie, to z olbrzymią przyjemnością wyjaśnię podstawowe sprawy z tym związane.
Piszę w domu, ale jutro w pracy, wprowadzę "numerki" z tej "Table 10" do kompa z software DP (
Data Physics) i załączę graficzne wyobrażenie tych parametrów.
Oczekuję tylko profesjonalnych odpowiedzi, lub pytań na odpowiednim poziomie.
Nie ma sensu bawić się w "piaskownicę", czy też "science-fiction" z akcentam położonym na "fikcję"!
Dziedziną nauki, która zajmuje się ogólnie tymi sprawami, jest akustyka.
Jak pamiętamy ze szkół (czyli z zielonej budki z piwem i kiełbaskami z rożna, w obecności żeńskiej reprezentacji studenckiego klubu "Medyk") , to fala akustyczna, nie jest falą poprzeczną, tak jak fala elektromagnetyczna.
Dlatego wprowadza to całą masę zamętu, i te cholerne całki niejakiego gościa: Nebeska? Niebieska? Niech mu tam, ale żadna eska. (!)......a cholera.... a niech mu pies mordę lizał.....całkowo, albo
całkowicie!
No i jeszcze jedno!
Czytanie tego posta bez otwierania linków (oraz przynajmniej ich powierzchniowego "przelecenia"), nie ma najmniejszego sensu.
Faktem jest, że przeciętnemu czytelnikowi, to zabierze około 20 do 30 minut, ażeby "przelecieć" linki podane powyżej.
Inną sprawą jest, że ja te linki "latam" (
) od dobrych 30 lat i cały czas nie mogę powiedzieć, iż je znam "jak paciorek". No, ale to jest tylko krótkie 30 lat!
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]