Zgadzam się z Tobą
strong apple vine, że tempeatura wrzenia wodnego roztworu soli azotu i ługu będzie znacznie wyższa niż samej wody. (Temperatura topienia czystego NaOH to 318 st.C, a KNO3 to 336 st.C).
Nie zamierzam się też "kłócić", jednakże chciałbym dobrze zrozumieć działanie procesu oksydowania, stąd kilka pytań, które muszę zadać.
Zakładam, że ogrzewanie roztworu odbywa się w normalnych warunkach atmosferycznych, czyli m. in. pod cisnieniem ok. 103,3 kPa (lub 760 mm Hg dla ludzi starej daty
). Oczywiście proces może być przeprowadzony w komorze ciśnieniowej (autoklawie), jednakże ten domowy przepis cytowany przez
Madriana na nic takiego nie wskazuje. W miarę upływu czasu i pod wpływem odparowywania H2O (efekt kolumny destylacyjnej), stężenie roztworu będzie jednak wzrastało. Jak to wpływa na jakość położonej oksydy, skoro nie ma jak w warunkach amatorskich kontrolować ważnego parametru, jakim jest stężenie roztworu, a tym samym jego "agresywności" chemicznej? Jak sam napisałeś, kuchenka gazowa nie jest chyba najlepszym źródłem ciepła, bo jednak wymagania energetyczne ażeby ten roztwór rozgrzać w możliwie krótkim okresie czasu, ażeby uniknąć zagęszczenia roztworu (i nie tylko), wymagają bardziej wyspecjalizowanego źródła ogrzewania.
Skłania mnie to więc do wniosku, że proces ten nie nadaje się jednak do przeprowadzania w normalnych warunkach "laboratorium kuchennego", przez osobę nie mającą doświadczenia. ( NaOH to jest bardzo żrącą substancją, a KNO3 podczas ogrzewania wydziela tlen i przechodzi w azotyn potasowy KNO2......czyli cholernie niebezpieczne chemikalia, szczególnie w podwyższonych temperaturach).
Czyli kółko, się zamyka....i dobrze, że jest ktoś, taki jak
Ty, który to może profesjonalnie zrobić.
Tutaj apel dla "amatorów"......skontaktujcie się z profesjonalistą, bo to będzie mniej kosztowało niż spalony dom, czy też pobyt w szpitalu z powodu wypalonych płuc!
PS Z tą temperaturą to po prostu nie chciało mi się wierzyć, że wystarczy "podgrzać na kuchence w żeliwnym garnku" tak jak sią podrzewa zupę jarzynową, stąd przyjąłem temp. 60 st.C jako bardziej "prawidłową". Ale po sprawdzeniu przeze mnie temperatur topienia składników, to oczywiście masz rację.
re. dexter 1990: Twoje pierwsze pytanie....odpowiedź jest "tak". Sam czerniłem części WFMki, jak mi rdza zaczęła wchodzić. Kąpałem to w rozgrzanym oleju wrzecionowym, choć do dzisiaj nie wiem z czego olej wrzecionowy jest zrobiony.
(Ale w latach 60 był to w zasadzie jedyny olej, jaki można było w sklepie (po długich poszukiwaniach) kupić).
Drugie pytanie: To zależy od dostępnej ilości tlenu. Jeżeli tworzysz tlenki żelaza w obecności silnego utleniacza, to uzyskujesz tlenek żelazowy, jeżeli utleniasz w atmosferze redukcyjnej (n.p. w obecności substancji reagującej z tlenem bardziej agresywnie niż żelazo, to otrzymasz tlenek żelazawy.