krótki skok tłoka vs. długi
Moderator: Moderatorzy
Re: krótki skok tłoka vs. długi
Ja dobrowolnie nie włożyłbym palca między tylną ścianę komory, a suwadło.
A na poważnie, to wystarczy obejrzeć nienowy karabin w krytycznym miejscu, widać wyraźnie, że suwadło uderza i to całkiem mocno.
A na poważnie, to wystarczy obejrzeć nienowy karabin w krytycznym miejscu, widać wyraźnie, że suwadło uderza i to całkiem mocno.
Re: krótki skok tłoka vs. długi
Gdyby tak zmniejszyć masę zespołu ruchomego a wzmocnić sprężynę powrotną? Nawet zastosować taki ryksztosdempfer jak w USP...
Dziesiątek
Okruch
Okruch
-
- Posty: 3726
- Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23
Re: krótki skok tłoka vs. długi
Może, ale czy zespół nie będzie musiał pokonać większego oporu sprężyny? Wiem, trudniejsze przeładowanie... ale taka dodatkowa sprężyna zderzakowa może by się sprawdziła?
Dziesiątek
Okruch
Okruch
Re: krótki skok tłoka vs. długi
Chodzi bez żadnych dodatkowych sprężyn ponad 60 lat... - widocznie nie trzeba.
Re: krótki skok tłoka vs. długi
...Otto, na cholerę babrzesz się z tą wachą, parowozy są takie wydajne...
Dziesiątek
Okruch
Okruch
Re: krótki skok tłoka vs. długi
No właśnie - ta sprężyna to by była jak parowóz opalany ropą , lepiej skok do przodu zrobić i sobie dać spokój z usprawnieniami i nowe wprowadzić.
Re: krótki skok tłoka vs. długi
Liczyłem na jakąś dyskusję w sprawie owego "spuchnięcia łuski" w sensie odwracalnego odkształcenia utrzymującego się jednakże dłużej niż ciśnienie w lufie. Ciekawy temat, głównie interesuje mnie, czy ktoś w jakiś konkretny sposób zbadał takie zjawisko (zmierzył, sfilmował na modelu itd.) czy też jest to tylko teoretyczna próba wyjaśnienia przez mądre głowy na domysł sytuacji, w której problem z ekstrakcją utrzymuje się zauważalnie dłużej, niż powinien, biorąc pod uwagę aktualne ciśnienie w lufie. BAdawczo wydaje mi się niezwykle zamotanym zjawiskiem, z oczywistych względów niemal niemożliwym do badania w naturze. O ile takowe zjawisko w ogóle występuje. Tzn. o ile w cyklu zgranym ściśle z określonym poziomem ciśnienia, uznawanego już za nieistotne jest sporo więcej nieudanych ekstrakcji niż w cyklu nieznacznie opóźnionym. Czy więc takie zjawisko ma miejsce? Jeśli tak, to takie rzeczy luźno przychodzą mi, czysto teoretycznie do głowy:
- jeśli cykl jest bardzo precyzyjnie zgrany "w punkt" z progowym ciśnieniem, to wielkie znaczenie zaczyna odgrywać zmienność warunków, amunicji i nieunikniona nieregularność funkcjonowania broni. Takie zacięcia mogą być poczytywane za skutek "spuchniętej łuski",
- nie ma oddziaływań natychmiastowych. Po zejściu ciśnienia musi upłynąć pewien czas, nim łuska obkurczy się. Jednak tak na domysł czas ten powinien być bardzo krótki, wydaje mi się, że pomijalny przy regulacji broni uwzględniającej pewną zmienność warunków/amunicji,
- łuska jest sprężysta. W związku z tym nie wraca do pierwotnych kształtów natychmiast, tylko przez pewien czas oscyluje na plus i minus od nich. O tyle kiepski powód zacięć, że to powinno znacznie ułatwiać ekstrakcję (jak udar ułatwia odkręcanie śrub),
- może problem jest w komorze a nie łusce. Komora też wraca, a że jest stalowa, to wraca szybciej niż łuska, szczególnie, że ta jest plastycznie odkształcona. Może więc z początku to komora ciśnie łuskę a dopiero później łuska wraca do odkształceń sprężystych i się "odkleja" od komory?
- jeśli cykl jest bardzo precyzyjnie zgrany "w punkt" z progowym ciśnieniem, to wielkie znaczenie zaczyna odgrywać zmienność warunków, amunicji i nieunikniona nieregularność funkcjonowania broni. Takie zacięcia mogą być poczytywane za skutek "spuchniętej łuski",
- nie ma oddziaływań natychmiastowych. Po zejściu ciśnienia musi upłynąć pewien czas, nim łuska obkurczy się. Jednak tak na domysł czas ten powinien być bardzo krótki, wydaje mi się, że pomijalny przy regulacji broni uwzględniającej pewną zmienność warunków/amunicji,
- łuska jest sprężysta. W związku z tym nie wraca do pierwotnych kształtów natychmiast, tylko przez pewien czas oscyluje na plus i minus od nich. O tyle kiepski powód zacięć, że to powinno znacznie ułatwiać ekstrakcję (jak udar ułatwia odkręcanie śrub),
- może problem jest w komorze a nie łusce. Komora też wraca, a że jest stalowa, to wraca szybciej niż łuska, szczególnie, że ta jest plastycznie odkształcona. Może więc z początku to komora ciśnie łuskę a dopiero później łuska wraca do odkształceń sprężystych i się "odkleja" od komory?
ukłony...
- waliza
- Site Admin
- Posty: 9674
- Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
- Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
- Kontakt:
Re: krótki skok tłoka vs. długi
Zapewne wiele zagadnień w poczatkowym okresie rozowju broni było robione " na czuja" . Na logike i doswiadczenie. Cos nie wyszlo to kombinowano dalej. Zarówno tyczyło się to i konstruowania mechanizmów jak i zgaadnien wytryzmalosciowych. W budowlance pewnie tez praktyka wyprzedziła teorie bo założe sie, że przy budowie piramid czy w innym średniowieczu bardziej polegano na doświadczeniu niz na obliczeniach wytrzymałościowych . Potem to jak zwykle nastąpiło przegięcie w druga stronę :
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.
Re: krótki skok tłoka vs. długi
Za ślepy jestem, aby czytać taki maczek . Nawet po tym niby powiększeniu, które ImageShack oferuje. Nie da rady trochę większych fot porobić?
ukłony...
- waliza
- Site Admin
- Posty: 9674
- Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
- Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
- Kontakt:
Re: krótki skok tłoka vs. długi
Faktycznie jakos slabo wyszlo. Wrzucilem tu:
http://turbobit.pl/iw0q03yqmr3z.html
moge ewentualnie na maila podeslac.
http://turbobit.pl/iw0q03yqmr3z.html
moge ewentualnie na maila podeslac.
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.