Samodzielna elaboracja amunicji.
Moderator: Moderatorzy
Chodzi o broń powtarzalną - bo o takiej piszesz jak rozumiem, z zamkiem czterotaktowym.
Chodzi mi o to, że nabój jest ładowany w przypadkowym położeniu - tzn. jeśli za pierwszym razem - załóżmy - bicie producenta było po załadowaniu na dwunastej (nad spłonką), to nastepnym razem (po elaboracji) może wypaść dowolnym innym miejscu (no chyba, że przyjmujesz jakąś zasadę, że zawsze w tym samym położeniu naboje ładujesz).
Jeśli komora nabojowa nie jest w przekroju kołowa tylko np. ma lekką owalizację, to łuska po pierwszym strzale dostosuje się do niej. Ale za drugim razem może być załadowana "w poprzek" do tego owalu.
Chodzi mi o to, czy ktoś badał ilościowo to zjawisko, czy też "tak się przyjmuje". Np. czy zauważasz różnicę w celności pomiedzy samodzielną elaborację Twoimi metodami surowej łuski (nigdy nie strzelanej), a elaboracją łuski już użytej w Twojej broni, a łuską użytą w innej broni.
Nie wiem jakiego rzedu są odchyłki w wymiarach komory nabojowej w porządnej broni w dobrym stanie, ale wydaje mi się, że raczej małe, stąd moje pytanie.
Chodzi mi o to, że nabój jest ładowany w przypadkowym położeniu - tzn. jeśli za pierwszym razem - załóżmy - bicie producenta było po załadowaniu na dwunastej (nad spłonką), to nastepnym razem (po elaboracji) może wypaść dowolnym innym miejscu (no chyba, że przyjmujesz jakąś zasadę, że zawsze w tym samym położeniu naboje ładujesz).
Jeśli komora nabojowa nie jest w przekroju kołowa tylko np. ma lekką owalizację, to łuska po pierwszym strzale dostosuje się do niej. Ale za drugim razem może być załadowana "w poprzek" do tego owalu.
Chodzi mi o to, czy ktoś badał ilościowo to zjawisko, czy też "tak się przyjmuje". Np. czy zauważasz różnicę w celności pomiedzy samodzielną elaborację Twoimi metodami surowej łuski (nigdy nie strzelanej), a elaboracją łuski już użytej w Twojej broni, a łuską użytą w innej broni.
Nie wiem jakiego rzedu są odchyłki w wymiarach komory nabojowej w porządnej broni w dobrym stanie, ale wydaje mi się, że raczej małe, stąd moje pytanie.
ukłony...
- waliza
- Site Admin
- Posty: 9664
- Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
- Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
- Kontakt:
ha, wydaje Ci sie. Jakbys czytal mój z trudem wypocony temat o obrobce luf
to bys wiedzial jakie sa tolerancje wykonania komor .Wydaje Ci sie dobrze. Nie ma takiej mozliwosci, że luska z powodu bledu ksztaltu komory odksztalci sie na tyle, że wejdzie potem do niej tylko w takim samym polozeniu. Tolerancje wymiarowe pwoduja, że odksztalcenia luski sa pomijalne. Po wyjeciu z komory mozesz ta luske wpakowac bez problemu spowrotem na dowolnej "godzinie". Do tgo o ile sie orientuje przy elaboracji poprawia sie ksztalt luski specjalna matryca.
to bys wiedzial jakie sa tolerancje wykonania komor .Wydaje Ci sie dobrze. Nie ma takiej mozliwosci, że luska z powodu bledu ksztaltu komory odksztalci sie na tyle, że wejdzie potem do niej tylko w takim samym polozeniu. Tolerancje wymiarowe pwoduja, że odksztalcenia luski sa pomijalne. Po wyjeciu z komory mozesz ta luske wpakowac bez problemu spowrotem na dowolnej "godzinie". Do tgo o ile sie orientuje przy elaboracji poprawia sie ksztalt luski specjalna matryca.
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.
Pszepraszam Panie Psorze... Czytałem z wypiekami, ale nie mam pamięci do cyferek. . No ale dobra doczytałem co to jest zasada stałego otworu - w klasie IT9 - dla otworu 10mm nominalnie tolerancja 43 mikrony. A jaki jest średnio luz łuska-komora a o ile łuska strzelona zwieksza swoje rozmiary w stosunku do dziewiczej?
Oczywiście nie mam wątpliwości, że ta łuska w innym położeniu wejdzie, chodzi mi czy takie odkształecenie w danej komorze pozytywnie wpływa na celność po elaboracji.
Oczywiście nie mam wątpliwości, że ta łuska w innym położeniu wejdzie, chodzi mi czy takie odkształecenie w danej komorze pozytywnie wpływa na celność po elaboracji.
ukłony...
Kolego Maziek,
sztucer z zamkiem czterotaktowym.
Kazda luska po wystrzale zmienia swoja objetosc, po prostu sie kurczy, gdyby to nie zachodzilo, nie moznaby nigdy wyciagnac jej.
Czesto, kiedy ktos strzela z amunicji tzw. 'magnum', czyli ze zwiekszonym ladunkiem luska sie 'przykleja', nalezy wtedy odczekac chwilke i po krotkim czasie mozna ja wyciagnac.
Luska odksztalca sie rowno w kazda strone, czyli symetrycznie. Po wystrzale, jej komora sie powieksza, szyjka z reguly po pierwszym wystrzale sie wydluza.
Mamy wiec luske, mozemy ja wyrzucic, lub zlozyc nastepna sztuke amunicji.
Jesli mamy do czynienia z ta sama jednostka strzelecka, wiec mamy kilka mozliwosci.
Formatujemy szyjke
Formatujemy cala luske
Formatujemy szyjke, a pozniej urzywamy 'body die'
Nie bede sie o kazdej metodzie rozpisywal.
Moge jedynie podkreslic, ze jesli mamy wiedze i umiejetnosci zaczynamy prace nad luska, ktora doprowadzamy do pewnego formatu, z kazda inna probujemy zrobic to samo.
Nastepnie osadzamy splonke, na glebokosc od 0.002 do max 0.007".
wsypujemy proch i na koniec osadzamy kule.
Nie bede sie rozpisywal jak to sie robi prawdopodobnie o tym na tym forum pisalem.
Kazda lufa dziala na zasadzie pretu, czyli nastepuja drgania i to w odwrotnym kierunku. Czym dluzsza lufa tym wieksze drgania. Dlatego ci co mowia o prezycji urzywaja najkrotszych dopuszczalnych luf. Nie bede sie rozpisywal o umocowaniu lufy, bardzo istotny element.
Wracajac do drgan. Jesli potrafimy wystrzelic kula z lufy, kiedy te drgania sie krzyzuja w punkcie zero, to bingo, szansa na perfekt strzal, jesli spelnimy wszystko inne zwiazane ze strzalem.
Wracajac do luski. Jesli ona ma tylko sformatowana szyjke. Jej polozenie wzgledem komoru zmienia kat co jest wazne, bo zmiejsza to drgania na lufe podczas droi kuli do wyjscia lufy. Zmiejszone drgania powoduja latwiejsza prace nad odnalezieniem ladunku.
Nie jestem metalurgiem ani rusznikarzem, ani znawca broni jak niektorzy, przez moje rece przeszlo troszke broni i nigdy nie widzialem komor owalnych, moze takie sa?????
To jak wsadzisz naboj gotowy do komory zwyklej nie ma znaczenia, bo wystepuje symetria z minimalnym bledem.
Na koniec,
wszystko to, elaboracja, praca nad doskonaleniem broni ma sie tyle do skupienia ile strzelec, ktory ma umiejetnosci.
Mozna miec 'zabawki', ale jesli nie ma wiedzy, umiejtnosci, brak czasu to nic nie bedzie strzelac.
Pozdrawiam
sztucer z zamkiem czterotaktowym.
Kazda luska po wystrzale zmienia swoja objetosc, po prostu sie kurczy, gdyby to nie zachodzilo, nie moznaby nigdy wyciagnac jej.
Czesto, kiedy ktos strzela z amunicji tzw. 'magnum', czyli ze zwiekszonym ladunkiem luska sie 'przykleja', nalezy wtedy odczekac chwilke i po krotkim czasie mozna ja wyciagnac.
Luska odksztalca sie rowno w kazda strone, czyli symetrycznie. Po wystrzale, jej komora sie powieksza, szyjka z reguly po pierwszym wystrzale sie wydluza.
Mamy wiec luske, mozemy ja wyrzucic, lub zlozyc nastepna sztuke amunicji.
Jesli mamy do czynienia z ta sama jednostka strzelecka, wiec mamy kilka mozliwosci.
Formatujemy szyjke
Formatujemy cala luske
Formatujemy szyjke, a pozniej urzywamy 'body die'
Nie bede sie o kazdej metodzie rozpisywal.
Moge jedynie podkreslic, ze jesli mamy wiedze i umiejetnosci zaczynamy prace nad luska, ktora doprowadzamy do pewnego formatu, z kazda inna probujemy zrobic to samo.
Nastepnie osadzamy splonke, na glebokosc od 0.002 do max 0.007".
wsypujemy proch i na koniec osadzamy kule.
Nie bede sie rozpisywal jak to sie robi prawdopodobnie o tym na tym forum pisalem.
Kazda lufa dziala na zasadzie pretu, czyli nastepuja drgania i to w odwrotnym kierunku. Czym dluzsza lufa tym wieksze drgania. Dlatego ci co mowia o prezycji urzywaja najkrotszych dopuszczalnych luf. Nie bede sie rozpisywal o umocowaniu lufy, bardzo istotny element.
Wracajac do drgan. Jesli potrafimy wystrzelic kula z lufy, kiedy te drgania sie krzyzuja w punkcie zero, to bingo, szansa na perfekt strzal, jesli spelnimy wszystko inne zwiazane ze strzalem.
Wracajac do luski. Jesli ona ma tylko sformatowana szyjke. Jej polozenie wzgledem komoru zmienia kat co jest wazne, bo zmiejsza to drgania na lufe podczas droi kuli do wyjscia lufy. Zmiejszone drgania powoduja latwiejsza prace nad odnalezieniem ladunku.
Nie jestem metalurgiem ani rusznikarzem, ani znawca broni jak niektorzy, przez moje rece przeszlo troszke broni i nigdy nie widzialem komor owalnych, moze takie sa?????
To jak wsadzisz naboj gotowy do komory zwyklej nie ma znaczenia, bo wystepuje symetria z minimalnym bledem.
Na koniec,
wszystko to, elaboracja, praca nad doskonaleniem broni ma sie tyle do skupienia ile strzelec, ktory ma umiejetnosci.
Mozna miec 'zabawki', ale jesli nie ma wiedzy, umiejtnosci, brak czasu to nic nie bedzie strzelac.
Pozdrawiam
Dzięki za wyjaśnienia. Ja to ogólnie rozumiem, tylko zwróciły moją uwagę Twoje słowa:
Twoje powyższe słowa zrozumiałem w ten sposób, że jeśli dana komora ma - powiedzmy - "wgniecenie" o te 40 mikronów (czyli na części obwodu większy promień) to łuska po strzale wpasuje się w to wgniecenie (czyli będzie miała wypukłość na boku). Tylko się zacząłem zastanawiać co z tego, skoro po ponownym załadowaniu wypukłość w łusce wcale nie musi trafić na wgniecenie w komorze.
Stąd moje pytanie, czy ktoś doświadczalnie to badał, czy też tylko tradycyjnie zakłada się, że łuska drugi raz użyta w tej samej broni oznacza wiekszą celność niż przy pierwszym jej użyciu (zakładając, że pozostałe warunki są identyczne).
A czy Ty osobiście elaborujesz surowe łuski i na przykład większą celność osiągasz, kiedy tą sama łuskę używasz drugi czy trzeci raz?
Oczywiście nie mam na myśli, że ktoś produkuje owalne komory, tylko że komory nie są idealne, mają zniekształcenia wynikające z niedoskonałości obróbki lub zużycia.Peter pisze:(łuska) Staje sie jednak "odciskiem", komory i przez to jest idealnie dopasowana do tej jednostki broni z ktorej zostala wystrzelona (tylko).
Twoje powyższe słowa zrozumiałem w ten sposób, że jeśli dana komora ma - powiedzmy - "wgniecenie" o te 40 mikronów (czyli na części obwodu większy promień) to łuska po strzale wpasuje się w to wgniecenie (czyli będzie miała wypukłość na boku). Tylko się zacząłem zastanawiać co z tego, skoro po ponownym załadowaniu wypukłość w łusce wcale nie musi trafić na wgniecenie w komorze.
Stąd moje pytanie, czy ktoś doświadczalnie to badał, czy też tylko tradycyjnie zakłada się, że łuska drugi raz użyta w tej samej broni oznacza wiekszą celność niż przy pierwszym jej użyciu (zakładając, że pozostałe warunki są identyczne).
A czy Ty osobiście elaborujesz surowe łuski i na przykład większą celność osiągasz, kiedy tą sama łuskę używasz drugi czy trzeci raz?
ukłony...
Maziek,
wg mojej teorii najlepsze sa luski juz odpalone. Do tego dochodzi marka, ja cenie sobie bardzo luski Lapua, Norma mniej, ale lubie tez pracowac z Winchesterem.
Caly czas mowa o broni typu 'bolt'. Do 'pol-automatow' lubie Lake City, bardzo dobra jakosc, ale trzeba je doprowadzic do pewnego formatu.
Luska surowa nie jest luska gotowa. Luska jest 'pieczecia' komory nabojowej, oczywiscie z pewnym marginesem.
Ja nie zawsze formatuje tylko szyjke.
W zaleznosci od moich potrzeb robie to co uwazam za najlepsze dla danego systemu.
Pracuje teraz nad elaboracja do AR-15, ktorego niedawno stalem sie wlascicielem. Jest to cos nowego dla mnie, pomimo tego, ze mam pol-automaty, to nie AR-15, ktory uznaje jako jeden z najcelniejszych karabinow bojowych. Jak skoncze pierwsza faze to postaram sie zalaczyc jakies fotki.
Pozdrawiam
wg mojej teorii najlepsze sa luski juz odpalone. Do tego dochodzi marka, ja cenie sobie bardzo luski Lapua, Norma mniej, ale lubie tez pracowac z Winchesterem.
Caly czas mowa o broni typu 'bolt'. Do 'pol-automatow' lubie Lake City, bardzo dobra jakosc, ale trzeba je doprowadzic do pewnego formatu.
Luska surowa nie jest luska gotowa. Luska jest 'pieczecia' komory nabojowej, oczywiscie z pewnym marginesem.
Ja nie zawsze formatuje tylko szyjke.
W zaleznosci od moich potrzeb robie to co uwazam za najlepsze dla danego systemu.
Pracuje teraz nad elaboracja do AR-15, ktorego niedawno stalem sie wlascicielem. Jest to cos nowego dla mnie, pomimo tego, ze mam pol-automaty, to nie AR-15, ktory uznaje jako jeden z najcelniejszych karabinow bojowych. Jak skoncze pierwsza faze to postaram sie zalaczyc jakies fotki.
Pozdrawiam
- waliza
- Site Admin
- Posty: 9664
- Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
- Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
- Kontakt:
Luska w komorze ma taki luz aby odksztalcala sie sprezyscie. Idealem jest tak calosc wykonac aby po strzale luska wrocila do wymiarow przed. Jak wiemy idealow nie ma ale luska zawsze pracuje sprezyscie.Jesli sie przegina z ladunkiem to wtedy faktycznie cisnienie wprasuje ją w komore i po strzale ma ona jej wymiary do tego nie mozna jej wyjąć. Trudno raczej mowic o jakiejs owalizacji komory. Jesli jak maziek piszesz jest ale taka ze pozwala wyjac i wlozyc luske w innym polozeniu to napewno jest tak mala , że pomijalna. Na upartego to napewno komora jest owalna pytanie tylko ile miejsc po przecinku(mm) .Jesli chodzi o zuzycie to komora najczesciej sie wydluza, luska wchodzi glebiej. Stozki sie zuzywaja.
Ostatnio zmieniony 25 marca 2009, 19:08 przez waliza, łącznie zmieniany 2 razy.
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.
Jest to "Umowna granica sprężystości", czyli w tym wypadku rozciągające naprężenie graniczne po przekroczeniu którego łuska odkształca się trwale. Nie wiem jak w zagadnieniach balistyki wewnętrznej, ale badając naprężenia rozciągające stali budowlanej wynosi ta umowna wartość wynosi 0,05% pierwotnej długości próbki z tym,że jest to ustalone przy jednoosiowym stanie naprężenia, a detonacja ładunku prochowego wewnątrz łuski powoduje trójosiowy stan naprężenia, więc pewnie jest osobne podejście do tego tematu.