Strona 1 z 1

Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 3 czerwca 2011, 18:12
autor: Apolinary Koniecpolski
Ciekawe czytadło (szczególnie rozważania nad opłacalnością gwintowania luf ;))

http://www.witu.mil.pl/www/biuletyn/zes ... 5p/183.pdf

Śrucinki ϕ94 napawają przerażeniem ;)

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 3 czerwca 2011, 22:41
autor: Okruch
Mnie napawa przerażeniem dokładność określenia masy śrutu. Wszystkie obliczenia, tabele balistyczne... muszę robić od nowa...

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 4 czerwca 2011, 07:51
autor: SP7
A mnie to przypomina pewne wydarzenie z kosmonautyki. :lol:
Amerykanie wydali grubą kasę na badania i konstrukcje długopisu, czy też wiecznego pióra co by w stanie nieważkości pisać chciało. :P
Miało być wyposażeniem kosmonauty.
Rosjanie poszli inną drogą, grosza nie wydali.
W kosmos zabrali ołówek. :mrgreen:

Tu też parę groszy wydali co by udowodnić to o czym wszyscy wiemy z praktyki .
Powiedzcie mi proszę, czyja to była kasa i po jaką jasną ...... :oops:

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 4 czerwca 2011, 09:41
autor: Okruch
Chociażby, żeby nabrać doświadczenia i/albo nauczyć jakiegoś młodego. A może i w WITU siedzi (cicho) jakiś kolega-wiatrówkowicz, i połączył przyjemne z pożytecznym?

Z tymi tabelami żartowałem ;)

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 4 czerwca 2011, 10:14
autor: Phouty
Ten amerykański długopis, to już jest epiką....od 40-tu z górą lat. Znane jest to w dziesiątkach wariantów i to z baaardzo długimi brodami. :wink:
Ale muszę przyznać SP7, iż w pierwszym momencie miałem podobne skojarzenia odnośnie tych badań.
Moja pierwsza myśl: "Głupi kawałek śrutu, a tu ludzie robią "wielkie badania"? :shock:
WTF?
Ale po bardzo krótkiej chwili doszedłem jednak do wniosku, iż ma to przysłowiowe ręce i nogi!
Można się śmiać, iż ludzie robią tytuły mgr. inż. w tak "głupim" temacie.
Głupim?
Chyba jednak nie! Na pewno nie!
Jeżeli ktoś przeprowadzi badania i opracuje "lepszy" rodzaj śrutu, to jedynie się to może przetłumaczyć na robienie kasy, ponieważ rynek światowy na tego typu zabawki, to jest co najmniej kilkaset milionów dolarów! Być może przekracza to miliard....wiele kasy do wzięcia!

Dobry pomysł (poparty R&D, czyli "research and development", czyli "badania i rozwój") plus patent, plus trochę rozsądnej głowy do inwestycji, plus pewna ilość kapitału ("cudza" kasa, bo kto ma własną gotówkę na inwestycje?) i mamy w krótkim okresie czasu dobrze prosperujący bizness o światowym zasiągu.

Nie ma "głupich" pomysłów....są tylko "krótkowzroczni" ludzie, którym brakuje fantazji, wyobraźni i zapału, ażeby te "głupie" pomysły zamienić (ciężką pracą, czyli tonami krwi, łez i potu) w rzeczywistość.
Ażeby się trzymać strzeleckich tematów....to polecam do przestudiowania życiorysy Samuela Colta, czy też Johna Mojżesza Browninga.....czyli......dostatni kraj opiera sią na "wariatach", którzy robią bardzo dziwne rzeczy.....i dużo kasy....
...czyli wariaci i marzyciele są niezbędnie potrzebni!
(Odwrotną stroną medalu jest trzymanie się "tradycji", czyli metoda, gdzie coś jest ustanowione od wielu lat i wara ludziom od robienia zmian.....bo musimy sią trzymać "utartych dróg"! USA, Japonia, Południowa Korea, Chiny i wiele, wiele innych nacji nie byłyby sobą, gdyby się trzymały "tradycji").
Wariaci są wiec potrzebni i to natychmiast!, ażeby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej***....

***Starsi wiekiem koledzy natychmiast rozpoznają hasło propagandowe z okresu PRLu......ale to nie był kapitalizm, a jego zaprzeczenie.

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 4 czerwca 2011, 15:20
autor: Apolinary Koniecpolski
SP7 pisze:A mnie to przypomina pewne wydarzenie z kosmonautyki. :lol:
Amerykanie wydali grubą kasę na badania i konstrukcje długopisu, czy też wiecznego pióra co by w stanie nieważkości pisać chciało. :P
Miało być wyposażeniem kosmonauty.
Rosjanie poszli inną drogą, grosza nie wydali.
W kosmos zabrali ołówek. :mrgreen:
To raczej mit*, jeszcze byłbym w stanie zrozumieć ołówek kopiowy lub lepiej(odporność na wilgoć) kredkę, no bo wyobraź sobie wszędobylski pył grafitowy**(który wszelkie izolacje, "soldermaski" etc. ma sobie za nic) w ciasnej, wypchanej aparaturą*** kabinie w warunkach nieważkości (jeżeli to by było w czasach techniki lampowej, to dochodzą do tego stosunkowo wysokie napięcia) ;)





*ziarnko prawdy może w nim jednak być (stawiałbym na próbę rozwiązania problemu wylewających w samolotach piór wiecznych - problem który dotyczył pionierów lotnictwa ;)).
**nawet gdyby był to prawdziwy ołówek czy też srebrzyk niewiele by to zmieniało sytuację
***zapewne niezbyt "wydumaną" - ale jednak

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 4 czerwca 2011, 16:35
autor: ss100
Gługopis to trochę wcześniej wynaleźli zdaje się i to nie na potrzeby programu kosmicznego.

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 4 czerwca 2011, 23:14
autor: Phouty
He, he......kupcie se to kosmiczne pióro, można nim pisać na suficie! :lol:

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 5 czerwca 2011, 20:42
autor: TWE
Witam,
kiedyś sam zamieściłem tutaj anegdotkę o amerykańskim kosmicznym długopisie i ruskim ołówku (też dostałem odpowiedź o pyle grafitowym). Teraz, po latach doczekałem się potwierdzenia iż nie był to dowcip tylko prawda i to ze źródeł zbliżonych do najlepiej poinformowanych, czyli Phoutego, który jest, jak wiadomo "wewnątrz" wszelkich takich tajnych programów i stąd dowiedział się zapewne, że wynalazcy i wykonawcy tego projektu usiłują sprzedać go na rynku cywilnym jako sprzęt do pisania po suficie. Obawiam się niestety, że nasz kolega zza wielkiej kałuży będzie się teraz musiał srogo tłumaczyć ze zdradzania tajemnic państwowo-przemysłowych :lol: . Może go spotkać także seks "a la nasze ABW" czyli pukanie o 6.00 :lol: .
Pozdrawiam,
Tomek

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 8 czerwca 2011, 11:27
autor: SP7
A to oni w tym kosmosie w tamtych czasach, przez te kilkadziesiąt minut co byli to trylogie pisali, że onen pył taki szkodliwy.
Na za diabła nie pojmóje 30 cm od radiostacji krótkofalowej se siedzę, wentylator z niej dmucha z zasilacza dmucha a jeszcze jeden na mnie dmucha - bo gorąc taki.
Wzmacniaczyk mały na lampce jednej 1000V anodowego.
Ołówki w sześciu gatunkach używam i nic nie wybucha - nie zwiera.
"Cud jakowyś, czy cóś".
Wszystko idzie wytłumaczyć, a naukowo to już w szczególności zresztą.
A że sensu to nie ma, to co innego.
Panowie od śrutu - po długotrwałych badaniach doszli do faktu że gwintowana lufa jest lepsza.
A powodem stosowania w tym wesołym kraiku luf gładkich było tylko to że jakiś idiota
bez jakichkolwiek podstawowych wiadomości doszedł w swoim kretyniźmie do wniosku że jak będzie niecelnie, to będzie bezpiecznie.

On już, bezmózg jeden -wiedział że bez gwintu gorzej będzie.
A Panowie "badacze" teraz to udowodnili - po co ?
Trzeba ich zapytać - bo ja nie wiem.

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 8 czerwca 2011, 11:57
autor: Okruch
SP7, a jaki jest sens powtarzania (np. w szkole) dokonanych już kiedyś doświadczeń? Czyli robienia czegoś, co zostało już zrobione, udowodnione.

Na studiach matematycznych studenci dostają polecenie "przeprowadź dowód twierdzenia "X"" - który to dowód został przeprowadzony już z miliony razy.

Rozumiem, że badanie np. wpływu szerokości geograficznej na balistykę pocisku .338 LM byłoby bardziej "poważne", ale tu zbadano ciekawy (dla niektórych) problem, z dziedziny rzadko goszczącej w poważnych laboratoriach.

Po raz kolejny wiatrówki sprawdziły się jako sprzęt treningowy, w zupełnie niespodziewany sposób :)

(A lektura nominacji do "IgNobels" sprawi, że badanie śrutu w tunelu aerodynamicznym wyda Ci się zajęciem wręcz rutynowym ;))

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 8 czerwca 2011, 18:10
autor: Apolinary Koniecpolski
-->SP7, w próżni ten pył jest pewnie jeszcze bardziej wszędobylski (a swoją drogą ciekawe jak uzyskiwali tam WN, w koncu nie wszystko dało się zrobić na niskonapięciowych lampach, a powielacze w tamtych czasach do najmniejszych nie należały, a że jeszcze falownik byłby potrzebny...).

Co do łysego imbecyla, naciskał na brak gwintu bo myślał że gładkolufowych wiatrówek po prostu nie ma (i faktycznie nadal produkowanych gładkolufowych modeli było w czasach "tworzenia" ustawy co kot napłakał, a nowo powstających prawie w ogóle*).
Potraktuj to jak "lub czasopisma", jako że cała ta heca była ze względu na próbę(udaną) dopuszczenie do wolnego obrotu dmuchawek kaliber 68 (nawet nie chcę wiedzieć kto, kiedy i za ile...).

Sens badań jest.
Pamiętaj że pociski o kształcie śrucinki diabolo są stosowane też w strzelbach gładkolufowych, a także karabinach/karabinkach ze skrajnie wolnym gwintem.
Sztuka dla sztuki to niebyła (pytanie tylko czy autorzy tego opracowania wiedzieli że tworzą coś potencjalnie praktycznego ;)).




*cały czas mowa o "ołowioplujkach"

Re: Balistyka zewnętrzna śruciny wriatrówkowej.

: 8 lipca 2011, 11:06
autor: maziek
SP7 pisze:A mnie to przypomina pewne wydarzenie z kosmonautyki. :lol:
Amerykanie wydali grubą kasę na badania i konstrukcje długopisu, czy też wiecznego pióra co by w stanie nieważkości pisać chciało. :P
Miało być wyposażeniem kosmonauty.
Rosjanie poszli inną drogą, grosza nie wydali.
W kosmos zabrali ołówek. :mrgreen:
A mi to przypomina, jak dobrze działały służby byłego ZSRR, skoro puszczona przez nie bajęda trzymie się dobrze prawie pół wieku później :) .

Amerykanie na początku latali z ołówkami ale prawie natychmiast wykluczyli ten "sprzęt" z trywialnego powodu: ołówki się łamią, grafit przewodzi prąd, jest palny, w statku czasami panuje nieważkość a jego wszystkie powierzchnie wytapetowane są urządzeniami elektrycznymi - atmosfera zaś bywała z czystego tlenu. Wciągnięcie grafitu do płuc też różnie mogłoby się skończyć. Wożenie ołówka w kosmos to proszenie się o nieszczęście i Amerykanie (jak i Rosjanie) dość szybko doszli do tego wniosku. Różnica między nimi polegała na tym, że w Ameryce można było kupić zwyczajnie w sklepie pisak piszący w każdej pozycji - także do góry nogami. Co prawda nazywał się Zero-Gravity-Pen (wynalazca spodziewał się przyciągnąć tym klientów w dobie ery kosmonautyki) ale NASA nie dała złotówki na jego opracowanie - a wymyślono go głównie dla ludzi piszących w dziwnych pozycjach na Ziemi (los chciał, że stał się gadżetem).

NASA po prostu poszła do sklepu i kupiła te pisaki. A co zrobili Rosjanie? Rosjanie jeszcze kilka lat latali z ołówkami, aż wreszcie przełamali swoje uprzedzenia do imperialistycznych nowinek i kupili 100 takich pisaków w Ameryce :) .