Strona 2 z 2

Re: Historia wiatrówki

: 20 sierpnia 2011, 03:51
autor: Apolinary Koniecpolski
Konstrukcja raczej mało ciekawa, za to jej twórca (współ)tworzył historię - aczkolwiek mało mającą wspólnego z wiatroplujkami ;)

http://www.homegunsmith.com/cgi-bin/ib3 ... ir_Gun.pdf

Re: Historia wiatrówki

: 20 sierpnia 2011, 09:39
autor: Phouty
W pewnym sensie jest to dla mnie olbrzymim zaskoczeniem, że sławny Hugo zajmował się także "zabawkami".
Jednakże po małym namyśle człowiek jednak dochodzi do wniosku, że dla prawdziwego pasjonata to jednak pukawka jest pukawką niezależnie od tego, czym jest ona "napędzana".
Ostatecznie chodzi o pewien (przewidywalny) efekt końcowy.
Podoba mi się sama idea naciągania sprężyny. Widać, że facet miał głowę.
Asasello ma rację, bo konstrukcja jest wprawdzie "mało ciekawa", jednakże niesie w sobie bardzo silne podobieństwo do P08.
Czyżby to była próba Herr Hugo, ażeby stworzyć "ekonomicznego trenera" symulującego dorosłego Lugera?

Re: Historia wiatrówki

: 20 sierpnia 2011, 16:30
autor: Apolinary Koniecpolski
Popularnym krótkim "trenażerem" w HJ była ponoć Diana V*(bardzo szybko skopiowana przez Pepików), a i długie tam zapewne trafiały:

Obrazek



*ciekawostka, hamerykańce dosyć często jako część nazwy tego dmuchadełka traktują D.R.P. ;)

Re: Historia wiatrówki

: 22 sierpnia 2011, 23:36
autor: waliza
Ja juz ten plakat gdzies widzialem.... :mrgreen: Apolinary dalej na przydlugim urlopie?

Re: Historia wiatrówki

: 23 sierpnia 2011, 15:47
autor: Apolinary Koniecpolski
Żeś wykrakał...
Miało być dziś spotkanie organizacyjne - ale "tradycyjnie" za mało chętnych*.
Dobrze że kasy wystarczająco odłożyłem żeby jeszcze na jakieś 2-3 kwartały takiej "zabawy" móc sobie pozwolić ;)



*musi być sześciu żeby choćby zwołać spotkanie, z czego co najmniej pięciu musi zostać.
I tu ciekawostka, teoretycznie jest możliwość rozpoczęcia kursu nawet przy czterech chętnych, ale dziwnym trafem koszt wzrasta do ca 1.5kzł za osobę (kiedy przy pięciu jest to kzł bez groszy), zamiast zrzutki po ćwierć kzł od łebka za brakującego (co wydaje się logiczne - ale widać nie w Polsce...).
A pomyśleć że swego czasu narzekałem na "burdel" w CEN...