"Wspomaganie" żołnierzy przed walką

Moderator: Moderatorzy

Wiadomość
Autor
pedro74
Posty: 465
Rejestracja: 27 marca 2011, 23:20
Lokalizacja: Potsdam (Niemcy)

"Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#1 Post autor: pedro74 » 16 marca 2013, 23:50

Witam. Niedawno przeczytałem artykuł o tym (link na dole), jak żołnierzy Wermachtu przez każdą walką, zaczęło się rzecz jasna od ataku na Polskę, "przygotowywano" , aplikując im środki medyczno pochodne, coś też z dopingu chyba, itp. aby walczyli bez żadnych zahamowań oraz, by mieli większą wydolność na polu walki.

Generalnie wydaje mi się jednak, że nie jest to raczej odosobniony przypadek. Każda armia (w obecnych czasach czasami lub zawsze, tak mi się przynajmniej wydaje) coś ma pod tym względem do powiedzenia i takie zastosowania różnych środków aplikuje żołnierzom. Nie mówi się o tym jawnie, bo i po co?
Każdy człowiek/żołnierz w przypadku konieczności otwartej walki zbrojnej, itp. odczuwa strach, choćby nie wiem jak odważny był. Naturalne opanowanie strachu oraz zapobiegnięcie panice przed taką sytuacją wydaje się raczej nie do osiągnięcia w sposób naturalny, więc pomocne okazują się w tym przypadku "wspomagacze" farmakologiczne, coś z narkotyków, itp.

Wie ktoś coś o tej sprawie, jest w tym trochę prawdy, o czym napisałem powyżej?

No tak, skoro Niemcy brali środki medyczne, jakieś pochodne narkotyków, co mogli brać na przykład żołnierze rosyjscy?
Nie wierzę, że tak bez niczego szli do otwartej walki. A więc co, bezpośrednio przed walką w ich przypadku była gorzałka i ogórek na zagrychę :lol: . No musieli czymś się wspomóc przecież...

http://facet.wp.pl/kat,1034179,title,To ... omosc.html
Strzelam z:
Diana 24, 4,5 mm (okazyjnie)
Walther CP 99, CO2, 4,5 mm (okazyjnie)
Flobert ME 38 Magnum, 6mm short (okazyjnie)
Artax Mortimer, 43
Uberti Remington 1858, 45
Uberti Cattelmann 1873 Stallion, 22 lr.
CZ 75B, 9mm
CZ 75B Kadett, 22 lr.
Będę strzelał z:
Uberti Cattelmann 1873, 45 Long Colt
Winchester 1866 lub 1873, 45 Long Colt

p75
Posty: 204
Rejestracja: 3 listopada 2010, 15:06

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#2 Post autor: p75 » 17 marca 2013, 00:57

Ja też coś o tym czytałem, choć teraz nie potrafię wskazać źródła. Tego typu środki stosowano nie tylko przed walką ale także stanowiły część tzw. pakietów ucieczkowych, przydzielanych alianckim pilotom. Rosjanie w tamtym okresie byli raczej wierni destylatowi zbożowemu. Szklanka tego specyfiku wspomagana działaniem oddziałów zaporowych NKWD dalece przewyższała skutecznością metaamfetaminę i inne chemiczne świństwa (no jakoś doszli do tego Berlina).

Awatar użytkownika
waliza
Site Admin
Posty: 9664
Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
Kontakt:

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#3 Post autor: waliza » 17 marca 2013, 04:04

Rosjanie byli wierni spirytowi bo nic innego nie mieli. U niemiaszkow szczegolnie ale i u anglosasow , krolowala amfetamina i pochodne w roznej postaci. U niemiaszkow kazdy rodzaj wojsk mial swoje tablety czy innys pecifik. Polecam hasla w googlu:
-dla pancerniakow "panzerschokolade" :mrgreen:
- lotnictwo "stukatableten"
- piechota " Pervitin"

Generalnie wszystko na bazie "mety" czyli metaamfetaminy.
Aliantami sie nie interesowalem az tak ale wiadomo, że w wojnie totalnej jaka byla druga swiatowa wszyscy, ktorzy brali udzial interesowali sie wycisnieciem z zolnierza ile sie da wiec wszystkie strony robily co mogly. rosjanie byli wierni tradycji ale nie wiem czy z zamilowania czy zwyczajnie z niewydolnosci przemyslu w tym wzgledzie. Alianci niewiele odstawali od niemiaszkow ale o ile wiem to np w armi USA tylko lotnictwo mialo dostep do takich pigul w duzej ilosci.
Raczej za wiele literatura czy zrodla o tym nie wspominaja ale to bylo nagminne zajwisko i nie bylo to jakims zlem czy narkotykiem. Amfetamina i pochodne stanowila najzwyklejszy lek do polowy lat 60. Leczono tym wiele rzeczy od schizofrenii po nadwage. Mnie ciekawi tylko na ile taka dosteposc tego srodka mogla miec wplyw ( lub czy w oogle mogla ) na ewentualne dokonywanie zbrodni wojennych.
Cos tam jutro moze wykopie wiecej teraz ide spac, jutro kac czeka :mrgreen: :roll:


http://www.machina.pl/magazyn/numer,49/ ... GANIU.html
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.

Awatar użytkownika
Okruch
Posty: 1550
Rejestracja: 20 listopada 2009, 13:33
Lokalizacja: Tarnów, Małopolska

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#4 Post autor: Okruch » 17 marca 2013, 12:26

Daleko nie szukając, piloci Horneta którzy zbombardowali Kanadyjczyków w A-stanie byli pod wpływem tabletek.
Dziesiątek
Okruch

pedro74
Posty: 465
Rejestracja: 27 marca 2011, 23:20
Lokalizacja: Potsdam (Niemcy)

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#5 Post autor: pedro74 » 17 marca 2013, 13:29

Waliza, moim zdaniem wpływ narkotyków, medykamentów oraz zwykłego alkoholu, począwszy od kilku wypitych piw i lub skończywszy na wódce lub spirytusie ma i to spory wpływ na dokonywanie zabójstw dziś, a podczas wojny zbrodni pojedyńczych czy też masowych. Oczywiście i na trzeźwo bez niczego człowiek też jest zdolny do takich rzeczy, ale wydaje mi się, że jednak limit w zachowaniu bez "wspomagaczy" człowieka jest wyraźny. Po zażyciu limit ten się rozmazuje lub często nie istnieje.

Jakiś czas temu czytałem książkę mówiącą o zapisach świadków/więźniów obozu koncentracyjnego Treblinka oraz okolicznych gospodarzy, mieszkających w pobliżu obozu którzy opowiadali, jak między innymi przebiegał proces palenia więźniów w krematoriach. więźniowie, którzy obóz przeżyli relacjonowali, iż wśród palących więźniów w krematorium tam, między innymi był okryty złą sławą iwan groźny, od którego zawsze było czuć mocną woń alkoholu i który to nie rozstawał się z butelką podczas swojej "pracy". Pomijając fakt, że nie było dla niego żadnym problemem na przykład zatłuc na śmierć więźnia jeszcze przed spaleniem w piecu.
Ten sam iwan groźny czasami wychodził poza obóz "odpocząć po pracy" i odwiedzał pobliskich gospodarzy i był wtedy zupełnie inna osobą. Spokojny, opanowany, opowiadał owym gospodarzom, na czym polegała jego praca, lecz nigdy nie uniósł się do nawet najmniejszego aktu przemocy, prosił tylko, by to co im opowiadał, gospodarze nie mówili nikomu. W relacji jednego gospodarza było opisane, że iwan do jednego gospodarstwa przychodził nie jeden raz i traktował tych ludzi bardzo ciepło, nawet była wzmianka, że na twarzy iwana pojawiały się czasami łzy, jak opowiadał to, czym się zajmował w obozie...

Czy bez alkoholu "człowiek" ten byłby w stanie dokonywać takich czynów? Możnaby o tym dyskutować. Ten iwan jeszcze też zażywał coś z amfy, itp.
Strzelam z:
Diana 24, 4,5 mm (okazyjnie)
Walther CP 99, CO2, 4,5 mm (okazyjnie)
Flobert ME 38 Magnum, 6mm short (okazyjnie)
Artax Mortimer, 43
Uberti Remington 1858, 45
Uberti Cattelmann 1873 Stallion, 22 lr.
CZ 75B, 9mm
CZ 75B Kadett, 22 lr.
Będę strzelał z:
Uberti Cattelmann 1873, 45 Long Colt
Winchester 1866 lub 1873, 45 Long Colt

Awatar użytkownika
maziek
Posty: 9186
Rejestracja: 9 września 2006, 22:46

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#6 Post autor: maziek » 17 marca 2013, 16:08

Chyba masz na myśli Sobibór i Demianiuka.
ukłony...

asasello
Posty: 4380
Rejestracja: 9 sierpnia 2004, 09:59
Kontakt:

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#7 Post autor: asasello » 17 marca 2013, 16:11

Patent stary jak świat ale ma ograniczenia.Narkotyk działa przez jakiś czas potem następują skutki uboczne i nie chodzi od razu o wyniszczenie organizmu żołnierza ale o zwykły regres.Nie można tego zażywać non stop choćby dla tego że serce nie wytrzyma.Poza tym żołnierz gorzej będzie słuchać rozkazów a swą agresje może skierować nie tam gdzie trzeba.
Niechaj problemy naszych problemów będą naszymi radościami.

pedro74
Posty: 465
Rejestracja: 27 marca 2011, 23:20
Lokalizacja: Potsdam (Niemcy)

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#8 Post autor: pedro74 » 17 marca 2013, 16:13

[quote="maziek"]Chyba masz na myśli Sobibór i Demianiuka.[/

Możliwe, że masz rację, może chodzić o Sobibór i Demianiuka.
Przejrzalem przed chwilą historię Demianiuka w kilku opisach, wspominają one, że w Treblince też Demianiuk mordował.
Strzelam z:
Diana 24, 4,5 mm (okazyjnie)
Walther CP 99, CO2, 4,5 mm (okazyjnie)
Flobert ME 38 Magnum, 6mm short (okazyjnie)
Artax Mortimer, 43
Uberti Remington 1858, 45
Uberti Cattelmann 1873 Stallion, 22 lr.
CZ 75B, 9mm
CZ 75B Kadett, 22 lr.
Będę strzelał z:
Uberti Cattelmann 1873, 45 Long Colt
Winchester 1866 lub 1873, 45 Long Colt

dexter 1990
Posty: 3726
Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#9 Post autor: dexter 1990 » 17 marca 2013, 16:43

Asasello, nie wszystkie wspomagacze mają jakieś niemiłe skutki uboczne. Podobnie nie wszystkie trzeba potem "odespać".

Awatar użytkownika
maziek
Posty: 9186
Rejestracja: 9 września 2006, 22:46

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#10 Post autor: maziek » 17 marca 2013, 16:49

Na pewno hamulce puszczają, ale kwestia w tym, że co się stanie potem, zależy od tego co człowiek ma w środku. Ludzie są różni i część z nich funkcjonuje jako tako dzięki właśnie owym hamulcom, bez których zaraz by łeb sąsiadowi młotkiem rozbili. Inni znów nie mają hamulców w tym sensie, że nie mają czego hamować. Warto poczytać o eksperymencie więziennym w Stanford. Tam nie było żadnych narkotyków, a uczestnicy zostali sprawdzeni pod kątem braku kryminalnej przeszłości i zrównoważenia - a jednak sam fakt, że byli strażnicy oraz więźniowie, czyli posiadający władzę oraz jej podlegający spowodował, że już po dwóch dniach strażnicy zaczęli się brutalizować i znęcać nad więźniami.
ukłony...

asasello
Posty: 4380
Rejestracja: 9 sierpnia 2004, 09:59
Kontakt:

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#11 Post autor: asasello » 18 marca 2013, 11:21

Dexter niezależnie czy twoja wiedza ma charakter teoretyczny czy praktyczny to nie chwal się nią szczególnie jeśli będziesz ubiegał się o pozwolenie.
A propos substancji aktywnych czy brom jeszcze jest w użyciu?
Niechaj problemy naszych problemów będą naszymi radościami.

fn fal
Posty: 633
Rejestracja: 16 września 2008, 17:53

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#12 Post autor: fn fal » 18 marca 2013, 12:38

Ze wspomnień więzniów KL można wyczytać że ci esesmani którzy byli zaangażowani w bezpośredni proces mordowania bardzo często byli pod wpływem alkoholu i sami esesmani przyznawali że po tego typu akcjach chlali na umór wieczorami . Pytanie tylko jaka była faktyczna skala alkoholizmu wśród członków Totenkopfverbände bo jednak dyscyplina w tych oddziałach była dość żelazna i np były przypadki że kilku esesmanów za spowodowanie kolizji drogowej zostało zamkniętych w obozie jako wiezniowie :lol: . W tej formacji funkcjonowało też coś takiego jak areszt ścisły polegający na zamknięciu w jedno osobowej celi nawet na miesiąc a wyżywienie składało się kilku kromek chleba i litra wody dziennie . Do takiego aresztu trafiało się często za palenie papierosów na służbie czy upicie się ,więc obraz najczęściej nawalonych esesmanów może być trochę przesadzony w dodatku stopień ich indoktrynacji był tak duży że nie potrzebowali wódy,amfetaminy do tego co tam robili.

dexter 1990
Posty: 3726
Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23

Re: "Wspomaganie" żołnierzy przed walką

#13 Post autor: dexter 1990 » 18 marca 2013, 18:33

Ja to mam na studiach i wcześniej w średniej szkole ;]. Znaczy w materiale który przerabiam.

ODPOWIEDZ