Strona 74 z 82

Re: Zdjęcia

: 4 czerwca 2017, 22:30
autor: Speedy
maziek pisze:I na taka odległość są w stanie działać ze zwłoką? Na takich dystansach jaki jest pole 50% prawdopodobieństwa upadku? Czy też zawierają gps-magic-module?
No a co w tym takiego dziwnego? Już w czasie II wojny w artylerii plot. co mocniejszej (np. słynne niemieckie działa 8,8) zapalniki czasowe miewały nastawy np. do 35 s. A teraz technika poszła naprzód...

Celność gwintowanych dział dobrej klasy jest rzędu pojedynczych promili donośności. Czyli na kilkadziesiąt km CEP jest rzędu kilkudziesięciu m. Jako że zazwyczaj do jednego celu strzela się salwą z kilku dział, prawdopodobieństwo trafienia wychodzi zadowalające.

Owszem, robi się kierowane pociski do dział i tak jak napisałeś na topie jest obecnie nawigacja bezwładnościowa z GPS. Ale to wciąż pewna nowość i na rynku są dosłownie dwie takie rzeczy:
- 155 mm pocisk M982 Excalibur - wspólne dzieło firm Raytheon i BAE Systems
- M1156 Precision Guidance Kit - to jest jeszcze fajniejsza rzecz, moduł kierowania programowego z GPS wkręcany w gniazdo zapalnikowe zwykłego pocisku 155 mm (certyfikowany jest co prawda tylko do dwóch, takiego w miarę nowoczesnego M795 i starszego M549 z pomocniczym napędem rak. Jakoś nie słyszałem o testach z jakimś ERFB). Zrobiła to firma Alliant Techsystems (obecnie Orbital ATK).

No i Raytheon pracuje jeszcze nad mini Excaliburem do 127 mm dział okrętowych, zaś ATK - nad analogicznym modułem kierowania do pocisków moździerzowych.

Więcej natomiast jest pocisków z prostszym kierowaniem, półaktywnym samonaprowadzaniem laserowym. Amerykanie jeszcze w latach 70. albo na pocz. 80. opracowali taki pocisk M712 Copperhead do 155 mm haubic, a później Rosjanie swój Krasnopol 152 mm, Kitołow 122 mm, i analogiczne pociski do moździerzy. W tym też okresie (lata 80) powstały samonaprowadzające się pociski ppanc. do moździerzy - szwedzki STRIX (120 mm, pasywny na podczerwień) i brytyjski Merlin (81 mm, aktywny radarowy) zaprojektowane z myślą o trafianiu czołgów z góry. To się już tak bardzo nie przyjęło, no ale powiedzmy w pewnych sytuacjach może się przydać.

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 08:57
autor: maziek
Nie chodzi mi o to, jak długa jest zwłoka mozliwa, tylko jaka jest precyzja zwłoki w stosunku do prędkości pocisku i pomiaru odległości i w związku z tym jaka jest precyzja zadziałania w określonej odległości od celu (bardzo małej w stosunku do odległości strzału, przynajmniej na załączonym zdjęciu). Tu tak na oko odpalenie nastąpiło z 50 m od celu, chodzi mi o stosunek tych dwóch wartości. Można tam pewnie włożyć znacznie lepszy zegarek niż za czasów DWŚ - ale mimo wszystko 50 m to pewnie jakieś 1/20 s lotu - czy to nie za bardzo wrażliwe na zmienność warunków?

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 10:26
autor: aldrin
Myślę, że przy dzisiejszych możliwościach nie jest to jakiś poważny problem. Oczywiście przy założeniu, że strzelanie przeprowadzi się poprawnie (dokładnie ustali się własną pozycję, pozycję celu, warunki meteo, różnicę wysokości między stanowiskiem ogniowym i celem itd.).

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 10:38
autor: Speedy
maziek pisze:Nie chodzi mi o to, jak długa jest zwłoka mozliwa, tylko jaka jest precyzja zwłoki w stosunku do prędkości pocisku i pomiaru odległości i w związku z tym jaka jest precyzja zadziałania w określonej odległości od celu (bardzo małej w stosunku do odległości strzału, przynajmniej na załączonym zdjęciu). Tu tak na oko odpalenie nastąpiło z 50 m od celu, chodzi mi o stosunek tych dwóch wartości. Można tam pewnie włożyć znacznie lepszy zegarek niż za czasów DWŚ - ale mimo wszystko 50 m to pewnie jakieś 1/20 s lotu - czy to nie za bardzo wrażliwe na zmienność warunków?
A szczerze mówiąc nie wiem; ale przypuszczam że współczesne elektroniczne zapalniki czasowe mają dokładność rzędu pojedynczych milisekund (parę lat temu przy pociskach AHEAD firmy Oerlikon podawano taką właśnie dokładność, 2 ms). Przy prędkości pocz. 900 m/s 1 ms odpowiadałaby przebyciu przez pocisk 0,9 m. Spotyka się też takie bardzo zaawansowane układy (co prawda na razie raczej w działkach plot. ale już nie tylko), w których pocisk opuszczając lufę przechodzi przez takie rozbudowane urządzenie wylotowe, z detektorami (cewkami) mierzącymi jego realną prędkość początkową, po czym kolejna cewka wysyła impuls programujący zapalnik czasowy stosownie do tej zmierzonej prędkości.

Jeszcze jedną sztuczką - chociaż na razie raczej stosowaną w słabszej broni w rodzaju rozmaitych granatników, ale nie tylko - jest mierzenie czasu lotu obrotami pocisku. W pewnym stopniu koryguje tu różnice prędkości początkowej, bo prędkość rotacji jest z nią ściśle związana. Pocisk wystrzelony z określoną prędkością na określony dystans wykona w trakcie lotu "x" obrotów; pocisk wystrzelony z prędkością nieco mniejszą od średniej będzie też wolniej się kręcił i pokonując dany dystans w dłuższym czasie wykona i tak mniej więcej tyle samo tych wolniejszych obrotów; tak samo pocisk szybszy od średniej będzie wirował szybciej i w tym krótszym czasie lotu na daną odległość wykręci znowuż mniej więcej tyle samo szybkich obrotów.

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 11:24
autor: asasello
Nie wiem czy aby pociski moździerzowe ppanc. nie będą miały swego renesansu.Już na dzień dobry to był nie głupi pomysł a w dobie aktywnych czołgowych systemów do zwalczania pocisków horyzontalnych to taki STRIX ma znaczną przewagę.Oczywiście można jakiś "super fugas" zrobić też na stropie wieży ale póki co chyba nikt tego nie zrobił.Nawet gdyby zrobił to znacznie uprzykrzy to życie załogi czołgu.

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 11:42
autor: waliza
A od góry pancerz cieniutki.

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 12:44
autor: maziek
Speedy pisze:Przy prędkości pocz. 900 m/s 1 ms odpowiadałaby przebyciu przez pocisk 0,9 m.
Myślę, że nie ma problemu z taką dokładnością zegarka (za 5 zeta można na allegro kupić zegarek elektroniczny działający) - bardziej mnie możliwe odchyłki nie w chodzie zegara, tylko wpływające albo na rzeczywisty czas lotu (zmienność amunicji) albo na moment włączenia zegarka itd. Choć jak mówisz, że z 40 km walą w pole kilkadziesiąt metrów, to zmienność za wielka nie jest :) . Zresztą efekt widoczny na zdjęciu wywołany był sądzę z mniejszej odległości niż 40 km.
Jeszcze jedną sztuczką - chociaż na razie raczej stosowaną w słabszej broni w rodzaju rozmaitych granatników, ale nie tylko - jest mierzenie czasu lotu obrotami pocisku.
To dobre jest.

P.S. - załadowana broń Piotra R. z którą został ujęty w hotelu w Gdańsku (ten gość, co zerwał się ze szpitala w czasie badań)

Obrazek

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 14:54
autor: Okruch
"To je ni mo rewolwyr, to je null-achta", powtórzył Jozef.

Drach, Szczepan Twardoch.

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 15:05
autor: maziek
Ta jo, dobra ta ksiunżka było, ino żech niemca sie ni uczył ani po ślunsku nie godom, to żech 2/3 ni w ząb nie zrozumiał.
Mnie natomiast skojarzyło się z z naszym awanturnikiem granicznym co to uważał parabelkę za pistolet idealny - Piasecki, bo nie pomnę?

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 15:10
autor: aldrin
Już na dzień dobry to był nie głupi pomysł a w dobie aktywnych czołgowych systemów do zwalczania pocisków horyzontalnych to taki STRIX ma znaczną przewagę.
Obecnie część opracowanych ASOP ma możliwość zwalczania celów atakujących z góry. W najbliższej przyszłości z pewnością większość montowanych systemów będzie posiadać już taką możliwość. Tak więc nie jest tak bardzo różowo z tymi moździerzami. Wyścig miecz-tarcza trwa.

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 15:49
autor: maziek
Pewnie, ale też czołg nie choinka. Tu przywieszą, to tam muszą zabrać. Generalnie, taki nowoczesny czołg z tymi wszystkimi świecidełkami - to ile ataków nadlatujących głowic może odeprzeć? Pomijając pancerz reaktywny?

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 16:57
autor: Speedy
asasello pisze:Nie wiem czy aby pociski moździerzowe ppanc. nie będą miały swego renesansu.Już na dzień dobry to był nie głupi pomysł a w dobie aktywnych czołgowych systemów do zwalczania pocisków horyzontalnych to taki STRIX ma znaczną przewagę.
Tzn. to jest bardzo specyficzna broń na specyficzne okazje. Moździerze to generalnie taka zastępcza artyleria bardzo bliskiego zasięgu. Służą do ostrzeliwania powierzchniowych celów z zakrytych pozycji - ktoś musi kierować ich ogniem, ktoś kto ma w polu widzenia cel (oczywiście to może być np. dron jakiś). Jeśli w sytuacji obrony czołgi znalazły się w zasięgu ognia moździerzy, to już jest trochę za blisko ich stanowisk i raczej wypadałoby już powoli z nimi uciekać, albo i nie powoli bo za chwilę zostaną rozjechane. A w sytuacji ataku to powiedzmy nie tak wiele jest okazji do użycia takiej broni (np. jakiś zaskakujący rajd na miejsce stacjonowania wrogiej jednostki panc. czy coś takiego). Stąd mówię, że się to bardzo nie rozpowszechniło. Ale w określonych sytuacjach coś takiego może się przydać, nie przeczę.

Sam atak od góry na najsłabiej opancerzoną strefę czołgu oczywiście jest generalnie dobrym pomysłem. Ale do tego nie potrzeba koniecznie moździerza, przy dzisiejszej technologii można skonstruować pocisk klasy top-attack do dowolnej w zasadzie broni, nawet jakiejś takiej ręcznej "bazooki" .

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 17:17
autor: waliza
Ekhm, przy donośności moździerza 5-6 km nie powiedziałbym, że to blisko jego rozjechania.

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 18:53
autor: maziek
Wg mnie ze względu na czas lotu pocisku i niecelność ognia z moździerzy polowych trafienie nawet w stojący czołg to dopust boży.

Re: Zdjęcia

: 5 czerwca 2017, 19:00
autor: aldrin
Przecież Speedy napisał:
W tym też okresie (lata 80) powstały samonaprowadzające się pociski ppanc. do moździerzy - szwedzki STRIX (120 mm, pasywny na podczerwień) i brytyjski Merlin (81 mm, aktywny radarowy) zaprojektowane z myślą o trafianiu czołgów z góry.
Nie chodzi więc o walenie zwykłą amunicją z moździerzy, bo to nie miałoby zupełnie sensu.