#149
Post
autor: maziek » 4 marca 2016, 20:32
Miałem już nie pisać, ale jakeś się tak poświęcił i rozpisał... Ja naprawdę nie jestem zwolennikiem UE, tylko wydaje mi się, że obecnie dla Polski wybór być w niej czy nie jest oczywisty. I ja rozmawiam z tego punktu widzenia. UK czy Niemcy teoretycznie mogłyby UE olać ale nie oleją. Ich rozwój gospodarczy możliwy jest w dużej mierze dzięki UE. Piszesz, że kasa jest z zapierdolu i oczywiście tak, tylko że jeszcze muszą być warunki. Nazapierdalać się jak głupi to można i za darmo a nawet ze stratą.
Ja na samym początku napisałem, że to jest organizacja, w której silniejsi doją słabszych, z tym że karmią równocześnie tych słabszych wysokobiałkową paszą, żeby było co doić. Układ jest prosty - silniejsi co prawda płacą składki ale mają rynki zbytu, ale jak różni ludzie wyliczają każda marka wraca do Niemiec z okładem i akurat Niemcy ponoć są najbardziej na plus w UE. My też jesteśmy na plus. I nie jest to żadna sprzeczność, bo to wyjaśnił Marks, który był bardzo porządnym zachodnim ekonomistą, tylko zbrzydł ludziom po tym, jak go Lenin i Stalin włączyli w poczet ojców założycieli Sowietskowo Sojuza. Polega to na tym, że ludzie jak pracują to zawsze są płaceni gorzej od wartości ich pracy, w związku z czym pojawia się wartość dodana. Na tym polega rozwój gospodarczy. Oni nam dają zarobić więcej niżbyśmy zarobili jakby nam nie dali, ale oczywiście im się to opłaca bardziej. Czysty układ ekonomiczny, całkiem taki jak dać bezrobotnemu młotek i gwoździe i zapłacić mu połowę tego, co wypracował. On szczęśliwy i ja szczęśliwy. Większość ludzi na co dzień nie ma złudzeń, że na tym świat polega, ale czegoś im się ta świadomość załamuje, kiedy chodzi o politykę. Ewentualna dyskusja rozwija się w punkcie, czy gdyby bezrobotnemu nie dać młotka i gwoździ to sam by sobie go kupił i zarobił. Jak znam życie to nie i dlatego między bajki wkładam, że Polska miałaby lepiej ekonomicznie, gdyby tego młotka nie dostała.
Drugi punkt zapalny to jest że celowo rozwaliliśmy swój wspaniały przemysł, żeby Niemiec mógł wejść. Uważam, że przy prywatyzacji była masa skurwysyństwa, złodziejstwa, łapówkarstwa ale też na drugim biegunie jest to, że w 2006 czy coś koło tego nikomu nie znany człowiek zakłada firmę obecnie zwaną impostem i walczy z Pocztą Polską, wówczas monopolistą i wygrywa śmiesznymi blaszkami po 50 g z molochem. Mamy takie "państwowe" firmy jak poczta, pkp, bumar i parę innych, że jeszcze dziś można na własne oczy zobaczyć, z czym do ludzi. Jak ktoś chce żyć w "standardzie pkp" to współczuję, ale nie podzielam. Te firmy miały kupę lat na zrobienie czegokolwiek a zrobiły wiadomo co. I tak byłoby z każdą inną, gdyby je chronić i zamknąć rynek.
Oczywiście to prostowanie banana i inne takie to częściowo jest głupota, choć nie wszystko. Natomiast o ile siedzę w tych unijnych projektach od początku w bliskiej styczności, to nie słyszałem, żeby był obowiązek brania kredytu w określonym banku. Owszem, słyszałem, że pod niektóre projekty są kredyty w określonych bankach o korzystniejszej racie, ale żeby przymuszać - to nie. Podobnie uważam, że jednak przesadzasz mówiąc o gospodarce centralnie sterowanej.
Ponadto uważam, że sporo z tego, co wiesza się w Polsce na UE to jest typowo polski zaścianek i nasze procedury a nie unijne. Kilka rzeczy wiem dość dobrze i to polskie pomysły (naszych urzędników) a nie dyrektywy z UE są absurdalne w kwestii chorych wymagań co do kwitów jakie trzeba złożyć, żeby partycypować w tej kasie. Tylko rolnicy mają jakoś prościej a co do innych projektów, a robiłem tego sporo z dofinansowaniem, to niektóre wymagania są tak absurdalne, że człowiek się wali w gębę czy aby nie śni na jawie.
Co do GUSu. Sprawa jest prosta. Nic na tym najlepszym ze światów nie jest idealne, w tym GUS. Pytanie, czy są jakiekolwiek dane równorzędnej wartości. Ja uważam, że nie. Nie chodzi tu o seksualno-miłosne oddanie się GUSowi, tylko o to, że wg mnie jest najlepszy (co nie oznacza że dobry, albo idealny). Jest najlepszy tak jak wśród ślepców jednooki jest królem. Podobnie jest z moich obserwacji z biurokracją. Ona już pożera samą siebie, ale obserwuję to na odcinkach, na które UE wpływu żadnego nie ma. Robię w budownictwie więc temat pozwoleń na budowę i wszystko dookoła tego. Mam znajomych we Francji, UK itd - nigdzie nie ma takiego gnoju, żeby do wystawienia psiej budy w rogu działki trzeba był zrobić encyklopedię w 4 egzemplarzach, podbita przez co najmniej 4 ludków z uprawnieniami (architektura, konstrukcje, rurki i elektryka). Mógłbym się rozpisac o ostatnim "uproszczeniu" (domy na zgłoszenie, a nie pozwolenie) ale szkoda mi palców. Skwituję krótko - od kiedy pracuje zawodowo, to znaczy od 90 roku, wszystkie zmiany na lepsze były na gorsze. Człowiek ma wrażenie, że decyduje o tym banda idiotów na ciężkim kacu.
To samo jest z wymiarem sprawiedliwości. Chyba tylko w Polsce jest aż tak przewlekły, że go nie ma w ogóle. Gość od Amber Gold odsiedział już chyba 1/3 swego przyszłego MAKSYMALNEGO wyroku (którego na pewno nie dostanie nawet, jak okaże się winny) - no ale to też nasza specyfika niestety.
Może ja za dobrze pamiętam wcześniejsze czasy po prostu.
ukłony...