Przeprosinowa za nieobecność zaległa fotorelacja :)
: 25 lutego 2016, 22:47
Bondziorno,
Nie było mnie jakiś czas z powodu natłoku zajęć: studia, sporty, praktyki i praca na raz mnie troszkę pochłonęły. Teraz dopiero zebrałem się, żeby powrzucać to, co miałem powrzucać już dawno, tak, żeby się pochwalić.
Na razie nie piszę gdzie to bo przypuszczam, że jest na forum kilka osób które nie tyle zgadną co po prostu rozpoznają co to za miejsce. Wycieczke odbyłem z widocznymi znajomymi od wycieczek typu "plecak, spiwór, karimata i w drogę" w dniach 27-28 grudnia 2015. Z namiocika w ostatniej chwili zrezygnowaliśmy bo mrozów nie było a my twardzi jesteśmy heh.
Jesli coś spieprzę z formatowaniem posta to przepraszam, ja nie ogarniam internetów i komputerów. W zasadzie nawet własny telefon słabo ogarniam.
Pierwsze: płyta dworca autobusowego w Krakowie, przed świtem . Mżawka. Widoczny palący kolega. Nic ciekawego.
Zdjęcie drugie- mieścinka skąd łapaliśmy stopa dalej. Widoczni obaj moi towarzysze.
Łapanie stopa- ostatni etap wycieczki realizowany transportem kołowym
Ostatnia prosta i jesteśmy na miejscu
Moja zakazana facjata po raz pierwszy. Mostek już dość charakterystyczny, kto zna ten już pozna:
Nieodłączny element każdej naszej wycieczki: ogromny zakaz wstępu.
Atrakcje się zaczynają, miejsce docelowe:
Powoli coraz wyżej, pięterko po pieterku:
Pogoda tyłka nie urwała ale za to widoczek niezły:
Złazimy z dachu bo strasznie wieje chłodem
Artefakty i pamiątki
Relikty miejscowej sztuki: przykład fresków.
Natura upomina sie o swoje. Drzewka wyrastające przez przewody kominowe czy tam inne wentylacyjne:
"Mogę spaść na ryj ale przecież skarbów tu nie zostawię"
Zabytki piśmiennictwa
Organizujemy nocleg, póki resztki światła dziennego:
Kominek musi być
Kolacja
Zdrowy sen
Świt- wschód słońca widoczny z sypialni
Widoczna Wenus
Rano było zimno. Serio.
Czy ktoś umie czytać?!
Co tędy wczoraj jechało- pojęcia nie mam. Ale ryzyko wpadnięcia pod KOŁA było niewielkie.
Simmunition. Duże ilości.
Niezidentyfikowane coś.
A potem... A potem to już powrót: stopem, pociągiem, autokarem.
Nie było mnie jakiś czas z powodu natłoku zajęć: studia, sporty, praktyki i praca na raz mnie troszkę pochłonęły. Teraz dopiero zebrałem się, żeby powrzucać to, co miałem powrzucać już dawno, tak, żeby się pochwalić.
Na razie nie piszę gdzie to bo przypuszczam, że jest na forum kilka osób które nie tyle zgadną co po prostu rozpoznają co to za miejsce. Wycieczke odbyłem z widocznymi znajomymi od wycieczek typu "plecak, spiwór, karimata i w drogę" w dniach 27-28 grudnia 2015. Z namiocika w ostatniej chwili zrezygnowaliśmy bo mrozów nie było a my twardzi jesteśmy heh.
Jesli coś spieprzę z formatowaniem posta to przepraszam, ja nie ogarniam internetów i komputerów. W zasadzie nawet własny telefon słabo ogarniam.
Pierwsze: płyta dworca autobusowego w Krakowie, przed świtem . Mżawka. Widoczny palący kolega. Nic ciekawego.
Zdjęcie drugie- mieścinka skąd łapaliśmy stopa dalej. Widoczni obaj moi towarzysze.
Łapanie stopa- ostatni etap wycieczki realizowany transportem kołowym
Ostatnia prosta i jesteśmy na miejscu
Moja zakazana facjata po raz pierwszy. Mostek już dość charakterystyczny, kto zna ten już pozna:
Nieodłączny element każdej naszej wycieczki: ogromny zakaz wstępu.
Atrakcje się zaczynają, miejsce docelowe:
Powoli coraz wyżej, pięterko po pieterku:
Pogoda tyłka nie urwała ale za to widoczek niezły:
Złazimy z dachu bo strasznie wieje chłodem
Artefakty i pamiątki
Relikty miejscowej sztuki: przykład fresków.
Natura upomina sie o swoje. Drzewka wyrastające przez przewody kominowe czy tam inne wentylacyjne:
"Mogę spaść na ryj ale przecież skarbów tu nie zostawię"
Zabytki piśmiennictwa
Organizujemy nocleg, póki resztki światła dziennego:
Kominek musi być
Kolacja
Zdrowy sen
Świt- wschód słońca widoczny z sypialni
Widoczna Wenus
Rano było zimno. Serio.
Czy ktoś umie czytać?!
Co tędy wczoraj jechało- pojęcia nie mam. Ale ryzyko wpadnięcia pod KOŁA było niewielkie.
Simmunition. Duże ilości.
Niezidentyfikowane coś.
A potem... A potem to już powrót: stopem, pociągiem, autokarem.