Tak jak napisaliście, pozwolę sobie tylko podsumować.
TCAP to dokładnie jego cykliczny trimer (tri-cyclic acetone peroxide), używa się też bardziej ogólnego skrótu TATP (triacetone triperoxide)
Zalety TCAP z przestępczego punktu widzenia: - łatwa synteza z tanich, dostępnych składników - łatwość pobudzenia (spalanie szybko przechodzi w detonację - choć nie zawsze), nie potrzeba spłonki (choć lepiej jakby była) - trudność wykrycia: większość typowych czujników do wykrywania materiałów wybuchowych opiera się na wykrywaniu śladów tlenków azotu, które w tym przypadku nie występują
Wady TCAP: - łatwość spowodowania wybuchu podczas syntezy - niemożność dłuższego przechowywania (traci swoje własności) - nie do końca powtarzalne działanie (czasem nawet spora ilość spala się bez detonacji, a mała szczypta potrafi strzelić, choć oczywiście najczęściej jest na odwrót) - brak efektu zapalającego, wybuch generuje niewiele ciepła. Jedna z głupszych rzeczy jakie robiliśmy w latach 80./90. na preparatyce to podpalanie sobie TATP na dłoni (zapalniczką gazową! Koniecznie!). Niewielka ilość proszku spalała się z imponującym fuknięciem dając słup żółtego płomienia wysoki na metr lub dwa. Odczuwało się przy tym zaledwie liźnięcie ciepła, jak przy przesuwaniu palca przez płomień świecy albo raczej nawet słabsze. Podpalenie jednak zapałką a już zwłaszcza papierosem powodowało wprowadzenie do układu stałych cząstek, które radykalnie przyspieszały reakcję - niemal zawsze kończyło się to detonacją. Ręki na szczęście nikomu nie urwało (wcześnie się w tym zorientowaliśmy) ale kilka porcelanowych parowniczek i talerzyk w bufecie uległo fragmentacji, mówiąc naukowo.
Bomb z TATP użyto też m.in. w zamachach w Londynie w lipcu 2005 roku. Tam właśnie dobrze widoczne było kapryśne działanie tego związku. Kilka eksplozji zabiło dziesiątki osób; w kilku innych lekko poparzony został tylko sam zamachowiec, którego wkrótce ujęto.
_________________ Pozdro
Speedy
|