oksydowanie - firmy/zakłady

Broń współczesna

Moderator: Moderatorzy

Wiadomość
Autor
Indianin
Posty: 2
Rejestracja: 28 kwietnia 2007, 13:29
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

oksydowanie - firmy/zakłady

#1 Post autor: Indianin » 4 czerwca 2007, 09:21

Szukam jakiegoś zakładu (najlepiej na terenie lub w okolicy Warszawy), który mógłby oksydować mi kilka metalowych części.
Czy ma ktoś może namiary na taką firmę?

dexter 1990
Posty: 3726
Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23

#2 Post autor: dexter 1990 » 4 czerwca 2007, 09:31

Nie znam namiarów na takową firmę ale możesz sprobowac wykonać oksydę samemu tak zwaną "oksydą na zimno" do kupienia na allegro albo tradycyjnym sposobe :D W oleju :p Ponadto OKSYDA to zdje sie na stali jest a nie na każdym metalu...

Indianin
Posty: 2
Rejestracja: 28 kwietnia 2007, 13:29
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

#3 Post autor: Indianin » 4 czerwca 2007, 11:21

Dokładnie chodzi mi o stal st3. O oksydowaniu na zimno słyszałem już różne rzeczy, że nie wychodzi to ładnie, że powstają plamy, ściera się szybko itp.
Mam do oksydowania replikę granatnika GP-25 i chciałbym, żeby to ładnie wyszło. Nie chcę na niej eksperymentować domowymi sposobami :)

Madrian
Posty: 885
Rejestracja: 22 sierpnia 2005, 15:44
Lokalizacja: W-wa

#4 Post autor: Madrian » 4 czerwca 2007, 12:20

Tzw. "oksyda na zimno" nadaje się wyłącznie do tuszowania maleńkich rys na normalnej oksydzie. Ale można samemu, potrzebna wanna , grzałka z termostatem i "Kret do rur" czyli wodorotlenek sodu oraz saletra.
Jeśli nie chcesz samemu, to 3 sek z google:
http://www.radwar.com.pl/pol/op.htm
http://www.krol-galwanotechnika.pl/

Jesli wolisz spróbowa to tu masz kilka przepisów:
mądry człowiek z internetu pisze: Kiedys sie tym zywo interesowalem i szperalem po sieci. Poklosie moich poszukiwan zamieszcze ponizej. Nie moge niestety podac zrodel z ktorych to pochodzi, bo niestety nie zanotowalem. Czesc po polsku a czesc po angielsku. Od razu zastrzegam, ze nie probowalem tych metod i nie wiem jakie dokladnie beda rezultaty. Przypominam tez o BHP, mikstury sa najczesciej gorace (zwlaszcza dotyczy to stopionych azotanow) i przez to BARDZO NIEBEZPIECZNE - ZACHOWAC OSTROZNOSC - czego niestety w tekscie nie znajdziecie. Ale do rzeczy:

"...Czernienie żelaza i stali.
Oksydowane lufy broni myśliwskiej,pistoletu, czarne elementy aparatury pomiarowej czy optycznej albo różne artystyczne wyroby stalowe, jak kraty, popielniczki, okucia, wykonane z żeliwa lub stali, odznaczają
się niejednokrotnie pięknym czarnym wyglądem. Tę barwę nadaje się żeliwu i stali w sposób sztuczny przez kąpanie w odpowiednich roztworach. Jest to tzw. kolorowanie bądź też barwienie chemiczne, polegające na wytworzeniu na powierzchni metalu zabarwionej na czarno lub granatowo warstewki tlenków. Warstewka ta spełnia nie tylko rolę dekoracyjną. Dzięki swej bierności chemicznej chroni ona dosyć skutecznie stal przed korozją.
Jakość i wygląd tej warstewki tlenkowej zależą przede wszystkim od sposobu i staranności przygotowania
powierzchni przedmiotu. Przygotowanie powierzchni polega na szlifowaniu, polerowaniu, odtłuszczaniu i trawieniu.
Gdy chcemy, by przedmiot po czernieniu był błyszczący, wówczas nie wolno opuścić polerowania. Przedmioty nie polerowane po czernieniu będą matowe, co jest zresztą nawet czasem pożądane, np. w elementach aparatury optycznej.
Najprostszy sposób czernienia stali to
tzw. czernienie ogniowe.
Oczyszczony przedmiot ogrzewa się w piecu lub nad palnikiem do temperatury ok. 200°C i następnie naciera szmatką na kiju, umoczoną w oleju roślinnym (np. w oleju jadalnym). Przy tego rodzaju czernieniu powstaje duża ilość bardzo gryzącego i o nieprzyjemnej woni dymu.
O wiele trwalsze czernienie uzyskamy, kąpiąc przedmiot przez 30 minut w roztworze o składzie:
woda 500 cm3
wodorotlenek sodowy, NaOH 400 g
azotan sodowy, NaNO2 600 g
Przed użyciem kąpiel tę należy ogrzać do temperatury 140°C. Wówczas dopiero stanie się ona płynna, gdyż w temperaturze pokojowej jest gęsta i krupkowata.
Przygotowane już przedmioty, zawieszone na żelaznym drucie, zanurza się w gorącej kąpieli i często poruszając, trzyma 30 minut.
Aby otrzymać powłoki czarne błyszczące o dużej odporności korozyjnej, należy stosować czernienie dwustopniowe.
Skład kąpieli I:
wodorotlenek sodu, NaOH 850 g
azotan potasu, KNO3 25 g
woda do objęt. l dm3
Kąpiel umieszczoną w żeliwnym lub stalowym naczyniu ogrzewa się do temp. 140°C i zanurza w niej czernione stalowe wyroby na 10 minut.
Aby powłokę pogrubić i utrwalić, przedmiot bez płukania należy przenieść do naczynia z kąpielą II.
Skład kąpieli II:
wodorotlenek sodu, NaOH 1100 g
azotan potasu, KNO3 80 g
woda 950 g
Temperatura kąpieli 155°C, czas trwania 35 minut.
Po skończonym czernieniu w kąpieli II przedmioty starannie płucze się wodą, suszy w trocinach, po czym lekko natłuszcza oliwą lub wazeliną. Dobrze wykonane czernienie nadaje przedmiotom stalowym piękny, lśniący czarny kolor.
Z kolei czernienie dużych przedmiotów stalowych można też wykonać nie przez kąpiel, lecz przez nacieranie
odpowiednim roztworem. Aby taki roztwór wykonać, do zlewki odmierza się
5 cm3 denaturatu i 2 cm3 kwasu azotowego, HNO3, 7,5 g chlorku żelazowego, FeCl2 i 0,5 g siarczanu miedziowego, CuSO4. 5H2O, po czym związki te wsypuje się do zlewki. Gdy całość się już rozpuści, roztworem tym należy nasycić tampon z waty i nacierać nim raz koło razu świeżo przygotowane przedmioty. Przedmiot musi potem wyschnąć, a następnie trzyma się go w parze wodnej przez 30 minut. Na końcu zabiegu musi nastąpić płukanie w wodzie, suszenie i natłuszczenie.
Brunirowanie
Brunirowanie jest specjalną odmianą czernienia stali, stosowaną przede wszystkim do wykończania powierzchni, np. broni myśliwskiej oraz różnych drogich precyzyjnych wyrobów.
Proces ten, jak i poprzednio podane, ma za zadanie wytworzenie cienkiej warstewki tlenków, która nadaje przedmiotowi estetyczny, ciemny kolor, chroni go przy tym przed korozją. Trzeba jednak pamiętać, że proces brunirowania jest żmudny, wymaga dużej staranności i czystości wykonania, ale daje za to bardzo dobre wyniki."
IŻ38, Hatsan 55, CPS, Crosman 3576.
Kliknij, ja zarobię punkty, a tobie może się spodoba.
http://pl.desert-operations.com/?recruiter=e76b

ss100
Posty: 1890
Rejestracja: 7 marca 2006, 19:06

#5 Post autor: ss100 » 5 czerwca 2007, 11:33

http://strzelecka.net/viewtopic.php?t=982

Stosowałem ten preparat, jest to normalna zasadowa kapiel na goraco, oksyda jest trwała (to samo co fabryczna). Nie mozna przegiąć z czasem i związanym z tym wzrostem gęstości kąpieli (jak detal zczernieje odpowiednio to po kilku minutach lepiej go wyciągnąć i wypłukać) ponieważ może zostać pokryty matowym osadem, do usunięcia ale poco się męczyć. Wydzielany zapach (głównie podczas rozpuszczania) na akceptowalnym poziomie.
Oksydę na zimno odpuść, można nią poczernić jednorodnie nawet większe elementy ( przy odpowiednim sposobie nakładania), ale trwałośc i ekonomia do dupy.
Jest jeszcze ,,Black-Fast,, czernienie zanużeniowe na zimno, metoda dla rzemiosła (ekonomiczna i niskonakładowa metoda w małej skali) ale znam ją tylko z internetu i nie wiem jak jest z trwałością.
Możesz też zastosować tzw ,,czarny chrom,, popytaj w galwanizerniach, ewentualnie po najmniejszej linii oporu - czarny sprey lub proszek.
Andrzej

dexter 1990
Posty: 3726
Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23

#6 Post autor: dexter 1990 » 5 czerwca 2007, 17:58

(jako ciekawostka)

Zdaje sie że dawniej oksyde wykonywało sie rozgrzewając przedmiot i wzucając go do oleju... Nie wiem ile w tym prawdy i prosił bym o weryfikację :)

ss100
Posty: 1890
Rejestracja: 7 marca 2006, 19:06

#7 Post autor: ss100 » 5 czerwca 2007, 23:40

Muwisz o czernieniu ogniowym (zawijali jeszcze nieraz w skórę), jak dla mnie to syf nietrwały i brzydki ale niektórym sie podoba, często czarnoprochowce wykańczają w ten sposób.
Andrzej

dexter 1990
Posty: 3726
Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23

#8 Post autor: dexter 1990 » 6 czerwca 2007, 05:47

O, to ciekawe :)
Zastanawiam sie jak zmusić zelazo aby utleniało sie do +2 i +3 stopnia utlenienia? Co powoduje ze nie powstaje nam Fe2O3 ale własnie Fe3O4 który z punktu widzenia chemii jest bardziej złozony i ma wieszą energię twozenia? Mszę kurcze zapytać :D nauczycielki.

strong apple wine
Posty: 3
Rejestracja: 5 września 2009, 22:10

#9 Post autor: strong apple wine » 5 września 2009, 22:13

witam, jeśli bylby ktoś zainteresowany to jestem w stanie wykonać oksydowanie na czarno na gorąco stali i mosiądzu.

zainteresowanych zapraszam na PW lub na maila: [email protected]

Phouty
Posty: 5468
Rejestracja: 25 sierpnia 2008, 05:05
Lokalizacja: Terytorium Pod Obcą Okupacją

#10 Post autor: Phouty » 6 września 2009, 01:47

Madrian podał cytat "mądrego człowieka z internetu", który opisuje metody oksydowania stali. Nigdy w szczegółach nie interesowałem się tematem, jednakże mam małe "ale", jeżeli chodzi o podgrzewanie roztworu do 140 stopni Celsjusza. :shock:
Powtarzam: 140 stopni Celsjusza.
Jak wiadomo woda wrze.......kto nie wie, niech wraca do szkoły. :wink: :lol: :lol: :lol:
Prawdopodobnie chodzi tutaj o temperaturę 140 stopni Farenheita, tym bardziej, iż autor artykułu wspomina o używaniu źródeł angielsko-języcznych.
W "niemetrycznej" części świata, typowo opuszcza się nazwy jednostek fizycznych temperatury w "domowych" opisach. Czyli po prostu jest napisane, że coś tam trzeba podgrzać do 140 stopni. (W domyśle jest oczywiście skala Farenheita).
Czyli 140°F= 60°C :!:
Pasuje mi to na bardziej "prawidłowy numer".

PS Dla ciekawych. Ażeby przeliczyć stopnie Farenheita na stopnie Celsjusza należy:
1. Odjąć "32" od temperatury wyrażonej w stopniach Farenheita.
2. Podzielić to co zostało przez 1,8.
Czyli (przykład):
140-32=108
108:1,8=60
Wot i wsio! 8) :wink:
EDIT: Do "zacierania" bardzo małych zadrapań na oksydzie broni, od wielu już lat posiadam specjalny "długopis" czy też "mazak", którym pocieram te zadrapania i po kilku minutach poleruję bawełnianą szmatką. Działa jak cudo! Ale nadaje się to tylko do bardzo małych i powierzchownych zadrapań.
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]

strong apple wine
Posty: 3
Rejestracja: 5 września 2009, 22:10

#11 Post autor: strong apple wine » 6 września 2009, 09:30

Phouty pisze:
Nigdy w szczegółach nie interesowałem się tematem, jednakże mam małe "ale", jeżeli chodzi o podgrzewanie roztworu do 140 stopni Celsjusza. :shock:
Powtarzam: 140 stopni Celsjusza.
Jak wiadomo woda wrze.......kto nie wie, niech wraca do szkoły. :wink: :lol: :lol: :lol:
Prawdopodobnie chodzi tutaj o temperaturę 140 stopni Farenheita, tym bardziej, iż autor artykułu wspomina o używaniu źródeł angielsko-języcznych.
Mylisz się i to znacznie, sama woda wrze i odparowuje w temperaturze bliskiej 100stopnią Celsjusza ale gdy dodasz do niej jakieś obce składniki, w tym przypadku soda azotan i azotyn to zmienia ona całkowicie swoje właściwości. W zależności od proporcji tychże składników może roztwór osiągnąć temperaturę grubo ponad 160 stopni CELSJUSZA, ale nie radze podgrzewać takiego roztworu w domu na kuchence.

Phouty
Posty: 5468
Rejestracja: 25 sierpnia 2008, 05:05
Lokalizacja: Terytorium Pod Obcą Okupacją

#12 Post autor: Phouty » 6 września 2009, 22:07

Zgadzam się z Tobą strong apple vine, że tempeatura wrzenia wodnego roztworu soli azotu i ługu będzie znacznie wyższa niż samej wody. (Temperatura topienia czystego NaOH to 318 st.C, a KNO3 to 336 st.C).
Nie zamierzam się też "kłócić", jednakże chciałbym dobrze zrozumieć działanie procesu oksydowania, stąd kilka pytań, które muszę zadać.
Zakładam, że ogrzewanie roztworu odbywa się w normalnych warunkach atmosferycznych, czyli m. in. pod cisnieniem ok. 103,3 kPa (lub 760 mm Hg dla ludzi starej daty :wink: ). Oczywiście proces może być przeprowadzony w komorze ciśnieniowej (autoklawie), jednakże ten domowy przepis cytowany przez Madriana na nic takiego nie wskazuje. W miarę upływu czasu i pod wpływem odparowywania H2O (efekt kolumny destylacyjnej), stężenie roztworu będzie jednak wzrastało. Jak to wpływa na jakość położonej oksydy, skoro nie ma jak w warunkach amatorskich kontrolować ważnego parametru, jakim jest stężenie roztworu, a tym samym jego "agresywności" chemicznej? Jak sam napisałeś, kuchenka gazowa nie jest chyba najlepszym źródłem ciepła, bo jednak wymagania energetyczne ażeby ten roztwór rozgrzać w możliwie krótkim okresie czasu, ażeby uniknąć zagęszczenia roztworu (i nie tylko), wymagają bardziej wyspecjalizowanego źródła ogrzewania.
Skłania mnie to więc do wniosku, że proces ten nie nadaje się jednak do przeprowadzania w normalnych warunkach "laboratorium kuchennego", przez osobę nie mającą doświadczenia. ( NaOH to jest bardzo żrącą substancją, a KNO3 podczas ogrzewania wydziela tlen i przechodzi w azotyn potasowy KNO2......czyli cholernie niebezpieczne chemikalia, szczególnie w podwyższonych temperaturach).
Czyli kółko, się zamyka....i dobrze, że jest ktoś, taki jak Ty, który to może profesjonalnie zrobić.
Tutaj apel dla "amatorów"......skontaktujcie się z profesjonalistą, bo to będzie mniej kosztowało niż spalony dom, czy też pobyt w szpitalu z powodu wypalonych płuc! :wink:
PS Z tą temperaturą to po prostu nie chciało mi się wierzyć, że wystarczy "podgrzać na kuchence w żeliwnym garnku" tak jak sią podrzewa zupę jarzynową, stąd przyjąłem temp. 60 st.C jako bardziej "prawidłową". Ale po sprawdzeniu przeze mnie temperatur topienia składników, to oczywiście masz rację.
re. dexter 1990: Twoje pierwsze pytanie....odpowiedź jest "tak". Sam czerniłem części WFMki, jak mi rdza zaczęła wchodzić. Kąpałem to w rozgrzanym oleju wrzecionowym, choć do dzisiaj nie wiem z czego olej wrzecionowy jest zrobiony. :wink: (Ale w latach 60 był to w zasadzie jedyny olej, jaki można było w sklepie (po długich poszukiwaniach) kupić). :wink:
Drugie pytanie: To zależy od dostępnej ilości tlenu. Jeżeli tworzysz tlenki żelaza w obecności silnego utleniacza, to uzyskujesz tlenek żelazowy, jeżeli utleniasz w atmosferze redukcyjnej (n.p. w obecności substancji reagującej z tlenem bardziej agresywnie niż żelazo, to otrzymasz tlenek żelazawy.
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]

dexter 1990
Posty: 3726
Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23

#13 Post autor: dexter 1990 » 7 września 2009, 05:50

Rany, Phouty, "Jeżeli tworzysz tlenki żelaza w obecności silnego utleniacza, to uzyskujesz tlenek żelazowy, jeżeli utleniasz w atmosferze redukcyjnej (n.p. w obecności substancji reagującej z tlenem bardziej agresywnie niż żelazo, to otrzymasz tlenek żelazawy." Stara nomenklatura! Teraz tlenki żelaza są "Tlenek żelaza (III)" i "Tlenek żelaza (II, III)" :D

Nie jestem przekonany czy to obecność danej ilości tlenu o tym decyduje. Gdyby tak było, przez analogię otrzymywanie SO3 było by banalnie proste a tymczasem jak byś nie spalił siarki otrzymasz SO2. Chyba że w obecności katalizatora... dla siarki i niektórych takich reakcji to był bodaj związek któryś tytanu.


Rany, łopatka roku :D

strong apple wine
Posty: 3
Rejestracja: 5 września 2009, 22:10

#14 Post autor: strong apple wine » 9 września 2009, 15:55

tak, przy oksydowaniu na gorąco wydobywa się mnóstwo syfu w postaci gazów. Ja robię to w warunkach produkcyjnych i mam zapewnioną sporą wymianę powietrza więc nic mi nie grozi ale oksydując samemu w domu można sobie kłopotów narobić.

i maszynki gazowe odradzam stanowczo gdyż przegrzewają miejscowo kąpiel, w ekstremalnym przypadku moze dojść do przepalenia naczynia i wszystko wycieknie na zewnątrz - a kąpiel ma ok 140stopni Celsjusza.

ODPOWIEDZ