Mam takie nieco śmieszne pytanie. Otóż często jak widać zniszczony czołg, to ma on opuszczoną lufę. Kiedyś się nad tym nie zastanawiałem, było dla mnie oczywiste że po prostu w wyniku pożaru uszkodzeniu uległ mechanizm podniesienia lufy i lufa opadła. Ale doszedłem do wniosku że to nieco zbyt prosta odpowiedź. Nie jestem jakimś znawcą mechanizmów podniesienia lufy stosowanych w czołgach, ale mam wrażenie że jeszcze w IIwś wiele czołgów, nawet mając elektryczny bądź hydrauliczny mechanizm obrotu wieży, miało jednocześnie jedynie ręczny mechanizm podniesienia lufy. Taki Panzer III i bardzo późne Panzer IV miały zresztą również jedynie ręczny mechanizm obrotu wieży. Tak na szybko wydaje mi się że pożar nie musi spowodować że całkowicie mechaniczny, ręczny mechanizm podniesienia lufy, zostanie tak zniszczony że lufa opadnie. Raczej wydaje mi się że mechanizm pod wpływem pożaru powinien się zablokować i nie powinno dać się podnieść bądź opuścić lufy, ale to nie to samo co opadnięta lufa. Tutaj dochodzą czołgi gdzie mechanizm podniesienia lufy był hydrauliczny. M4 Sherman chyba taki miał, a na pewno miał jakiś "wspomagany" (czy jak tam to nazwać) mechanizm podniesienia lufy, skoro miał stabilizację armaty. W takim przypadku opadnięta lufa nie powinna dziwić, bowiem układ hydrauliczny pod wpływem pożaru pewnie z dużym prawdopodobieństwem zostanie rozszczelniony, co powinno spowodować opadnięcie lufy. No chyba że zniszczony czołg z opadniętą lufą to stereotyp nie występujący tak często w rzeczywistości jak mi się wydawało
Aha, prosił bym o poważne odpowiedzi, a nie o odpowiedzi jakie znalazłem
tutaj
"Jak byś dostał 37mm w brzuch to by ci tyż lufa opadła. Nie ma mocnych"
"Trafione czołgi mają opuszczone lufy bo są smutne. Słoń jak smutny jest, to też trąbę opuszcza. A wesoły słoń ma trąbę w górze i jest symbolem szczęścia i powodzenia! A wzniesione lufy mają czołgi, które owszem zostały trafione i zniszczone, ale wcześniej dużo ubiły - najmniej 10 sztuk"