
Czy do sygnalizacji stosowano coś, co mogło przypominać "współczesne" rakietnice, z kolorowymi "efektami"

Kłaniam się i pozdrawiam

Moderator: Moderatorzy
Tzn. karabinowe pociski wybuchowe czy zapalające pokazały się chyba gdzieś tak około lat 50.-60. XIX wieku. Inaczej po co byłaby Deklaracja Petersburskajarekvolvo pisze:Powiedzcie Szanowni, czy na przestrzeni dziejów użycia CP były stosowane jakieś "pociski"-typu np wydrążona i napełniona -chmmm, związkami fosforu lub podobnymi - kula lub jej substytut - by precyzyjnie określić zasiąg karabinu gdzieś na fortach czy na zamkach ?
Tzn. rakiety służyły do sygnalizacji od zarania swego istnienia, to wręcz chyba ich pierwotne zastosowanie. Ale wystrzeliwano je z różnych przenośnych wyrzutni, natomiast coś takiego jak pistolet sygnałowy to już raczej XIX wiek albo i później.jarekvolvo pisze: Czy do sygnalizacji stosowano coś, co mogło przypominać "współczesne" rakietnice, z kolorowymi "efektami"![]()
Tak, zapalnik był denny, bezwładnościowy. Opóźniacza nie było, taki pocisk nie był raczej przeznaczony do tego by jakoś okropnie penetrować, samo to że zapalnik był denny wystarczało by trochę wbił się w przeszkodę. Do przebijania czegoś, jakichś osłon, worków z piaskiem itp. można było użyć po prostu zwykłych pocisków. Około 1870 Nordenfelt wynalazł karabinowy pocisk przeciwpancerny, z twardym rdzeniem z kutej stali w ołowianym płaszczu.jarekvolvo pisze:Dzięki
Jak rozumiem, w pocisku wybuchowym był zapalnik bezwładnościowy, jak w amunicji artyleryjskiej ? Czy "L" na obrazku to tylko prowadnica iglicy czy także może "spowalniacz" ?
Pokazały się trochę wcześniej... opis takiego pocisku pojawił się 1799 (autorstwa Boreux z Drezna) - nie wiem jak ta było z realizacją... Armia Rosji eksperymentowała z pociskami wybuchowymi do karabinów od 1838, a wprowadziła taki do uzbrojenia dopiero w 1863. Tak więc takie pociski pokazały się wcześniej, ale rozpowszechniły się w armiach faktycznie w latach 50 i 60-tych XIX wieku - zresztą mając mniej lub bardziej udane konstrukcje. Niektóre jak używane w Szwajcarii były niezbyt bezpieczne... bo spłonka wystawała z czubka pocisku i trzeba było do wprowadzać do lufy za pomocą wydrążonego stempla.Speedy pisze: Tzn. karabinowe pociski wybuchowe czy zapalające pokazały się chyba gdzieś tak około lat 50.-60. XIX wieku. Inaczej po co byłaby Deklaracja Petersburska![]()
W sumie każdy z tych wybuchowych pocisków dawałby taki efekt, błysk i kłąb dymu w miejscu upadku. Tylko pytanie, co właściwie można by wskazywać i komu, tak np. w pierwszych dekadach XIX w. czy wcześniej?maziek pisze:jarekvolvo pytał się raczej o amunicję wskaźnikową a la ekrazytowa.
Nie mam... zresztą w publikacji (G.Nowaka) jest tylko o nim wzmianka, że "pojawił się opis" takiego pocisku. Miała to być kula karabinowa wykonana z brązu lub żelaza, wypełniona prochem czarnym, gdzie zapalnikiem była miedziana rurka zawierająca mieszaninę zapalającą (działająca jako opóźniacz) zapalaną od płomienia wystrzału.Speedy pisze:Razor dzięki za informacje!
Czy masz gdzieś rysunek tego Boreux? Jak był zbudowany, mniej więcej chociaż?
Dzięki i za to. Myślę jednak że wykonanie tak małej wydrążonej kuli nie było w tamtych czasach zbyt proste i pewnie to kosztowna amunicja jednak...?Razorblade1967 pisze:Nie mam... zresztą w publikacji (G.Nowaka) jest tylko o nim wzmianka, że "pojawił się opis" takiego pocisku. Miała to być kula karabinowa wykonana z brązu lub żelaza, wypełniona prochem czarnym, gdzie zapalnikiem była miedziana rurka zawierająca mieszaninę zapalającą (działająca jako opóźniacz) zapalaną od płomienia wystrzału.Speedy pisze:Razor dzięki za informacje!
Czy masz gdzieś rysunek tego Boreux? Jak był zbudowany, mniej więcej chociaż?
"Na czuja" to bym powiedział że trzeba by ostrożnie z tą odpowiednią stroną... tzn. odpowiednia to chyba jednak byłaby ta przeciwna do ładunku miotającego. Tak w każdym razie wyszło to w armatach gdzie wcześniej pojawiły się już takie pociski - kuliste granaty wypełnione prochem, z zapalnikiem czasowym w postaci tulejki również wypełnionej masą prochową. Początkowo ładowano je właśnie zapalnikiem w stronę naboju by zapewnić niezawodny zapłon. Powodowało to jednak duży odsetek eksplozji pocisku w lufie. Ciśnienie gazów za pociskiem było na tyle duże, że zapalnik nie tylko się zapalał ale także przyspieszał bardzo mocno. Zaczęto więc ładować te granaty odwrotnie, zapalnikiem do przodu. Okazało się że zapłon w tym przypadku jest wystarczająco niezawodny - w gładkolufowej broni przerywanie się gazów przed pocisk było dosyć intensywne - a nie było już tych eksplozji w lufie.Razorblade1967 pisze:W sumie nie trudno sobie to wyobrazić - pocisk kulisty dużego kalibru do broni gładkolufowej - zapewne ok. 17,5mm (np. pruskie karabiny w końca XVIII wieku miały kule o średnicy 17,71mm przy lufie o kalibrze 19,81mm) wydrążony w środku i wypełniony prochem z wciśniętą rurką w której znajdował się jakiś dość wolno spalający się materiał zapalaący. Trzeba to było do lufy wpychać odpowiednia stroną... opóźnienie pewnie działało około 1-1,5 sek.