Strona 1 z 1

40-strzałowiec na legalu ;)

: 20 marca 2018, 20:26
autor: maziek
1870 ponoć.

Obrazek

Re: 40-strzałowiec na legalu ;)

: 21 marca 2018, 00:02
autor: Uriasz
Jedno pytanie, jak toto bylo ładowane?

Re: 40-strzałowiec na legalu ;)

: 21 marca 2018, 09:26
autor: dexter 1990
Cierpliwie...

Re: 40-strzałowiec na legalu ;)

: 21 marca 2018, 09:42
autor: maziek
Dex ma rację mniemanologicznie -a technicznie może było okienko gdzieś na obwodzie z zasuwką a może wyciągało się ten "łańcuch"? Może nawet można było mieć po kieszeniach kilka takich załadowanych, szybkowymiennych łańcuchów ;) ?

Re: 40-strzałowiec na legalu ;)

: 21 marca 2018, 09:52
autor: dexter 1990
Chyba raczej musiało się wyciągać bo przez okienko to dało by się załądowac proch i kule ale kapiszony ciężko...

Re: 40-strzałowiec na legalu ;)

: 21 marca 2018, 10:09
autor: maziek
Kapiszony mogły być od środka przez główną pokrywkę, tak jak widać. Swoją drogą ciekawe, że coś jak w naganie lufa i "komora" są dociskane przy strzale, tyle że ruchoma jest lufa i ciekawe, że to co wygląda na sążnistą lufę to obudowa, pewnie ze sprężyną, lufy właściwej, która lata na szynie za spustem.

Re: 40-strzałowiec na legalu ;)

: 21 marca 2018, 10:24
autor: Uriasz
ja bym to powiekszył i dal silnik z pilarki :P

Re: 40-strzałowiec na legalu ;)

: 21 marca 2018, 10:41
autor: maziek
Haha to samo pomyślałem :) .

PS. i jeszcze pomyślałem o kartaczownicy Agera (młynek do kawy). W sumie podobne. Jedno i drugie "napędowe" i zasilane proto-nabojem zespolonym.

Re: 40-strzałowiec na legalu ;)

: 6 sierpnia 2018, 14:29
autor: nemrodu
W skrócie: 40-strzałowy pistolet Guycot opatentowany w 1878-79. Jego twórcami byli dwaj Francuzi: Paulin Gay i Henri Guenot. Strzelało to małymi i słabymi nabojami bezłuskowymi (sic!) kalibru 6,5mm elaborowanymi prochem czarnym. Prawdopodobnie było to połączenie czegoś takiego z nabojem Dreyse do iglicówki. Sądząc po budowie iglicy przebijała ona papierową zaślepkę, przechodziła przez ładunek prochowy i zbijała spłonkę umieszczoną centralnie. Do końca nie wiadomo, bo nie zachowały się ani naboje ani informacje o ich parametrach.

Po zastanowieniu mogła to to być też po prostu zminiaturyzowana papierowa amunicja od iglicówki Dreyse (wygląd iglicy bardzo nasuwa takie skojarzenie). Jako, że każdy nabój ma swoją własną komorę (ogniwko) to ew. niespalone resztki papieru w niczym by nie przeszkadzały i mogły być usunięte przy kolejnym ładowaniu.

Także nie była to broń rozdzielnego ładowania, marzenia o bezpozwoleniowym dostępie legły w gruzach :roll:
Ładowanie przez okienko kolejnych "ogniwek" łańcucha. Po strzale nie zostawała łuska, więc ekstrakcja była zbędna. Lufa faktycznie jest na sprężynie wewnątrz obudowy i cofa się przed strzałem w celu uszczelnienia.

Polecam oryginalny obejrzeć film od Forgotten Weapons:
https://www.youtube.com/watch?v=SgghWnZgJd0