Hejka
maziek pisze:Oczywiście, to jest silnik liniowy i faktycznie wiele takich skonstruowano,
Oczywiście to NIE jest silnik liniowy. Znaczy takie układy też testowano, zwane są przez fanów coilgun lub tesla. Ale póki co nie działają tak dobrze. To co teraz testują to to zwany railgun, po polsku lansowano chyba kiedyś nazwę akcelerator szynowy ale nie brzmi za dobrze. Railgun ma dwie równoległe przewodzące szyny między którymi umieszczony jest pocisk (także przewodnik). Jak przepuścimy przez to ogromny prąd stały, to powstająca siła wypchnie pocisk spomiędzy szyn. napędzając go. Ściślej biorąc, przewodzący jest nie pocisk lecz sabot który prowadzi go w lufie, działają tam olbrzymie siły, sabot wyparowuje częściowo podczas strzału a pocisku byłaby szkoda
.
maziek pisze:Są jednak pewne zalety: nie zużywa się lufa, prędkość początkowa bardzo precyzyjnie kontrolowana (i zmienna),
Przede wszystkim zaletą jest możliwość uzyskiwania ogromnej prędkości początkowej. W przypadku klasycznych układów i chemicznych materiałów miotających granica leży w okolicach 1,8-2 km/s. Żeby zrobić więcej, trzeba się straszliwie namęczyć, są takie bardziej wykręcone układy (wędrujący ładunek, gaz lekki), ale one się nie nadają póki co jako broń. W przypadku broni elektromagnetycznej nie ma takich ograniczeń, kwestia prądu i długości akceleratora tylko. Już na początku lat 70. w małych układach doświadczalnych uzyskiwano z railguna prędkości 6-10 km/s.
Uboczną zaletą railguna z punktu widzenia wozów bojowych czy okrętów jest pozbycie się magazynów ładunków miotających, bardzo podatnych na pożar i eksplozję w razie trafienia przez przeciwnika.
maziek pisze:
Skąd ogień to nie wiem. Na szybko mam dwa pomysły - prądy błądzące indukowane polem e-m w pocisku albo po prostu tarcie o atmosferę.
Też jestem tego zdania, Phouty zresztą też tak dalej napisał. Powietrze nagrzewa się od tarcia o pocisk, przypuszczam że nawet "powietrze się pali" tzn. tlen łączy się z azotem w różne tlenki, taki rudawy dymek tam pozostał chyba po strzale.
maziek pisze:Myślę, że im nie chodzi o zasięg. Tradycyjnie ten zasięg jest uzyskiwany stromotorowo - to akurat armata o większej prędkości początkowej słabo się nadaje, bo jaki sens strzelać na 200 km (celność)
Oczywiście trzeba by użyć pocisku kierowanego. Nie rozumiem czemu taka armata "słabo się nadaje", wszystko zależy od donośności jaką chcemy uzyskać.
waliza pisze: Zaczęlo sie od 100km. Jaka to by musialo miec predkosc? Klasyczne dziala uzyskiwaly okolo 110-115km ale to juz chyba max( plusem tego "elektryka" moze byc zywotnosc lufy bo te klasyki o duzym zasiegu to mialy zywotnosc 100 strzalow).
Cały w tym urok, że prędkość możesz mieć jaką chcesz. Klasyczne działa, o których wspomniałeś, w rodzaju Paris Kanone z I wojny, o donośności max. ok. 120 km, uzyskiwały prędkość początkową pocisku rzędu 1,5 km/s. Z railguna swobodne można uzyskać kilka km/s. Co do trwałości natomiast raczej nie jest za dobrze, pierwsze układy doświadczalne zwykle rozlatywały się przy strzale, teraz póki co dało się chyba doprowadzić do tego że wytrzymują kilka strzałów. Niemniej taka szynowa "lufa" nie jest pewnie bardzo droga, nie ma gwintu i nie ma w niej dużego ciśnienia, tylko mega-wielkie siły boczne które rozpychają szyny, i może łuk elektryczny za pociskiem. Może dałoby się nawet jakoś tu proces zautomatyzować, żeby np. jakieś siłowniki hydrauliczne dopychały i prostowały te szyny po strzale.