Pocisk rakietowy V2

Rakietowa i lufowa oraz amunicja

Moderator: Moderatorzy

Wiadomość
Autor
Phouty
Posty: 5468
Rejestracja: 25 sierpnia 2008, 05:05
Lokalizacja: Terytorium Pod Obcą Okupacją

Re: Pocisk rakietowy V2

#46 Post autor: Phouty » 13 września 2012, 23:15

Hm asasello :wink:
Nie pamiętam w którym dokumencie to widziałem, bo przejrzałem ich kilka, ale z tego co pamiętam (bo nie mam już siły od nowa przeglądać masy dokumentów które przejrzałem w temacie), to koszt dla skarbu państwa III Rzeszy był porównywalny do kosztu Manhattan Project, chociaż oczywiście rozłożony na znacznie więcej lat.
Olbrzymie obciążenie dla całej gospodarki niemieckiej.
Czyli gdyby Niemcy tą kasę włożyli w bombę A, to by świat znacznie gorzej na tym wyszedł!
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]

dexter 1990
Posty: 3726
Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23

Re: Pocisk rakietowy V2

#47 Post autor: dexter 1990 » 13 września 2012, 23:26

Ale ile kosztowała JEDNA tzn jedna sztuka :D.

asasello
Posty: 4378
Rejestracja: 9 sierpnia 2004, 09:59
Kontakt:

Re: Pocisk rakietowy V2

#48 Post autor: asasello » 13 września 2012, 23:49

Były testy pocisku.Musiała być na nim głowica.Być może wypełniona materiałem obojętnym ale bardziej prawdopodobne że sprzętem pomiarowym.Sprzęt pomiarowy trzeba odzyskać bo jest drogi i chodzi też o zapisy.Może być tez tani sprzęt pomiarowy do badania np. wpływu przeciążeń na żywe organizmy.W ZSRR była to Łajka a co mogli włożyć tam Niemce? Owczarka Alzackiego raczej nie mieli by sumienia.Można też małpe ale mieli dużo innego materiału badawczego który nie musiał przeżyć badań.Zważywszy że kadra badawcza miała skłonności do zbrodni wojennych wybór był oczywisty.Na pewno nie chwaliliby się ze względów propagandowych że to ONI byli pierwsi w kosmosie.
Niechaj problemy naszych problemów będą naszymi radościami.

Phouty
Posty: 5468
Rejestracja: 25 sierpnia 2008, 05:05
Lokalizacja: Terytorium Pod Obcą Okupacją

Re: Pocisk rakietowy V2

#49 Post autor: Phouty » 14 września 2012, 00:59

:lol:
Asasello, rzeczywiście, ale masz rację! Wogóle nie pomyślałem o takiej możliwości!
Dexter, koszt jednostkowy był niebywały!
Udało mi się odnaleźć kilka cyferek, które wcześniej widziałem:
Koszt w USD z 1944 roku (jakiś światły mógłby to przeliczyć na dzisiejsze, nic nie warte dolary), był 2 miliardy, czyli 2 000 000 000 USD.
Wyprodukowano całkowicie 6084 rakiety V2, czyli koszt za jedną sztukę wynosił 17877 USD z 1944 roku.
Wziąwszy pod uwagę, że w 1944 roku statystycznie przeciętny dochód amerykańskiej rodziny (płace były cholernie zawyżone z powodu świetnej koniunktury w gospodarce wojennej) wynosił 2790 USD rocznie w.g. danych rządowych, a co było jeszcze większą (relatywnie) sumą w tym czasie w Europie, więc koszt był ogromny.

Oczywiście w koszt całkowity wchodzą wszytkie koszty "pomocnicze", ale mimio wszystko koszt jednego pocisku był niewiarygodnie wysoki!
Tym bardziej, że z całkowitej produkcji tych 6084 rakiet, to w działaniach czysto bojowych użyto tylko nie więcej niż 3225, co podnosi jednostkowy "koszt bojowy" tych rakiet jeszcze wyżej. Nawet z tych wystrzelonych "w gniewie" rakiet, część miała awarie (znów nie pamiętam cyfr, chociaż gdzieś je widziałem), przyjmijmy więc tylko 20%, choć wydaje mi się, że to był większy odsetek, więc "koszt skuteczny" był jeszcze wyższy za jedną "skuteczną rakietę"!

Koszty ludzkie, ograniczone tylko do więźniów pracujących na rzecz tego projektu, to około 20000, którzy to więźniowie zbudowali około 95% całkowitej liczby rakiet.
Oczywiście nie można mówić o dobrej jakości w warunkach pracy niewolniczej i Niemcy musieli niewątpliwie zdawać sobie sprawę z brakoróbstwa i dywersji przeprowadzanej przez więźniów, jednak projekt rozwijano!
Czyli osobista fascynacja Hitlera ze wszystkimi "wunderwaffen" odgrywała tu prawdopodobnie wiodącą rolę i w warunkach "normalnej" ekonomii wojennej, prawdopodobnie by zrezygnowano z całego projektu zanim go jeszcze rozpoczęto.

Moje źródło tych informacji:
http://www.astronautix.com/lvs/v2.htm
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]

ss100
Posty: 1890
Rejestracja: 7 marca 2006, 19:06

Re: Pocisk rakietowy V2

#50 Post autor: ss100 » 14 września 2012, 20:46

Jak już jak o kosztach jest, to obiło mi się o uszy że program budowy bombowca strategicznego w USA był droższy niż projekt manhatan, nie wiem czy to prawda ale wojna to koszta ogromne.
A co do V2 to na tamte czasy i jeszcze długo potem rakiety tego typu miały ogromną zaletę - jak wystartowały to już żadne spitfire i artyleria nie pomogły, nawet alarmu nie dało sie ogłosić, jak już udało się dolecieć w wycelowany obszar to robiły swoje, czyli niszczyły, ale i efekt psychologiczny takiego ataku był dużo większy.
Jesli chodzi o celność to nie było źle w porównaniu z uwczesnymi samolotami bombowymi, te największą sprawność osiągneły dopiero podczas zmasowanych nalotów obszarowych - wcześniej to był śmiech na sali (chodzi mi o naloty alianckie) straty w samolotach i ich zalogach też były spore, a i koszty ogromne.
Tak naprawdę to połączenie projektów V2 i Manhatan przyniosło postęp , no ale to już potem :)

Jak by tak rozpoczęto ten projekt wcześniej i z większym rozmachem to mógłby odegrać większą rolę (lepsze rakiety, optymalniejsze zastosowanie ) można by było aliantom dobrze namieszać. Wojny to pewno by Niemcom i tak nie pomogło wygrać, ale i aliantci by mieli o wiele trudniej. To tylko takie gdybanie hehe

Speedy
Posty: 432
Rejestracja: 19 maja 2004, 21:34
Lokalizacja: Wawa

Re: Pocisk rakietowy V2

#51 Post autor: Speedy » 14 września 2012, 21:21

Hej

Ja się jeszcze tak balistycznie powymądrzam:
dexter 1990 pisze: Coś innego mnie ciekawi. Czemu nie mogli tego zrobić na silnikach na paliwo stałe, jako pocisk niekierowany tzn nie kierowany w sensie dzisiejszym, w sensie stricto? Silniki na paliwo stałe były by o wiele prostsze w budowie.
Aby uzyskać silnik na paliwo stałe o parametrach podobnych do V-2 (ciąg ok. 25 T przez ok. minutę) trzeba by zastosować ogromne ziarno paliwa, o masie powiedzmy kilku ton. Wykonanie takiego ziarna w ówczesnej technologii nie było możliwe. Dostępnymi paliwami były mieszanki podobne do czarnego prochu (formowane przez prasowanie z proszku) lub paliwa homogenne podobne do bezdymnego prochu artyleryjskiego, mieszanina nitrocelulozy i nitrogliceryny (formowane przez wytłaczanie). W obu technologiach ziarno silnie się nagrzewało i dlatego górną granicą jego wielkości było powiedzmy kilkadziesiąt kg; może kilkaset maksymalnie by się dało, ale wątpię. W przypadku większego ziarna odprowadzenie ciepła z jego wnętrza byłoby zbyt powolne, co doprowadziłoby do jego przegrzania i zapłonu / wybuchu.

Alternatywą było zrobienie rakiety wielostopniowej, z większą liczbą silników o dostatecznie małym wymiarze ziarna by dało się to zrobić. Dogranie jednak ich jednoczesnego zapłonu i jednakowego choćby w przybliżeniu ciągu w obrębie stopnia, a także niezawodnej separacji kolejnych stopni byłoby ekstremalnie trudne. Niemcy zbudowali zresztą wielostopniową rakietę na paliwo stałe, Rheinbote. Była to znacznie mniejsza i skromniejsza broń od V-2, niekierowany 4-stopniowy pocisk przenoszący głowicę bojową o masie 40 kg (w tym 25 kg m.w.) na odległość około 200 km. Rozrzut w kierunku i donośności okazał się jednak niedopuszczalnie wielki (albo też wiedza z zakresu wielostopniowych rakiet na paliwo stałe niedopuszczalnie mała :D) i np. z kilkunastu rakiet wystrzelonych na Antwerpię nie trafiła żadna, a niektóre poleciały o ponad 50 km za daleko.

Obecnie używa się zupełnie innych paliw stałych, tzw. heterogennych, będących mieszaniną stałego utleniacza (zazwyczaj nadchloran amonowy), paliwa stanowiącego zarazem lepiszcze (zazwyczaj polibutadien czyli syntetyczny kauczuk, modyfikowany na różne sposoby) i aktywatora - tradycyjnie jest to proszek aluminiowy, stanowiący dodatkowe paliwo, podgrzewa on straszliwie cały układ i powoduje że ładniej się on pali, ale można i bez niego jak się kto uprze, kanadyjska Bristol Aerospace wymyśliła kiedyś mieszankę w której aktywatorem był tlenek żelaza, nie brał on w ogóle udziału w żadnych reakcjach a tylko służył jako stałe cząstki ułatwiające przenoszenie się zapłonu w ziarnie paliwa. Całość ma po zmieszaniu postać półpłynnej masy, którą można odlewać w formach w ziarno dowolnej w zasadzie wielkości, nawet kilkuset ton (silniki SRB wahadłowca).

Paliwa heterogenne wymyślono podczas II wojny w USA (konkretnie wymyślił Jack Parsons z GALCIT, też zresztą bez aktywatora, mieszanina nadchloranu potasu i asfaltu drogowego) ale były wówczas jedynie na etapie eksperymentów.
maziek pisze:(u nas w wiki stoi 25 ton, a powinno być znakiem tego 25 Ton, mniejsza) więc przy masie 12500 kg wychodzi niezrównoważona siła 142 kN i przyspieszenie rzędu 11 g w momencie startu
Sorki, ale przestawił ci się przecinek :) Nie 11 ale 1,1 g w chwili startu. W momencie zakończenia pracy silnika rakieta miała masę ok. 4,5 t; z analogicznych wyliczeń wychodzi około > 4 g w tym momencie.
Pozdro
Speedy

Phouty
Posty: 5468
Rejestracja: 25 sierpnia 2008, 05:05
Lokalizacja: Terytorium Pod Obcą Okupacją

Re: Pocisk rakietowy V2

#52 Post autor: Phouty » 14 września 2012, 23:15

To jest cholernie trudno porównywać, bo trzeba sprowadzać koszty do wspólnego mianownika, bo proste doliczenie inflacji, to nie oddzwierciedla wszystkich czynników.
Całkiem możliwe, że tak jest!
http://nationalsecurityzone.org/site/mo ... expensive/
Przynajmniej w Manhattan osiągnęli jakieś użyteczne efekty!

EDIT

A4-b. (Czyli V2 ze skrzydłami).



Rheinbote. (Masz pedro coś nareszcie po hiszpańsku).

No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]

dexter 1990
Posty: 3726
Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23

Re: Pocisk rakietowy V2

#53 Post autor: dexter 1990 » 15 września 2012, 01:09

Speedy, chyba jesteś Tym samym Speedym którego miło wspominam z innego forum, takiego szaro-niebieskiego :D. Jeśli tak- od razu przyznaję rację! Bo mam powody. Jeśli jesteś innym Sp;eedym to zapytam: czy bardziej zaawansowane paliwka nie były wtedy znane? Epoksydowo-nadchloranowe? Czy opracownie ich w przeciągu roku-dwóch faktycznie było poza zasięgiem ówczesnej technologii? Nie zastosowanie ale OPRACOWNIE tzn zakładam, że ich wtedy nie było i ile kasy zajęło by ich opracowanie od zera. Jak sądzisz? Czy gdyby tamtą kasę i wysiłek badaczy włożyć w opracowywanie napędu na paliwo stałe, czy efekt nie był by lepszy i tańszy?

Speedy
Posty: 432
Rejestracja: 19 maja 2004, 21:34
Lokalizacja: Wawa

Re: Pocisk rakietowy V2

#54 Post autor: Speedy » 15 września 2012, 09:35

Hej
dexter 1990 pisze:Speedy, chyba jesteś Tym samym Speedym którego miło wspominam z innego forum, takiego szaro-niebieskiego :D. Jeśli tak- od razu przyznaję rację!
Pewnie tak; znaczy ja od lat się udzielam na takich forach historycznych, militarnych, o technice wojskowej itd. itp. Więc pewnie o mnie chodzi.
dexter 1990 pisze: czy bardziej zaawansowane paliwka nie były wtedy znane? Epoksydowo-nadchloranowe? Czy opracownie ich w przeciągu roku-dwóch faktycznie było poza zasięgiem ówczesnej technologii? Nie zastosowanie ale OPRACOWNIE tzn zakładam, że ich wtedy nie było i ile kasy zajęło by ich opracowanie od zera. Jak sądzisz? Czy gdyby tamtą kasę i wysiłek badaczy włożyć w opracowywanie napędu na paliwo stałe, czy efekt nie był by lepszy i tańszy?
W Europie nie były znane. W 1942 swoją miksturę wymyślił w USA wspomniany Parsons. BTW poczytałem sobie o nim w Wikipedii, http://en.wikipedia.org/wiki/John_Whiteside_Parsons okazuje się że był on niezwykle ciekawą postacią: chemikiem i specjalistą od rakiet, jednym z założycieli Jet Propulsion Laboratory. Zarazem interesował się science-fiction, okultyzmem, magią rytualną, astrologią, był przyjacielem brytyjskiego mistyka Aleistera Crowleya i działaczem jego organizacji Ordo Templi Orientis, a także L.Rona Hubbarda, autora s-f i założyciela Kościoła Scjentologicznego itd. itp. Krótko mówiąc sam był niezłym kosmitą. Ponoć przed rakietowymi testami odśpiewywał hymn ku czci boga Pana (autorstwa Crowleya). Tak, że może mu duchy podpowiedziały ten nadchloran... :D Bo wcześniej wymyślał całkiem co innego. Goście w ogóle robili takie eksperymenty ogólno-rakietowe, starając się opracować jakąś porządną teorię silnika na paliwo stałe, a końcowym celem jaki im przyświecał, był rakietowy przyspieszacz do wspomagania startu ciężkich samolotów. Wymyślili te wszystkie sztuczki z manipulowaniem powierzchnią spalania ziarna przez pokrywanie go inhibitorem (np. jeśli chcemy uzyskać spalanie na powierzchni czołowej ziarna to pokrywamy boczne ściany niepalną warstwą i będzie się paliło tylko czołowo; a jak odwrotnie robimy ziarno z kanałem centralnym i nie chcemy by się paliło czołowo to czoło pokrywamy inhibitorem reakcji itd. itp.). Eksperymentowali z geometrią kanału centralnego i różnymi innymi zagadnieniami. Ale paliwa im nie wychodziły. Parsons wymyślał przedziwne mikstury w rodzaju mieszaniny prochu czarnego z bezdymnym, potem przez dłuższym czas kombinował z takim składem, jakby proch czarny z dodatkiem rozmaitych amidów (GALCIT 27). Ale okazało się że silniki z taką miksturą w ogóle nie mogą być przechowywane, jeśli mają więcej niż kilka dni to regularnie eksplodują podczas pracy :) No i wiosną 1942 gościa oświeciło z tym nadchloranem i asfaltem (GALCIT 53).

Czy daliby sobie z tym radę w Niemczech? Na poziomie eksperymentów pewnie tak. Na poziomie dużej rakiety pewnie nie. Wszak i Amerykanom zajęło to ładnych parę lat. Prace nad dużymi rakietami rozpoczęli w 1948, silniki testowali na przełomie lat 40/50, pierwszy próbny start rakiety taktycznej Sergeant w 1956. Na początku lat 40. gdy Niemcy się za to brali, silniki na paliwo ciekłe wyglądały o wiele bardziej obiecująco.
Pozdro
Speedy

Awatar użytkownika
maziek
Posty: 9186
Rejestracja: 9 września 2006, 22:46

Re: Pocisk rakietowy V2

#55 Post autor: maziek » 15 września 2012, 09:37

Speedy pisze:Sorki, ale przestawił ci się przecinek :) Nie 11 ale 1,1 g w chwili startu. W momencie zakończenia pracy silnika rakieta miała masę ok. 4,5 t; z analogicznych wyliczeń wychodzi około > 4 g w tym momencie.
Ha, sorki to ja powinienem powiedzieć, nic mi się nie przestawiło, tylko mi się zapomniało przez 10 (1 g) podzielić :oops: . Tak mnie trochę zdziwiło 80 s z 10 g ale widać niedostatecznie ;) . Co do tego drugiego to właśnie niby tak (bliżej 3 g) ale należy uwzględnić opór powietrza - więc mniej.

P.S. Choć z drugiej strony tam gdzie przestawał działać silnik ciśnienie powietrza było tak małe, że to nie miało to już większego znaczenia. Tak z ciekawości masz jakieś dane na jakiej wysokości (przy pionowym wystrzeleniu) kończyła się praca silnika i jaką wówczas rakieta miała prędkość?

P.S. 2 i jeszcze spore zaskoczenie dla mnie (i Phoutego chyba też) - V2 miała wektorowany ciąg :shock: . Mianowicie miała 4 grafitowe płetwy na wylocie dyszy, aktywnie odchylające gazy wylotowe. Czyli komputer nie był potrzebny, starczyły żyroskopy, jak w torpedach. Albo, jak kto woli, starczył komputer analogowy.

Obrazek
ukłony...

asasello
Posty: 4378
Rejestracja: 9 sierpnia 2004, 09:59
Kontakt:

Re: Pocisk rakietowy V2

#56 Post autor: asasello » 15 września 2012, 12:03

No jeśli rzeczony Parsons miał za kumpla Crowleya to raczej kwalifikował się do domu wariatów niż do laboratorium.Speedy co było nie tak z paliwem na bazie prochu czarnego i bezdymnego?
Niechaj problemy naszych problemów będą naszymi radościami.

ss100
Posty: 1890
Rejestracja: 7 marca 2006, 19:06

Re: Pocisk rakietowy V2

#57 Post autor: ss100 » 15 września 2012, 12:52

W książce Akcja v1 v2 Wojewódzkiego są fajnie opisane nowinki technologiczne wprowadzone przy produkcji tej rakiety, (między innymi telewizja przemysłowa) warto przeczytać.

Speedy
Posty: 432
Rejestracja: 19 maja 2004, 21:34
Lokalizacja: Wawa

Re: Pocisk rakietowy V2

#58 Post autor: Speedy » 15 września 2012, 23:10

Hej
maziek pisze: P.S. Choć z drugiej strony tam gdzie przestawał działać silnik ciśnienie powietrza było tak małe, że to nie miało to już większego znaczenia. Tak z ciekawości masz jakieś dane na jakiej wysokości (przy pionowym wystrzeleniu) kończyła się praca silnika i jaką wówczas rakieta miała prędkość?
Tu są dane z tych amerykańskich testów wysokościowych http://www.postwarv2.com/usa/ws/uars/uars17.html dla wielu podana jest wysokość, prędkość końcowa itd. Np. w jednym z takich wyższych lotów (test UARS 17, w grudniu 1946) rakieta uzyskała wysokość 114 mil (183,5 km). Czas pracy silnika wyniósł 69,6 s, zakończyła się ona na wysokości 25,4 mil (40,9 km) przy prędkości 5402 fps (1647 m/s).
maziek pisze:P.S. 2 i jeszcze spore zaskoczenie dla mnie (i Phoutego chyba też) - V2 miała wektorowany ciąg :shock: . Mianowicie miała 4 grafitowe płetwy na wylocie dyszy, aktywnie odchylające gazy wylotowe. Czyli komputer nie był potrzebny, starczyły żyroskopy, jak w torpedach. Albo, jak kto woli, starczył komputer analogowy.
Nie bardzo wiem, co ma komputer do sterów gazowych. One są elementem wykonawczym, ale ktoś im musi rozkazywać przecież - w tym przypadku autopilot podobny jak w samolotach. Najbliższym komputerom urządzeniem na pokładzie V-2 był kalkulator wykonujący całkowanie (integrator). Służył on do wyznaczania prędkości rakiety. System kierowania obejmował miernik przyspieszenia i zegar. Przez całkowanie przyspieszenia po czasie kalkulator wyliczał prędkość rakiety, a gdy zrównała się ona z zaprogramowaną wcześniej wartością, system wysyłał komendę do wyłączenia silnika. Na upartego, dało się i bez tego obejść. Opracowano też do V-2 system pomiaru prędkości rakiety oparty na nadajnikach naziemnych i transponderze w rakiecie i system zdalnego wyłączania silnika na sygnał z ziemi.
asasello pisze:co było nie tak z paliwem na bazie prochu czarnego i bezdymnego?
Silniki gościom ciągle eksplodowały. Uczciwie mówiąc, nie znalazłem jakiegoś takiego wyjaśnienia obejmującego mechanizm procesu. Jak sądzę wyglądało to tak: zmieszanie dwóch substancji o radykalnie różnej prędkości palenia się jest mocno ryzykowne. Dla prochu bezdymnego przy ciśnieniu atmosferycznym prędkość spalania w tzw. powierzchniowej warstwie ziarna jest rzędu milimetrów na sekundę, jednak gwałtownie rośnie wraz z temperaturą i ciśnieniem. Dla prochu czarnego to są pojedyncze metry na sekundę. Wyobraźmy sobie teraz, że mamy ziarno paliwa z takiej mikstury: masa prochu bezdymnego a w niej co i raz siedzi gdzieś ziarenko prochu czarnego. Zapalamy toto i czoło płomienia pożera pierwszą warstwę: tam gdzie napotyka ziarenko prochu cz. reakcja przyspiesza i w masie prochu wypala się mikro dziurka. A naokoło proch bezdymny pali się wolniej. Ściany dziurki zaczynają się palić, płomień napotyka kolejne ziarenka prochu i wypala kolejne dziurki. W efekcie powierzchnia spalania radykalnie się nam rozwija. A od niej właśnie zależy szybkość generowania gazów w jednostce czasu. A jak dużo gazów to ciśnienie wzrośnie, a jak wzrośnie to reakcja przyspieszy i wytworzy jeszcze więcej gazów, wtedy ciśnienie jeszcze bardziej wzroście... No i stąd zapewne te wybuchy w czasie prób.
Pozdro
Speedy

Awatar użytkownika
waliza
Site Admin
Posty: 9663
Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
Kontakt:

Re: Pocisk rakietowy V2

#59 Post autor: waliza » 16 września 2012, 00:53

Co do cen to ja sie nie zgodzę, że v2 była droga( jednostkowo ) te 17800 dolarów to nie dużo !!! Dolar do marki stał w okolicy 2,5 marki za dolara wtedy. Cena w dolarach wtedy a dziś to tak mniej więcej 1 do 13-15. Torpeda mark XIV to było 10000 dolarów. Myślwiec P47 jakos 85000 czyli dzisiejsze mniej wiecej 1,1 mln. B17 kosztował 358000 $. Torpeda niemiecka G7a to było 20000 marek. Kubelwagen 2500 marek. Tygrys w okolicy 500 000 marek. Uboot typ VII 6mln RM , Borgward ( taka zdalnie sterowana bomba na gąsienicach) kosztował 20 000 a słynne goliaty w zależności od wersji między 1000-3000RM. Wiec jesli V2 kosztowała te 36000 marek to nie jest dużo jak na stopień zaawansowania i nowatorstwa.
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.

Awatar użytkownika
maziek
Posty: 9186
Rejestracja: 9 września 2006, 22:46

Re: Pocisk rakietowy V2

#60 Post autor: maziek » 16 września 2012, 08:43

Dzięki Speedy, poczytam sobie.
Speedy pisze:Nie bardzo wiem, co ma komputer do sterów gazowych. One są elementem wykonawczym, ale ktoś im musi rozkazywać przecież - w tym przypadku autopilot podobny jak w samolotach. Najbliższym komputerom urządzeniem na pokładzie V-2 był kalkulator wykonujący całkowanie (integrator).
Zasadniczo skrót myślowy - komputer analogowy - każde urządzenie modelujące jeden układ fizyczny drugim układem fizycznym. W polskim jakoś tak się przyjęło, że k.a. to k. elektryczny, w szczególności modelujący równania różniczkowe za pomocą prądów w przestawialnym obwodzie. Natomiast ogólnie (i pierwotnie, kiedy nazwa powstała) pod to podpadają rozmaite maszynki czysto mechaniczne bądź m.-elektryczne, jak przeliczniki torpedowe, artyleryjskie, celowniki bombowe (np. Nordena) itd., gdzie proces przeliczania czegoś na coś jest czysto fizyczny a nie symboliczny. Anglosasi suwak logarytmiczny uważają już za k.a. :) . Choć bywały większe "instalacje" ;) ... Tak na marginesie, wklejam bo to jedna z rzeczy, które mnie fascynują. To też analizator różniczkowy, na pierwszym planie narzędzia programisty ;) ...

Obrazek
ukłony...

ODPOWIEDZ