meteoryt czelabiński
Moderator: Moderatorzy
- waliza
- Site Admin
- Posty: 9727
- Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
- Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
- Kontakt:
Re: meteoryt czelabiński
Ja to bym uzaleznil od " odbiorcy". Patrzac jaki pierdolec bierze tych z USA po tych niby atakach z 9/11 to strach myslec co by bylo jakby taki meteor spadl na nich. Z rosjanami mogloby byc roznie ale chyba nie uznaliby tego za atak. Jesli juz atak to nie jedna rakieta a wiele a zdaje sie na radarach je widac dobrze a i leca dluzej niz ten meteoryt.
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.
Re: meteoryt czelabiński
Na pewno nikt nie potraktuje (nikt, mający podstawowe środki ochrony p-lot i p-abc). Przypuszczam, że obiekt od kiedy był na pułapie łapanym przez radary został wykryty a jego prędkość wykluczyła obiekt pochodzący z Ziemi bądź nawet z ziemskiej orbity. Ponadto, niezależnie od tego, nie było udaru termicznego, impulsu elektromagnetycznego ani opadu radioaktywnego. Brak tych czynników wyklucza uderzenie jądrowe.
Natomiast sam się zastanawiam od pewnego czasu, czy takie supermocarstwo jak Stany nie myśli już o wykorzystaniu takich naturalnych zjawisk jako broni. Idealna sprawa - nikt nie jest winien, "to był meteoryt". Jak znam życie to chłopaki kombinują.
Natomiast sam się zastanawiam od pewnego czasu, czy takie supermocarstwo jak Stany nie myśli już o wykorzystaniu takich naturalnych zjawisk jako broni. Idealna sprawa - nikt nie jest winien, "to był meteoryt". Jak znam życie to chłopaki kombinują.
ukłony...
Re: meteoryt czelabiński
Maziek ok racja, ale wiesz o tym bo na miejscu byli swiadkowie ktorzy widzieli i nagrali bolid, były sluzby które zbadały ze nie ma radiacji, ale przy uderzeniu meteorytu (badz niskiej eksplozji) czyli klasycznym impakcje bedziemy miec i fale termiczna i impuls EMP bo uwolnią sie potezne ilosci energii ( impuls elektromagnetyczny moze wywołać nawet wybuch bomby paliwowej iec to akurat nie jest zaden wyznacznik dla eksplozji atomowej), poza tym w epicentrum uderzenia nie bedzie nic, wiec zanim dotra tam sluzby i ratunkowe ( o ile bedzie co ratowac) jak i te odpowiedzialne za sytuacje kryzysowe, to troche czasu minie .... mysle ze najgorszy ( w sensie decydujacy ) moim zdaniem, bedzie czas od pierwszysch informacji o zdarzeniu do momentu bezspornego ustalenia przyczyny, bo decydenci beda działac pod presją czasu, a nie bedzie wiadomo co sie stalo, skąd wynikło zagrożenie i jak przeciwdziałac i ewentualnie jesli to faktycznie mogł byc atak to czy zdarzymy wyprowadzic uderzenie odwetowe.
Swoja droga gdyby taki meteoryt przywalil w Iran czy zwlaszcza Koree Płn o pewnie juz mielibysmy wojne atomowa.
Swoja droga gdyby taki meteoryt przywalil w Iran czy zwlaszcza Koree Płn o pewnie juz mielibysmy wojne atomowa.
Re: meteoryt czelabiński
Dlatego piszę, ze nikt mający podstawowe środki. W 1091 Rusini sądzili, że na Ziemię spadł ognisty smok - wiedza jest zależna od instrumentów badawczych. Oczywiście, że nawet przy pełnej wiedzy można, szukając pretekstu, znaleźć go. Tym niemniej atak jądrowy obecnie raczej nie byłby tajemnica, bo środkami przenoszenia są rakiety balistyczne, których czas lotu to kilkadziesiąt minut po wykryciu, poza tym wiadomo, kto je ma i jaka mocą dysponuje.
Co do kwestii, że pod pewnymi względami takie zjawisko może być podobne to zgoda - ale istnieją pewne kryteria, które łącznie muszą być spełnione, aby wydarzenie zakwalifikować. Nie sam impuls, że coś "trzasnęło w słuchawkach" tylko jego widmo, czas trwania i moc. Ani EMP ani udar termiczny na pewno nie będzie tego rodzaju, w proporcji do zniszczeń, jak od uderzenia jądrowego. Energia jądrowa wyzwala się w ułamku sekundy, a przy hamowaniu atmosferycznym bolidu trwa to kilka-kilkanaście sekund. Nawet przy identycznej ilości wyzwolonej energii moc zjawiska naturalnego będzie rzędy wielkości mniejsza. Poza tym uderzenie jądrowe wali po wszystkich zakresach - gamma, rentgen, co chcesz. Satelity służące do wykrywanie prób jądrowych skanują Ziemię w poszukiwaniu rozbłysków w tych właśnie zakresach, w których promieniowanie jako najtwardsze, bez problemu przenika przeszkody i atmosferę. Nie widzę możliwości, żeby ktoś się nabrał, chyba, że chce się nabrać (szuka guza) albo ma poziom służb p-abc na poziomie Wsiewołoda w 1091. Z tym że wówczas prawdopodobnie na takim samym poziomie będzie miał broń masowego rażenia, w kwestii ewentualnego odwetu, spowodowanego takim nieporozumieniem.
Co do kwestii, że pod pewnymi względami takie zjawisko może być podobne to zgoda - ale istnieją pewne kryteria, które łącznie muszą być spełnione, aby wydarzenie zakwalifikować. Nie sam impuls, że coś "trzasnęło w słuchawkach" tylko jego widmo, czas trwania i moc. Ani EMP ani udar termiczny na pewno nie będzie tego rodzaju, w proporcji do zniszczeń, jak od uderzenia jądrowego. Energia jądrowa wyzwala się w ułamku sekundy, a przy hamowaniu atmosferycznym bolidu trwa to kilka-kilkanaście sekund. Nawet przy identycznej ilości wyzwolonej energii moc zjawiska naturalnego będzie rzędy wielkości mniejsza. Poza tym uderzenie jądrowe wali po wszystkich zakresach - gamma, rentgen, co chcesz. Satelity służące do wykrywanie prób jądrowych skanują Ziemię w poszukiwaniu rozbłysków w tych właśnie zakresach, w których promieniowanie jako najtwardsze, bez problemu przenika przeszkody i atmosferę. Nie widzę możliwości, żeby ktoś się nabrał, chyba, że chce się nabrać (szuka guza) albo ma poziom służb p-abc na poziomie Wsiewołoda w 1091. Z tym że wówczas prawdopodobnie na takim samym poziomie będzie miał broń masowego rażenia, w kwestii ewentualnego odwetu, spowodowanego takim nieporozumieniem.
ukłony...
Re: meteoryt czelabiński
Widzę Maziek że lubisz meteorytową tematykę. Tak więc pytanko. Czy to prawda (myślę że tak) że współcześnie użytkowana broń jądrowa była by praktycznie zupełnie nieskuteczna wobec wielgachnej asteroidy zagrażającej Ziemi i trzeba by było najprawdopodobniej wylądować jakimś statkiem kosmicznym na powierzchni asteroidy aby ciągiem silnika ją zepchnąć z kursu kolizyjnego. To znaczy, taka teza była w kilku programach na Very Disco i National Geographic, ale podejrzewam że tego typu programy raczej nie są idealne i pewnie zawierają uproszczenia, lub po prostu bzdury i błędy
Jeśli interesujesz się uzbrojeniem wejdź na Milimoto
Re: meteoryt czelabiński
Tak, to prawda. Broń jądrowa na struktury nieożywione działa przede wszystkim za pomocą fali uderzeniowej (pomijając oczywiście bombę neutronową, ale tę w ogóle można wykluczyć, bo jest tak skonstruowana, aby nie naruszać budynków i urządzeń, a niszczyć siłę żywą). Fala uderzeniowa to ponad 1/2 energii wybuchu. W przestrzeni kosmicznej fala uderzeniowa nie powstaje. Z czynników oddziałujących mamy więc jedynie udar termiczny przenoszony przez promieniowanie - to ok. 1/3 energii wybuchu. Oddziaływanie promieniowania na asteroidę nie jest znane (nikt tego nie testował w praktyce)*. Wiadomo, że silne podgrzanie powierzchni spowoduje przejście w stan gazowy i ucieczkę materii w przestrzeń - a więc powstanie niekontrolowanego odrzutu. Zależnie od masy czynników asteroida, mogąca być kupą luźno powiązanych kamieni może się rozlecieć, albo zacząć obracać, a jeśli się wcześniej dość szybko obracała to efektu w ogóle może nie być (uśredni się). W przypadku ciał, które mogą naprawdę zrobić kuku (planetek o rozmiarze 1 km) nic to zwyczajnie nie da.
Przy czym nie wiem, czy obecnie jest możliwość, żeby jakaś istniejąca rakieta bojowa była zdolna trafić w ciało poruszające się z prędkością dosłoneczną 42 km/s na kursie spotkaniowym, i czy jest opracowany zapalnik, zdolny zdetonować głowicę precyzyjnie z boku takiego ciała (by ten odrzut promienisty je zepchnął). To są prędkości 20 razy większe niż typowe w wojskowej broni rakietowej. Idąc dalej - technika ludzka potrzebuje 3 dni, aby dolecieć na Księżyc. 400 tysięcy kilometrów - tyle asteroida pokona w 15 minut. Tzn. chcąc trafić w asteroidę kursem spotkaniowym w odległości orbity Księżyca trzeba angażując całe możliwości techniki ludzkiej wystrzelić głowice kilka dni wcześniej. A pyknięcie w takiego asteroidę w odległości orbity Księżyca w celu jego zatrzymania to jak próba odchylenia toru kuli pistoletowej własnym oddechem 1 cm od głowy.
Natomiast były już udane próby spotkania planetoidy a nawet lądowania na planetoidzie (np. misja Hayabusa). Wystarczy jej podczepić silnik jonowy i stopniowo ją zepchnie - jeśli np. mamy 20 lat czasu. Myślę, że gdyby wykryto intruza, mającego kropnąć w Ziemię za 30 lat - zdołalibyśmy się obronić. Są inne patenty - ciągnik grawitacyjny (satelita stale trzymający się jednej strony planetoidy - ona będzie spadać na niego, a on stale będzie utrzymywał dystans) albo satelita pykający spokojnie z lasera i małymi pchnięciami odrzucający intruza. Takie metody dają gwarancję, że intruz poleci gdzie chcemy.
*Pewne dane uzyskano ostatnio analizując pod tym kątem jądrowe próby stratosferyczne, wykonane przed moratorium (przed podpisaniem zakazu takich prób w kosmosie).
P.S. O: http://www.space.com/19939-asteroid-sat ... aunch.html
Przy czym nie wiem, czy obecnie jest możliwość, żeby jakaś istniejąca rakieta bojowa była zdolna trafić w ciało poruszające się z prędkością dosłoneczną 42 km/s na kursie spotkaniowym, i czy jest opracowany zapalnik, zdolny zdetonować głowicę precyzyjnie z boku takiego ciała (by ten odrzut promienisty je zepchnął). To są prędkości 20 razy większe niż typowe w wojskowej broni rakietowej. Idąc dalej - technika ludzka potrzebuje 3 dni, aby dolecieć na Księżyc. 400 tysięcy kilometrów - tyle asteroida pokona w 15 minut. Tzn. chcąc trafić w asteroidę kursem spotkaniowym w odległości orbity Księżyca trzeba angażując całe możliwości techniki ludzkiej wystrzelić głowice kilka dni wcześniej. A pyknięcie w takiego asteroidę w odległości orbity Księżyca w celu jego zatrzymania to jak próba odchylenia toru kuli pistoletowej własnym oddechem 1 cm od głowy.
Natomiast były już udane próby spotkania planetoidy a nawet lądowania na planetoidzie (np. misja Hayabusa). Wystarczy jej podczepić silnik jonowy i stopniowo ją zepchnie - jeśli np. mamy 20 lat czasu. Myślę, że gdyby wykryto intruza, mającego kropnąć w Ziemię za 30 lat - zdołalibyśmy się obronić. Są inne patenty - ciągnik grawitacyjny (satelita stale trzymający się jednej strony planetoidy - ona będzie spadać na niego, a on stale będzie utrzymywał dystans) albo satelita pykający spokojnie z lasera i małymi pchnięciami odrzucający intruza. Takie metody dają gwarancję, że intruz poleci gdzie chcemy.
*Pewne dane uzyskano ostatnio analizując pod tym kątem jądrowe próby stratosferyczne, wykonane przed moratorium (przed podpisaniem zakazu takich prób w kosmosie).
P.S. O: http://www.space.com/19939-asteroid-sat ... aunch.html
ukłony...
Re: meteoryt czelabiński
Czyli jesteśmy w czarnej d..dziurze nie koniecznie kosmicznej proweniencji.
Czemu laser miałby odchylić asteroidę?
Cała nadzieja w tym że jak mówił Phouty technologia nieujawniana jest kilkadziesiąt lat do przodu od tej którą znamy.
Czemu laser miałby odchylić asteroidę?
Cała nadzieja w tym że jak mówił Phouty technologia nieujawniana jest kilkadziesiąt lat do przodu od tej którą znamy.
Niechaj problemy naszych problemów będą naszymi radościami.
Re: meteoryt czelabiński
Tak. Ale najprawdopodobniej i tak wybijemy się sami, zanim coś poważnego nas trafi. Dinozaury królowały stokilkadziesiąt milionów lat na Ziemi, daj Boziu, żeby Homo sapiens doszedł jednego procenta tego czasu.asasello pisze:Czyli jesteśmy w czarnej d..dziurze nie koniecznie kosmicznej proweniencji.
Spowoduje parowanie powierzchni - ucieczkę masy - odrzut.Czemu laser miałby odchylić asteroidę?
ukłony...
-
- Posty: 3726
- Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23
Re: meteoryt czelabiński
To takie małe pierdoły wykrywa się OPTYCZNYMI TELESKOPAMI Z ZIEMI?! Patrząc w okular? Bo jeśli nie (a nie sądzę...) to co ma do tego kierunek słońca?
Re: meteoryt czelabiński
Primo - z Ziemi, jeśli patrzysz w dzień (który siłą rzeczy jest, skoro masz patrzeć na obiekt, który jest w okolicy Słońca) to co możesz zobaczyć na niebie? Słońce, oczywiście, Księżyc, jeśli wiesz gdzie szukać to masz szansę jeszcze na Wenus. Reszta stopniowo wyłania się o zmierzchu. Niebo świeci światłem rozproszonym i przykrywa świecące słabo ciała. Dlatego wszelkie teleskopy umieszcza się wiele kilometrów od jakichkolwiek skupisk ludzkich, aby uniknąć "light pollution" które zmniejsza widoczność. A tu nie chodzi o "light pollution" tylko o biały dzień, kiedy nie widać gwiazd. To ciało zanim wpadło w atmosferę było będąc w nowiu niemal niewidoczne, bo zacienione od strony Ziemi.
Secundo - obserwacje okiem to raczej obecnie służą wyłącznie propagowaniu astronomii - tym niemniej coś w ognisku teleskopu musi się znaleźć, przeważnie matryca ccd. Z jakiej powierzchni teleskop zbierze promieniowanie i skupi na matrycy - gdyby go na Słońce skierować?
Secundo - obserwacje okiem to raczej obecnie służą wyłącznie propagowaniu astronomii - tym niemniej coś w ognisku teleskopu musi się znaleźć, przeważnie matryca ccd. Z jakiej powierzchni teleskop zbierze promieniowanie i skupi na matrycy - gdyby go na Słońce skierować?
ukłony...
Re: meteoryt czelabiński
Niechaj problemy naszych problemów będą naszymi radościami.
Re: meteoryt czelabiński
Wszystko w jednym miejscu, najlepsze ujęcia. Od 4 minuty można posłuchać, jak to brzmiało. Podgotowka, bombardirowka ...
https://www.youtube.com/watch?feature=p ... jLYry3HLdQ
https://www.youtube.com/watch?feature=p ... jLYry3HLdQ
ukłony...
Re: meteoryt czelabiński
Nie dziwię się wcale panice - sam bym pomyślał, że to jakiś atak. Przeżyłem kilkadziesiąt "bombardowań" najczęściej rakietowych i moździerzowych i mniej więcej tak to "dźwiękowo" wyglądało. Co prawda brakuje charakterystycznego "gwizdu", ale nie zawsze go słychać a i raczej bym się wtedy nad tym nie zastanawiał(że go brakuje)
"I GOT MY GLOCK, COCKED, READY TO ROCK"
http://WWW.061.COM.PL
http://WWW.061.COM.PL
Re: meteoryt czelabiński
Niechaj problemy naszych problemów będą naszymi radościami.
Re: meteoryt czelabiński
Jeśli już powstał wątek o upadku tego meteorytu, to napiszę co widziałem około godziny 20 dnia poprzedzającego akcję czelabińską. Wracałem sobie piechotą z marketu (trzeba czasem dać szanse nogom) i w pewnym momencie na czarnym niebie dostrzegłem jakiś obiekt świecący i przesuwający się po nieboskłonie. Ruch obiektu sprawiał wrażenie jednostajnego, zarówno jeśli chodzi o kierunek, jak i prędkość. W pierwszej chwili myślałem, że to samolot, ale zaraz odrzuciłem ten pomysł. Wyraźnie obiekt płonął (charakterystyczne miotające światło żółto-pomarańczowe), dymu z oczywistych względów nie widziałem. Kula była całkiem spora, jeśli byłby to samolot, musiałby lecieć niezbyt wysoko (1km?). Zdjąłem słuchawki, żeby posłuchać, bo pomyślałem ,że to może jakiś samolot ma awarię i się pali. Nie było jednak nic słychać. Akurat szedłem w tym samym kierunku co obiekt (mniej więcej na zachód). Obiekt widziałem może przez 30 sekund, może minutę. W końcu gdzieś daleko przede mną przestał być widoczny. Do domu szedłem z zamiarem sprawdzenia w necie, czy nie było żadnego awaryjnego lądowania/wypadku lotniczego ale nic takiego się nie wydarzyło. Następnego dnia rano w radiu/internecie usłyszałem o meteorycie w Czelabińsku.