. W latach 80-tych w ZSRR był taki epizod, że kontroler ichniego systemu wczesnego ostrzegania uznał sygnał o wystrzeleniu rakiet z USA za błąd systemu i nie wdrożył dalszych czynności (zmierzających do odpowiedzi). Doszedł do wniosku, że Stany nie mogły zaatakować ZSRR kilkoma rakietami - a tyle startów pokazał ich system wczesnego ostrzegania. Wg doktryny pierwszy atak musiał być maksymalnie druzgocący. Faktycznie był to błąd systemu - odbicia promieni słońca od wody, rozpoznane przez satelity jako płomienie startowe ICBM. Ale ten oficer miał kilkanaście minut na przemyślenia. O ile pamiętam, co mnie zdziwiło, Rosjanie nie rozstrzelali go potem. za zachowanie się wbrew regulaminowi w tak ważnej, chyba najważniejszej z punktu widzenia państwa sprawie.Ale też nie przyznali się, sprawa wyszła na jaw po upadku ZSRR. Bo jakby się przyznali, to USA wiedziałoby, że są "mniękcy". Dlatego też "mniękkość" w ocenie możliwości ataku jest niedopuszczalna. Bo druga strona musi wiedzieć, że nie ma "mniętkiej gry". Na tym opiera się pokój obecnie, że ona, ta druga strona, nawet tak nie pomyśli.