Strona 1 z 4

Myśliwska "samoobrona"

: 11 sierpnia 2009, 23:20
autor: Roderyk
Witam!

W jakiejś księdze o polowaniach na grubego zwierza w Afryce spotkałem stwierdzenie, że myśliwi jako "broni ostatniej szansy" używali jedno lub dwulufowych pistoletów na naboje karabinowe, prawdopodobnie takie jakich używali w swoich sztucerach. Niestety nie potrafię znaleźć nic na ten temat. Czy to były jakieś obrzynki czy specjalne konstrukcje? Jakie kalibry i naboje wchodziły w grę? I jeszcze pytanie do "braci zza wielkiej wody" : w Stanach używa się pistoletów na naboje karabinowe - czy któryś z was strzelał z tego i jakie wrażenia?

Pozdrawiam.

: 12 sierpnia 2009, 00:27
autor: Apolinary Koniecpolski
Były - w drugiej połowie XIX wieku (cztero i dwulufowe - z praszczurem gwintu" poligonalnego), nabój był bardzo silny (znacznie dłuższy niż w służbowych rewolwerach brytyjskich), ale słabszy od karabinowych (dajmy na to wojskowych 577/450 Martini Henry) stosowanych w tamtym czasie (a na pewno dużo słabszy od tych myśliwskich).
Jak chcesz oczka nacieszyć, to wbij taki adres (od razu się kapniesz o które chodzi ;)) http://tiny.pl/hh4lq



Co do współczesnych pistoletów na amunicję karabinową (choć dużo częściej bliższą energetycznie pośredniej, np. 30-30 czy 6mmBR) to sporo tego jest.

Z klasycznych konstrukcji np. Remington XP-100 czy T/C Contender (i jego następca Encore).



Ponad dekadę wstecz miałem okazję(nie pytaj...) parę razy strzelić z jednostrzałowego pistoletu łamanego kaliber 20, ostatnim strzałem (któren "dobrze" i na bardzo długo ręka zapamiętała) był ten po załadowaniu W8 ;)

: 12 sierpnia 2009, 00:41
autor: waliza
Ten lancaster to bardziej byl uzywany jako bron wojskowa w kawalerii.Byly owszem przerozne wynalazki ale to raczej rusznikarska, rzemieslnicza produkcja na indywidualne zamowienia. Raczej by trzeba poszukac po jakis domach aukcyjnych z zabytkowa bronia.

: 12 sierpnia 2009, 01:50
autor: Phouty
Niestety za Wielka Woda, choc ta w erze odrzutowcow, zdegenerowala sie raczej do Malej Bezsledziowej Sadzawki ( :wink: ), niestety nie ma zbyt wielu tego typu konstrukcji, za wylaczeniem broni antycznej i pojedynczych egzemplarzy produkowanych w przydomowych garazach.
Na ta sytuacje zlozylo sie zapewne wprowadzenie w latach 30-tych ubieglego wieku GCA, czyli Gun Control Act, ktory w praktyce polozyl kres wytwarzaniu, a w zasadzie poprawniejszym zwrotem powinno byc przerabianiu broni dlugiej na bron krotka. Drugim waznym czynnikem, ktory wedlug mojego zdania wplywa na ograniczonosc tego typu rozwiazan jest....wytrzymalosc ludzkiego nadgarstka i ogolna niechec ludzi do zadawania sobie samym bolu. (Pomijam tu kliniczne przypadki masochizmu). Rozwoj nowoczesnych technologii pozwala na produkcje amunicji rewolwerowej o parametrach zblizonych do wielu pociskow karabinowych, szczgolnie gdy sie wezmie pod uwage fakt, ze z broni krotkiej strzela sie typowo na znacznie mniejsze dystansy niz z broni dlugiej. Nigdy wprawdzie nie strzelalem z broni krotkiej na "dorosle" pociski karabinowe, ale:
1. Strzelalem z rewolwerow .357 Mag. Ujdzie, chociaz robi sie to nieprzyjemne po 2 lub 3 bebenkach.
2. Strzelalem z rewolwerow .44 Mag. Jak wyzej, ale juz po jednym bebenku.
3. Strzelilem 2, czy tez 3 pociski z .454 Casull. Mialem dosyc, choc wlasciciel "przyjacielsko" zachecal mnie do kontynuowania. :twisted: (Czyzby typ sadystyczny?)
4. Z mojego Mossberga 500 (kal. 12) w konfiguracji z chwytem pistoletowym, kilkakrotnie strzelalem jedna reka. (Ciagoty masochistyczne?) Nic przyjemnego, ale dla odpowiedniej publiki mozna poszpanowac.
5. Z takiej armaty jak .500 S&W, nigdy nie strzelalem i prawdopodobnie zrobie wszystko, azeby tego nie robic. Chociaz.....nigdy nic nie wiadomo.
Rewolwery w kalibrze 357 i 44 sa dosyc rozpowszechnione wsrod farmerow, traperow i ogolnie rzecz biorac ludzi mieszkajacych (lub pracujacych, czy tez tylko przebywajacych) w "gluszy", n.p. na Alasce.
Powszechnie sie uwaza, ze kal. 44 zapewnia wystarczajaca ochrone przed atakiem niedzwiedzia grizzli. (ok. 900 Lb-Ft energii) Wielu tez poluje na brazowe niedzwiedzie (brown bear) i grizzlis z tym kalibrem, a nawet kiedys czytalem dyskusje na "traperskim forum", iz 357 jest tez adekwatny do tego celu (ok. 500 Lb-Ft energii) n.p. dla kobiet, czy tez mezczyzn o watlejszej budowie ciala. 357 jest wprawdzie wystarczajacy do obrony przed atakiem, jednakze nie jest zalecany do polowania na bardzo gruba zwierzyne, chociaz dyskusje na odpowiednich amerykanskich forach sa dosyc zaciekle na te tematy.
Dla porownania: 454Casull ma ok. 1900 Lb-Ft
500S&W ma ok. 2600 LB-Ft energii.
(Wszystko to musi niestety przejsc przez nadgarstek strzelca). :( :wink:

: 12 sierpnia 2009, 07:37
autor: Łukasz Gorzkiewicz
Niepotrzebne są karabinowe przeróbki, wystarczy pistolet bądź rewolwer.
Lista pukawek, które mogą ci się przydać:
- Desert Eagle 44/50AE- 1560$ (pistolet 6cali)/ 1650$ (pistolet 10cali)/ 2910$ (zestaw 6cali)/ 3170$ (zestaw 10cali)
- Magnum BFR 460S&W/50AE/500S&W/ 1050$
- Smith&Wesson Model 500- ok.1500$
- Automag V 50AE- 3000$ (ten ma mniejszy odrzut dzięki kompensatorom)
- Taurus Raging Bull 44/454Casull/480Ruger/500S&W- 480$ (44)/ 650$ (454)/ 800$ (480)/ 945$ (500)
- Taurus 30C Raging 30Carbine- 700$ (8-mio nabojowy bębenek :D )
Poza tym taką armatą można pochwalić się znajomym. Ale lepiej nie dawaj im strzelać :wink: .

Natomiast nie mogę uwierzyć w to:
Obrazek
Jak to dziecko w ogóle pomyślało o strzale z S&W M500? To podróbka, kazali jej tak przytrzymać spluwę :evil: .

: 12 sierpnia 2009, 10:08
autor: Phouty
Czy mnie moje stare oczy oszukują, czy też na tym zdjęciu widzę "mgiełkę" dymu po wystrzale? Jeżeli to dym, to chyba jednak strzeliła. :P

: 12 sierpnia 2009, 10:14
autor: Apolinary Koniecpolski
-->Łukasz Gorzkiewicz, szmaje zdolne są ;)

Inna sprawa że do takich zabawek to się zazwyczaj stosuje pozycje siedzące i siedząco-półleżące (część z nich swego czasu propagował min. Elmer Keith).
I tut śmieszna sprawa, z trzech najpopularniejszych najwygodniejsza (jak dla mnie) jest ta na widok której aż palce bolą ;)




ps. kiedyś szukałem informacji o "odlewach" komór nabojowych(ze stożkiem przejściowym), przy okazji trafiłem na opis absurdu o którym częściowo wspominał Phouty:
http://tiny.pl/hh4km

: 12 sierpnia 2009, 13:07
autor: Łukasz Gorzkiewicz
Phouty, nie oszukuj się. Widzisz te chude rączki, miałaby problem z 357, które ma energię ok.600-700J. 500S&W ma 3000-4000J. Nie za dużo. Ewentualnie mogła wysypać z naboju połowę prochu.
Po za tym czysty błąd strzelecki- strzelając z tek silnej broni mogła po strzale unieść broń do góry i w ten sposób wytłumić odrzut. Tymczasem ona trzyma gnata w jednej ręce i to tak dziwnie, że prawdziwy 500S&W by jej łapę wykręcił.

: 12 sierpnia 2009, 13:38
autor: dexter 1990
Trzyma jedną reką bo puściła juz drugą... trzymała obydwoma :D na moje oko.

: 12 sierpnia 2009, 14:34
autor: Vis

: 12 sierpnia 2009, 14:48
autor: Łukasz Gorzkiewicz
Niemniej jednak to wydaje mi się dziwne. Gdyby puściła w momencie wystrzału, wykręciłoby jej rękę. Oto filmik ukazujący pewną panią z kalibrem .50AE, który to jest słabszy średnio o 1500J.
http://www.youtube.com/watch?v=dFJjaj7pXsA
Wyobraź sobie, gdyby ta pani strzelała z broni mocniejszej o te 1500J.
Następnie wyobraź sobie, że zamiast tej pani występuje dziecko.
Może teraz zrozumiesz, że to (po za niektórymi wyjątkami*) niemożliwe.

*Mówię tu o takich sztuczkach:
- z naboju wysypano znaczną część prochu,
- nie jest to S&W M500, tylko inny podobny model słabszego kalibru

: 12 sierpnia 2009, 15:29
autor: Razorblade1967
Łukasz Gorzkiewicz pisze:Phouty, nie oszukuj się. Widzisz te chude rączki, miałaby problem z 357, które ma energię ok.600-700J.
Nie przesadzaj ... tak z praktyki strzelnicowej to takie nieco podrośnięte dzieciaki (jak na zdjęciu) z powodzeniem strzelają z 357 mag. czy .44 Mag. (oczywiście po odpowiednim instruktażu i treningu zmniejszą bronią np. 38 Sp.). Dzieciaki, które mają rodziców lubujących się wstrzelaniu i często bywają na strzelnicy (bo dla niektórych to "rodzinne hobby"), często świetnie sobie radzą z "mocną" bronią czy ze strzelaniem np. z pm-ów seriami. Synek jednego z klubowych znajomych, o wiele, wiele mniejszy od tej dziewczynki ze zdjęcia wali z pompki 12/76 i choć ojciec stoi za nim i zabezpiecza, żeby się nie przewrócił (bo go odrzut o dwa kroki cofa) to zestrzeliwuje sylwetki na 50m z zadziwiającą regularnością (oj żeby to nasi gliniarze tak trafiali :wink: )

Co do trzymania broni to żadna pozówka (wystarczy spojrzeć na wyraz twarzy) - trzymała broń oburącz, z ustawieniem "pomocniczej" ręki (w tym przypadku prawej) dłonią poziomo (w równoległej płaszczyźnie do podłoża). Rozłączyła ręce zapewne w połowie odrzutu, a fotka chyba już chwyciła moment powrotny broni i rąk.

Prawdopodobnie sporo strzela to i daje sobie radę z bardzo "mocną" bronią - to tylko kwestia wprawy i wyrobienia mięśni. Ja tam nie widzę niczego co świadczyłoby o jakimś kombinowaniu - ot "ostrzelana" dziewczyna jest i tyle.
Łukasz Gorzkiewicz pisze:Następnie wyobraź sobie, że zamiast tej pani występuje dziecko.
Może teraz zrozumiesz, że to (po za niektórymi wyjątkami*) niemożliwe.

*Mówię tu o takich sztuczkach:
- z naboju wysypano znaczną część prochu,
- nie jest to S&W M500, tylko inny podobny model słabszego kalibru
Mylisz się - ta kobieta wyraźnie nie ma wielkiego (w zasadzie raczej żadnego) doświadczenia z bronią - wyraźnie widać, że jest mocno początkująca poprzez sam sposób podejścia do broni (o tym języku jako pomocy w celowaniu nie wspominam). Natomiast dziewczynka ze zdjęcia może strzelać regularnie np. raz w tygodniu to i z mocniejszą bronią sobie radzi lepiej niż niejeden dorosły - przede wszystkim nie trzyma mocnej broni centralnie (jak ta kobieta) tylko z lekko z lewej (bo jest leworęczna), z przygięciem głowy, to i w chwili mocnego odrzut nie wali sobie "klamką" w głowę (nawet jak nie utrzyma broni) i prawidłowo amortyzuje broń przy odrzucie.

Jak dla mnie nic dziwnego - obrazki do częstego zaobserwowania na strzelnicy.

: 12 sierpnia 2009, 15:38
autor: gringo
Ja mysle, ze wszystko jest mozliwe, a twierdze to na podstawie tego co widzialem obserwujac moja zone strzelajaca z mojego Anacondy 44 magnum (o dlugosci lufy 6 cali) ktora, bedac raczej drobnej budowy, nie miala wiekszych problemow z oddawaniem strzalow z tego rewolweru do oddalonego na 25 yardow celu. Trzymala ona go podczas strzelania z niego co prawda obiema dlonmi, ale bazujac na tym co zaobserwowalem istnieje duze prawdopodobienstwo ze na upartego bylaby w stanie bezpiecznie oddac strzal w kierunku tarczy trzymajac go jedna reka (to czy by w tarcze trafila czy nie to juz inna sprawa... :) ). Patrzac na powyzsza fotke tego dziewcza strzelajacego z tego rewolweru konstatuje ze wszystko mozliwe.

: 12 sierpnia 2009, 16:28
autor: Razorblade1967
Wracając do tematu ...
Phouty pisze:Rewolwery w kalibrze 357 i 44 sa dosyc rozpowszechnione wsrod farmerow, traperow i ogolnie rzecz biorac ludzi mieszkajacych (lub pracujacych, czy tez tylko przebywajacych) w "gluszy", n.p. na Alasce.
Powszechnie sie uwaza, ze kal. 44 zapewnia wystarczajaca ochrone przed atakiem niedzwiedzia grizzli. ...
Moim zdaniem też rewolwer kalibru .44 magnum z dobrą amunicją jest zupełnie wystarczający do "myśliwskiej samoobrony" - szczególnie, że strzelać się będzie z bliska. Większe kalibry to już chyba gigantomania.

"Czterdziestkaczwórka" pozwoli też w razie czego oddać kilka szybko po sobie następujących strzałów czego nie da się powiedzieć o "armatach" bo potężny odrzut utrudnia szybki następny strzał. Jak dla mnie to ma większe znaczenie niż wielka energia jednego pocisku.

Mój typ to rewolwer .44 Magnum z 6 calową lufą - zupełnie wystarczy jako "broń boczna" na niebezpieczne polowania.
Łukasz Gorzkiewicz pisze: - Desert Eagle 44/50AE
Po postrzelaniu trochę z takiej broni stwierdzam, że jest tylko "dla bajeru", nieporęczne to to i kapryśne (bardzo wrażliwe na rodzaj amunicji, luzujące się skrzydełka bezpieczników). Lepszy jednak dobry rewolwer - wygodniejszy i pewniejszy (od DE, a od pistoletów w ogóle - żeby było jasne).

: 12 sierpnia 2009, 16:47
autor: maziek
Phouty pisze:Rewolwery w kalibrze 357 i 44 sa dosyc rozpowszechnione wsrod farmerow, traperow i ogolnie rzecz biorac ludzi mieszkajacych (lub pracujacych, czy tez tylko przebywajacych) w "gluszy", n.p. na Alasce.
Powszechnie sie uwaza, ze kal. 44 zapewnia wystarczajaca ochrone przed atakiem niedzwiedzia grizzli. ...
Tak na marginesie gadałem ostatnio z człowiekiem, który regularnie organizuje wyprawy z żoną "na piechotę" bądź "pontonem" na Syberię (zresztą luknijcie, warto: www.jeszczedalej.pl) no i okresowo przebywają w miejscach, gdzie jest dużo niedźwiedzi, które rokrocznie ileś tam osób zjadają na tej Syberii. Pytałęm się, czy w związku z tym nie zamierza pożyczyć (bo tam ponoć wszystko się pożycza) jakiejś "striełki" ale powiedział mi, że statystycznie wśród zjedzonych dominują dysponujący bronią. Powód jest taki, że uzbrojeni robią sie mniej ostrożni, a trzeba być bardzo opanowaną i przede wszystkim wyszkoloną osobą aby zastopować miszkę... zanim sięgnie łapą, choćby gasnącą.