Dzień dobry wszystkim! Ponieważ to mój pierwszy post, dobrze się przedstawić. Krzysztof, miłośnik broni palnej, w szczególności bocznego zapłonu, ale nie tylko. Bardzo bliski mojemu sercu jest karabinek Kałasznikowa, historia jego rozwoju, produkcji i użycia, i stąd zapewne rozmowa moja i AKMSNa na
konkurencyjnym forum, której efektem jest wreszcie ten post.
Zanim przejdę do rzeczy, muszę zaznaczyć, że nie posiadam wykształcenia technicznego (tym bardziej w kierunku projektowania broni palnej), więc moje obserwacje nie muszą być prawdziwe, a nawet jak czasem są, to wnioski nie są spisane poprawnym, technicznym językiem.
Na początek, zgodzę się z następującym stwierdzeniem (pogrubionym w cytacie):
AKMSN pisze:mniejsza wrodzona celność AK od AR-15 nie wynika ze sposobu ryglowania, a przynajmniej sposób ryglowania nie jest tutaj najważniejszy
Zgoda w 100%. Cytowany przez AKMSNa post z
konkurencyjnego forum pochodził z wątku (jakże typowego) o
wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy, a problem wyższej celności AR-a nad celnością AK pojawił się niejako pobocznie, w kontekście innego sposobu ryglowania (co jest nieprawdą). Nie chcąc się rozpisywać w tamtym poście, swoją wypowiedź ograniczyłem do samego problemu ryglowania (stąd stwierdzenie
gdy mówimy o samym sposobie ryglowania).
Pokrótce, dlaczego uważam, że rozwiązanie zastosowane w AR-15 daje lepszą
potencjalną celność od AK - tak jak pisałem chodzi o ilość występów ryglowych (7) i większą powierzchnię ryglowania. W AK mamy dwa występy dające mniejszą powierzchnię ryglowania. W przypadku idealnym, nie powinno to mieć znaczenia. W praktyce występy te ulegają (w skutek normalnej eksploatacji broni) powolnemu zużyciu (a dochodzi do tego jeszcze dokładność ich wykonania w fabryce), co prowadzi do zwiększenia odległości zaporowej (albo dla
nietechnicznych tępych łbów takich jak ja: spada szczelność układu). Kiedy w ARze nadmiernie wyrobi się jeden występ ryglowy, mamy jeszcze pozostałe sześć. W AK oznacza to, że połowa powierzchni ryglowania
poszła się czochrać, a to grozi nie tylko utratą celności, ale nawet zniszczeniem broni. Ale oczywiście to tylko moje zdanie, bo przecież taki karabin PSG-1 (uważany wszem i wobec za najcelniejszy karabin samopowtarzalny) wykorzystuje zamek pół-swobodny, bez ryglowania.
Oczywiście, jest to tylko jeden z wielu czynników decydujących o wyższej celności AR nad AK. Zaznaczę: moim zdaniem jest czymś oczywistym, że AR jest
lepsiejszy od AK - bardziej
ergonomiczny (rzecz subiektywna - zwłaszcza w kontekście niefortunnie umiejscowionego uchwytu napinania), celniejszy, lżejszy itd.. Ale, nie oznacza to, że AK jest gorszy! Obie konstrukcje powstały w innych realiach historycznych (twórcy M16 byli w dosyć komfortowej sytuacji - znali ograniczenia pierwszych
karabinków szturmowych StG-44 i AK, a swoją pracę opierali o wykorzystywany w kilku armiach karabin AR-10) i doktrynalnych (pominę już instytucjonalny opór z jakim AR-15 spotkał się w amerykańskich siłach zbrojnych).
Rację ma ss100 pisząc:
ss100 pisze:Weź z łaski swojej jeszcze nabój do porównania, (...) ja myślę żę beryl za bardzo nie odstaje od m16 pod względem celności...
Jeśli weźmiemy do porównania
teoretyczny AKM kal. 5,56mm i
teoretyczny AR-15, oba z lufami o identycznych parametrach (długość, skok gwintu), to strzały oddane z
imadła powinny w obu przypadkach dać na tarczy bardzo podobne (wręcz identyczne) wyniki. Zresztą, kilka lat temu, właśnie na Strzeleckiej przeczytałem historię (autorem był zapewne Bartos061) o tym jak amerykańscy żołnierze na polowej strzelnicy w Afganistanie zachwycili się celnością naszego Beryla.
Czynniki dzięki którym AR może zabłysnąć celnością w porównaniu do AK to (poza nabojem) rzeczy wpływające na (subiektywny) komfort strzelca - zastosowanie układu liniowego kolby, masa zespołu ruchomego (w kontekście odczuwalnego odrzutu), długość linii celowania i sam układ celowniczy z przeziernikiem. AR-15 ma też jedną gigantyczną zaletę, która jednak nie jest wykorzystywana w
typowych modelach tej broni (w tym wojskowych M16 i M4). Mówię o możliwości stosunkowo prostego oddzielenia łoża od zespołu lufy, i uzyskania
samonośności tegoż. Dzięki temu odpada nam problem (trapiący AK, ale nie tylko bo też np. SWD, a także wiele modeli z krajów zachodnich) z punktem trafienia i skupieniem zmiennym w zależności od innego nacisku na łoże. W przypadku AK chyba jeszcze nikt nie odważył się na tak dużą ingerencję w konstrukcję tej broni.
I na koniec jedno stwierdzenie, z którym dla odmiany się nie zgodzę!
AKMSN pisze:sposób ryglowania zastosowany w AK zbliżony jest do karabinu Garanda, tym samym zbliżony jest do sposobu ryglowania M14. A na bazie M14 budowano nawet karabiny wyborowe (M21 choćby, ale nie tylko). Ogólnie rzecz biorąc, nie słyszałem aby M14 miał problemy z celnością.
Ponieważ w broni lubię drewno i stal, przechodziłem też przez fazę zachwytu nad Garandem, M14 i pochodnymi. Jakże niemiłą niespodzianką dla mnie była lektura jankeskiej literatury i stron internetowych opisujących celność karabinu M14 - celność, eufemizując, niezbyt imponującą w porównaniu do konkurencji (szczególnie G3 i AR-10, lub karabinowych odmian AR-15).
Podstawową operacją poprawiającą celność karabinu M14 jest wykonanie tzw.
glass beddingu (
łożyskowania?), który stabilizuje zespół lufy i komory zamkowej w łożu (niejako jest to odwrotność samonośności).
Glass bedding jest jednak problematyczny w broni wojskowej, ponieważ ulega zniszczeniu przy rozkładaniu broni do czyszczenia. W przypadku broni wojskowej problem próbowano rozwiązać przez zastosowanie sztywniejszego łoża (z włókna szklanego w M14 i M21, kompozytowego w M25, M14 DMR i M14-SE/M21A5, wreszcie aluminiowego w Mk14, M14 EBR i M39 EMR), ale koszt tych operacji (szczególnie w przypadku broni z aluminiowym łożem Sage) był znacząco wyższy niż zakup nowej broni tej klasy, w tym odmian AR-15.
W amerykańskich siłach specjalnych i USMC już w latach 90. rozpoczęto wymianę większości precyzyjnych odmian M14 na broń systemu Stonera (KAC SR-25, desygnata wojskowa Mk11). Armia amerykańska dokonała tej zmiany dosyć późno, w 2008 roku, głównie dlatego, że od wycofania M21 w roku 1990, nie posiadała ona żadnego samopowtarzalnego karabinu wyborowego (M14 przywrócono do służby w wyniku
pilnej potrzeby operacyjnej na początku wojen w Afganistanie i Iraku, i uznano, że
tuning tej broni do odmian M14 EBR i M14-SE wystarczy - wkrótce okazało się, że cały projekt jest ekonomicznie nieracjonalny). Dziś jest to M110 będący (tak jak Mk11) odmianą karabinu SR-25.
Oczywiście pytanie brzmi na ile problem z celnością M14 to rzeczywiście efekt zastosowanej metody ryglowania, a nie innych czynników.
To tyle, mam nadzieję, że trochę wytłumaczyłem swoje karkołomne tezy!