waliza pisze: ↑3 marca 2021, 19:19
Aż z ciekawości sprawdziłem- na tej dziwnej wyspie mogę kupić amunicję smugową. Strasznie głupie eksperymenty mi chodza po głowie
))
Jeśli się zdecydujesz zaszaleć, to daj znać, jak wypadły eksperymenty
Ja mogę się podzielić informacjami z jakiegoś amerykańskiego raportu z czasów wojny wietnamskiej, jaki niegdyś czytałem. Autorzy testowali sobie taką dosyć oryginalną rzecz, pomyślaną do podpalania ciężarówek na Szlaku Ho Chi Minha: zapalającą strzałkę do rakiety niekierowanej z głowicą typu szrapnelowego.
Takie rakiety 2,75" (70 mm) były dosyć popularną bronią amerykańskich samolotów i śmigłowców, była do nich masa rozmaitych głowic, w tym właśnie i takie szrapnele: zawierały zapalnik czasowy, ładunek rozrywający i lotki w postaci stalowych strzałek w liczbie kilku tysięcy. Po upływie ustalonego czasu od wystrzelenia (nie można było nastawiać w locie, tylko na ziemi, trzeba było sobie to uwzględniać przy celowaniu) zapalnik rozcalał głowicę i uwalniał chmurę strzałek. Liczba i masa strzałek były bardzo różne, wiele rodzajów ich było, najmniejsze nawet poniżej grama, a w tym przypadku chodziło o takie ciupkę większe 3,9 g (60 grn), tych w rakiecie było koło 1200. To zasadniczo jak każdy szrapnel była broń przede wszystkich przeciwko sile żywej, ale właśnie goście postanowili rozszerzyć zakres zastosowań.
I wymyślili sobie strzałki powlekane kąpielowo miszmetalem (oni na to mówili MRE, Mixed Rare Earth) - to jest generalnie ten stop, z którego się robi kamienie do zapalniczek, mieszanina metali ziem rzadkich: ceru, lantanu, prazeodymu i innych takich cudaków + jakiś normalny metal (ale to najróżniejsze testowali, i żelazo, i magnez, i aluminium i nawet wanad i bizmut, a co) jako "klej", bo same z siebie te ziemie rzadkie za kruche wychodzą. W każdym razie jest toto silnie piroforyczne, przy uderzeniu pryskają palące się cząstki, a przy silnym to i duże kawałki się mogą zapalać.
Do etapu strzelania rakietami goście nie doszli. Testowali sobie te strzałki, strzelając po jednej w plastykowym sabocie ze specjalnego gładkolufowego karabinu kalibru .458 (11,6 mm). Zmieniali przy tym naważkę prochu, żeby uzyskać prędkość uderzenia adekwatną do różnych odległości strzelania tymi rakietami i różnych odległości od punktu rozcalenia do celu (mniej więcej od 270 do 800 m/s). Celem imitującym zbiornik ciężarówki była 1-galonowa (3,8 l) blaszana bańka z benzyną, wypełniona w 90% i osłonięta 1,5 mm płytą ze stali miękkiej ustawioną w pewnej odległości. Były jeszcze inne cele, imitujące beczki z paliwem i polowe składy paliwa, też z takich blaszanek, ale mniejsza już o to.
No i wyszło całkiem nieźle. 85% strzałek, które przebiły cały interes, wywołało pożar. Przy trafieniu ponad powierzchnią paliwa pożar był prawie zawsze, zwłaszcza przy uderzeniach z dużą prędkością, ale i raz przy przebiciu pod linią cieczy i to z małą prędkością, też pożar wybuchł. Projekt ostatecznie upadł i wdrożeniem się nie zakończył, z różnych przyczyn (generalnie uran był lepszy - chociaż do takich strzałek to go szkoda raczej) mniejsza już o to.
Bo w ogóle to trochę niepotrzebnie się rozpisałem z rozpędu. A chciałem głównie powiedzieć, że w tym raporcie powołując się na różne inne badania, goście opisywali, jaki jest schemat zjawiska podpalenia zbiornika. Pocisk czy odłamek, wybijający otwór i wnikający do wnętrza, powoduje wyrzucenie przez ten otwór czy to oparów paliwa czy aerozolu jego kropel. Potrzeba około 10 ms (milisekund) aby te opary czy aerozol dobrze wymieszały się z powietrzem i zeszły poniżej górnej granicy wybuchowości. Górną granicą czasową jest zaś ok. 100-200 ms - potem opary są już z kolei za bardzo rozcieńczone i spadają poniżej dolnej granicy wybuchowości. Tak, że płomień w miejscu uderzenia musi utrzymywać się przez ponad 10 ms. Te modelowe zbiorniki ciężarówkowe najczęściej zapalały się po 40 ms; płomień z najlepszych strzałek, pokrytych bodajże MRE + Al utrzymywał się przez 100 ms.
No i tak się zastanawiam, jak by to wyglądało w przypadku pocisku smugowego. On niby daje bardzo gorący płomień, ale taki bardziej punktowy, tuż za swoją tylną częścią. A porusza się na tyle szybko, że wcale nie jest powiedziane, że zdąży coś podpalić. Z drugiej strony, przebijając po drodze samochód i napotykając różne elementy może się zdestabilizować, w kolejne coś, choćby w ten zbiornik, uderzyć już pod kątem i zacząć się rozwalać, plując kawałkami płonącej masy ze smugacza - toby podniosło trochę szanse podpalenia czegoś...