To, co piszesz ma sens, a ja w 100% popieram przestrzeganie prawa - jeśli jest to mądre prawo. Tzn. jeśli jest tworzone przez kompetentne osoby, uwzględniające realia życia na danym obszarze, na którym to prawo ma obowiązywać. Niestety, w Polsce sposób rekrutacji i selekcji prawodawców NIE ELIMINUJE niekompetencji - to po pierwsze. Po drugie - osoby tworzące prawo często zapominają, że diety poselskie pobierają za SŁUŻBĘ NARODOWI i społeczeństwu, a ich psim obowiązkiem jest tworzenie takiego prawa, które satysfakcjonuje WYBORCÓW. Nie lobbystów, szefunia partii ani redaktorków rozdmuchujących medialne sensacje i usiłujących wywołać burzę w szklance wody. Gdyby moim celem było uzdrowienie prawa w Polsce, to zrobiłbym powtórkę z 12 maja 1926 roku i powołałbym zespół kodyfikatorów prawa mających kompetencje, klasę i honor. Wszystkich uzurpatorów, którzy znaleźli się na świeczniku dzięki nieporozumieniom, popularności przysporzonej przez tabloidy, albo po prostu protekcji rodziców - posłałbym na zieloną trawkę. Natępnie utworzyłbym cały, nowy system prawny, wraz ze zmienioną ordynacją wyborczą, od podstaw. Konsultowałbym się przy tym z ekspertami posiadającymi kompetencje, mądrość i doświadczenie, a nie tylko dyplom ukończenia byle jakiej uczelni - często po prostu kupiony za "czesne" albo uzyskany dzięki protekcji rodziców.przesadzam- oczywiście że tak, całkiem świadomie i celowo. Przesadna poprawność, no można nazwać to i tak. Ja po prostu sądzę że limity jakie by nie były, czy tam ogólnie przepisy, są po to żeby ich jednak przestrzegać. Jeśli są durne (a sporo takich w Polsce mamy) to nie jest powód żeby je łamać i się tym jeszcze na forum chwalić tylko żeby starać się je zmienić. Jak jest ograniczenie do 50km/h to należało by jechać 50km/h a nie "raptem" 60. Tak, to jest głupie bo przecież nikt tego nie przestrzega ale czy to dobrze? Nie sądzę.
Tak - to bym zrobił, gdybym miał ambicje, autorytet, charyzmę i poparcie społeczne. I wtedy zapewne by mi się udało...
Na razie jestem mało znany, a ponieważ do polityki się nie mieszam - szansę na zdobycie w/w rzeczy mam niewielką.
Mógłbym emigrować do jakiegoś kraju gdzie przepisy prawa są mądrzejsze (np. do Szwajcarii), ale uważam, że próby poprawy sytuacji w Polsce, chociażby tylko przez uświadamianie poszczególnym osobom należytych relacji na linii obywatel-urzędnik - są bardziej patriotyczne. Powinniśmy wszyscy wiedzieć, że urzędnicy i prawodawcy są dla nas, są opłacani z naszych podatków i z błędów powinno się ich natychmiast rozliczać. Nie odwrotnie. Jeżeli oni sknocą jakąś ustawę i doprowadzą do uchwalenia przepisu sprzecznego ze zdrowym rozsądkiem - wówczas obywatele omijający ten przepis powinni być doceniani za zdrowy rozsądek właśnie; natomiast autorzy niedoróbek prawnych powinni być od razu ze swoich błędów rozliczani i lecieć ze stołków - prosto do pośredniaka...
A ponieważ nie zrobię tego wszystkiego (tych reform) za jednym zamachem, pozostaje mi tylko doraźnie i na własny użytek WŁAŚNIE OMIJAĆ absurdy w przepisach - zwłaszcza w sytuacjach, gdy potencjalna szkodliwość społeczna i etyczna takich posunięć jest zerowa.
W świetle moich poglądów wszelkie apele do mnie w stylu "lepiej siedź cicho, bo ONI nam zabiorą wiatrówki" są przykładem nie zawsze świadomego serwilizmu, jaki wykształcił się w społeczeństwie, które w ciągu ostatnich 220 lat cieszyło się wolnością tylko przez lat 40 (1919 - 1939 i 1990 - 2010). Taki serwilizm to nieprawidłowa, błędna postawa i mam nadzieję, że coraz rzadziej z biegiem czasu będzie spotykana. Przeczytajcie chociaż dwa pierwsze rozdziały Konstytucji RP, a zrozumiecie co mam na myśli. Wyciągajcie konsekwencje personalne wobec wszystkich polityków i urzędników, którzy nie rozumieją że są tylko przedstawicielami Narodu, WARUNKOWO obdarzonymi przez ten Naród przywilejem podejmowania pewnych decyzji. To jednakże jest rozwiązanie, które ma na celu jedynie usprawnić pewne administracyjne aspekty zarządzania państwem. Jeśli taki przedstawiciel zaczyna się zachowywać jak udzielny autokrata, to niechybny znak, że czas go szybko sprowadzić do parteru...
Pozdrawiam
M.