Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Moderator: Moderatorzy
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Znowu Matti masz rację, ale..............
1. Jeżeli chodzi a aktualne społeczeństwa, to należy mówić/myśleć w kategoriach "moralności", a nie "etyki".
Etyka ma się tak do moralności, jak matematyka teoretyczna do arytmetyki.
Te pierwsze (etyka i matematyka teoretyczna) są w zasadzie domeną bardzo wąskiej i wysoko wyspecjalizowanej grupy ludzi, którzy (intelektualnie) "szybują wysoko" i w zasadzie nikt nie ma zielonego pojęcia, nad czym Ci Wielcy się zastanawiają, siedząc na szczytach swoich wysokich wież z kości słoniowej.
Dla reszty, czyli nas maluczkich, pozostaje więc tylko intelektualna arytmetyka, czyli moralność, czy my to (jako społeczeństwo) chcemy, czy też nie.
2. Powoływanie się w XXI wieku na Kanta w celu analizy współczesnych zjawisk społecznych, to tak, jak powoływanie się na Clausewitza przy planowaniu strategii "wojny asymetrycznej" podczas działań wojennych w Iraku, czy Afganistanie. Nie ta epoka, nie ten czas. (Chociaż przed obu należy chylić czoła).
1. Jeżeli chodzi a aktualne społeczeństwa, to należy mówić/myśleć w kategoriach "moralności", a nie "etyki".
Etyka ma się tak do moralności, jak matematyka teoretyczna do arytmetyki.
Te pierwsze (etyka i matematyka teoretyczna) są w zasadzie domeną bardzo wąskiej i wysoko wyspecjalizowanej grupy ludzi, którzy (intelektualnie) "szybują wysoko" i w zasadzie nikt nie ma zielonego pojęcia, nad czym Ci Wielcy się zastanawiają, siedząc na szczytach swoich wysokich wież z kości słoniowej.
Dla reszty, czyli nas maluczkich, pozostaje więc tylko intelektualna arytmetyka, czyli moralność, czy my to (jako społeczeństwo) chcemy, czy też nie.
2. Powoływanie się w XXI wieku na Kanta w celu analizy współczesnych zjawisk społecznych, to tak, jak powoływanie się na Clausewitza przy planowaniu strategii "wojny asymetrycznej" podczas działań wojennych w Iraku, czy Afganistanie. Nie ta epoka, nie ten czas. (Chociaż przed obu należy chylić czoła).
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Moim zdaniem zachowałeś się nader idiotycznie. I nie obrażam tu oczywiście ciebie, ale zachowanie, i to nie subiektywnie a przez pryzmat polskiego prawa. Studiuje w policji i z tego typu sytuacjami miałem do czynienia podczas egzaminów, zajęć, bleble. Strzelając napastnikowi w szyję bezpośrednio narażasz go na utratę życia, czy to zmiażdżenie krtani, tętnic, obrzęk szyjny czy inne przykłady które nie mi wymieniać bo lekarzem nie jestem, ale wiadomo, jeśli idzie o szyje to uderzenie pięścią spodować może śmierć, co dopiero wystrzał z rewolweru gumową kulą. Nie mam czasu się wymądrzać, bo zaraz mam pociąg, ale takie zachowanie naturalnie podchodzi pod kontratyp Obrony Koniecznej, w takiej jednak sytuacji, myślę że każdy prokurator zarzuciłby ci ekstes intensywny przekroczenia granic obrony koniecznej (środek obrony niewspółmierny do zagrożenia), skutkujący odpowiedzialnością w stopniu różnym (zależy od sądu). Generalnie prokurator powiedziałby że 2 gnojków chciało od ciebie pieniędzy, nieuzbrojonych, bez noża itp (o ile mi wiadomo) a ty zacząłeś do nich strzelać. Normalnie, gdyby przyjechała policja a gnojkowi nic by się nie stało, mógłbyś mieć spore problemy, gdyby zaś coś konkretnego mu się stało, miałbyś je na pewno. Większość powie że to pieprzenie, i sam tak uważam, do czasu kiedy nie spotkałem się z sytuacją gdzie podczas interwencji domowej pijany mąż zaatakował policjanta tasakiem, ten uciekał oddając 7! strzałów ostrzegawczych po czym strzelił facetowi w nogę. Prokurator po przybyciu stwierdził eksces i ewidentnie chciał ,,udupić" policjanta, na szczęście na miejscu było kilku oficerów. Powoływać oczywiście można się na adrenaline ale w moim mniemaniu taki strzał to ok. 30% na śmierć napastnika, gdzie prokurator powiedziałby że zaatakowali cię grzecznie ,,gołymi pięściami" a ty jednego z nich próbowałeś zabić. Nie warto robić sobie problemów, bo są przypadki z orzecznictwa gdzie za podobną obronę postępowanie wobec POKRZYWDZONEGO toczyło się latami z często niemiłym skutkiem, zresztą, osobiście, z tego rodzaju bronią, bałbym się strzelać w szyje.. wiadomo. Ale skoro uciekłeś a oni cię nie pamiętają to chyba nie masz się czym martwić.... ;p Pozdrawia WSPol Szczytno
-
- Posty: 3726
- Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
A ja mam nadzieję że właśnie zapamiętali. Na długo ;]
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Ano wlasnie..., nie bron sie lepiej jak cie napadna, bo mozesz przypadkiem skrzywdzic napastnikow i bedziesz mial problemy, przeciez to jest chore...dopoki sie nie wypieprzy z policji i prokuratury starych komuchow przyzwyczajonych do starych metod pracy i nie potrafiacych sie odnalezc w strukturach demokratycznego panstwa, to nic sie nie zmieni.
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Odświeżyłeś fokus bardzo stary i bardzo długi wątek. Wiele postów "utonęło" pomiędzy innymi i główny temat dyskusji po prostu zagubił się w tłumie innych wypowiedzi, oraz zwykłych offtopów. Ponieważ kilka razy wypowiadałem swoją opinię właśnie na tym wątku, więc (dla przypomnienia) głównego kierunku dyskusji ustosunkuję się także do Twojej wypowiedzi.
Zacznę trochę od offtopu, ale nawiązującego do Twoich konkluzji. Otóż nie znam Twojego wieku i nie wiem, czy miałeś ten "przywilej", ażeby jako dorosła osoba żyć w niegdysiejszym PRLu. Ja tak, ponieważ urodziłem się we wczesnych latach 50-tych i żyłem tam przez pierwszych 26 lat mojego życia. Jedno co mogę powiedzieć z autopsji, to jest niezaprzeczalny fakt, że jeżeli chodzi o poważne przestępstwa, to w byłym PRLu było znacznie bezpieczniej. Musiało tak być, ponieważ był autentyczny system policyjny nad społeczeństwm, które było dosyć dobrze spacyfikowane. Jednakże nawet była MO pomimo tego, iż była w pewnym sensie "narzędziem ucisku", odnosiła się do spraw ścigania przestępstw z pełną dedykacją. Jako 12-to latkowi dwóch "dorosłych" nygusów ukradło mi rower po wcześniejszym wyperswadowaniu mi tego pięściami, bo się jednak (ja mała chudzina) przed nimi broniłem pompką od roweru. Rower mi zabrali, a w "nagrodę" za mój opór dołożyli mi jeszcze na koniec po kopie. Gdybym się nie bronił, to przynajmniej uniknął bym wielu siniaków.
Poszedłem na MO i dwóch tajniaków przeczesywało przez wiele godzin całą okolicę ze mną jako "przynęta". Po kilku godzinach jednak tych nygusów nakryliśmy. (Była potem sprawa sądowa). Wyobraź sobie dzisiaj w Polsce, czy policja chodziła by z Tobą po ulicach przez pół dnia, ażeby odnaleźć głupi rower? Ale najlepsze były dwie rzeczy! Gdy tych chuliganów nakryłliśmy, to tajniaki się mnie zapytały, czy nie chiałbym tym nygusom w ramach "sprawiedliwości" też nie przyłożyć po mocnym kopniaku. Trochę się z tym ociągałem, ale mnie do tego te tajniaki jednak namówiły! Najciekawsze było to, że kilka tygodni później na rozprawie sądowej, tych dwóch "niewinnych" 18-letnich dryblasów "poskarżyło" się sędzinie, który tylko im odburknęła, że "wielka szkoda, że tylko po jednym" i dalej kontynuowała rozprawę. Ograniczam tu się tylko do mojego własnego przeżycia, ale tego typu przypadków stosunku ówczesnych władz do samoobrony znam więcej z doświadczeń innych osób. Nie jest więc prawdą, że stare komuchy "zabraniają" ludziom się bronić.
To nowy i demokratyczny system we współczesnej Polsce reguluje (na dobre, czy też złe.......bo tego nie wiem) zachowanie się społeczeństwa w całkowicie zmienionym systemie politycznym, a co ważniejsze społecznym.
Inny obrazek......Na przełomie lat 60-70-tych łaziliśmy całymi klasami w liceum na strzelania na Warszawiankę w ramach Przysposobienia Obronnego, czyli tak zwanego PO. Szła więc banda rozbrykanych małolatów ulicami, a każdy z nas targał KBKS i jak to małolaty w czasie tego marszu wyrabialiśmy z tą bronią wszystko w ramach "robienia jaj", co tylko nam wyobraźnia nasunęła do naszych (jeszcze wtedy dosyć głupich) głów. Nikt z przechodniów na nasze wybryki nie reagował, ani nikt nie czuł się zagrożony. Wyobraź sobie taką sytuację dzisiaj......bez obecności i "akcji antyterrorystycznej" kilku oddziałów panów ubranych w czarne wdzianka wspomaganych kilkoma opancerzonymi wozami bojowymi!
Po prostu zmieniły się czasy i społeczeństwo jest bardziej "krwawe", no i oczywiście zmienił się kaliber ogółu popełnianych przestępstw.
Właśnie na innym wątku dyskutujemy jeden JEDYNY napad z bronią w ręku na konwojentów bankowych. JEDEN JEDYNY "prawdziwy skok" w historii PRLu!
Nie wiń więc "komuchów na stołkach"! Nie ma to nic do rzeczy ze sprawami obowiązującego prawa i jego stosowania w praktyce we współczesnym państwie polskim!
Wracając do tematu.
Dyskusja nie była o "zaniechaniu" samoobrony, a właśnie o użyciu rozsądnych i skutecznych środków do samoobrony.
Mieszkam w tym juesejowskim kraju więcej lat niż spędziłem w PRLu i zawsze miałem i cały czas mam dostęp do każdej legalnej broni palnej i prawo legalnego jej noszenia i używania w samoobronie. Miałem też okres w życiu, że wręcz pasjonowałem się samoobroną przy użyciu broni palnej, posiadając odpowiednią licencję na ukryte jej noszenie i wybór różnego rodzaju sprzętu na każdy dzień tygodnia w zależności od mojego widzimisię. Spędziłem setki, jeżeli nie tysiące godzin na systematycznym treningu związanym z samoobroną (szybkie dobywanie zarówno broni podstawowej, jak i zapasowej, (tej "na łydce") w każdej sytuacji i pozycji ciała. Mając warunki, nie był to tylko trening "na sucho", ale po kilku minutach jazdy samochodem mogłem sobie postrzelać ostrą amunicją przez dowolną ilość godzin i potarzać się po ziemi podczas wyimaginowanych sytuacji, których rozpiętość była tylko ograniczona moją wyobraźnią. Do tego przeszedłem wiele kursów samoobrony (przy pomocy broni palnej i nie tylko), prowadzonych przez najwybitniejszych specjalistów, gdzie oprócz zaprawy fizycznej, dostawałem także olbrzymią ilość treningu w zakresie prawnym, a co ważniejsze PSYCHOLOGICZNYM!
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo mam prawo powiedzieć, iż ja w te klocki, to jestem "kozak", chociaż (I TO JEST MOJE OLBRZYMIE SZCZĘŚCIE), że nie musiałem tych umiejętności nigdy używać w "prawdziwej" sytuacji!
Morał jest taki, że jeżeli chcesz się SKUTECZNIE bronić, to musisz się do tego jeszcze BARDZIEJ skutecznie przygotować! Kosztuje to tysiące godzin wysiłku i wiele tysięcy dolarów, czy też innych walut.
Kupno Keseru i popykanie z niego przez 15 minut na działce do puszek, to nie jest trening! Zatykając go po takim "przygotowaniu" za pazuchę, to nie jest nic innego jak głupota i zaproszenie do kłopotów (statystycznie rzecz biorąc) prawnych,a także zdrowotnych...hmmm...jeżeli jest się szczęśliwym i napastnicy nie ubiją.
Odnośnie założyciela tego wątku, to nikt się nie czepiał, że on się obronił, ale ci (włącznie z moją skromną osobą) którzy są na tak zwane "nie" wytykali mu, że popełnił on wielki błąd już PO CAŁYM zajściu, nie powiadamiając (nawet anonimowo) policji, czy też tylko karetki pogotowia.
Ale ażeby zachować zimną krew po szybkiej akcji i działać z pełną świadomością i jasnością umysłu, zarówno przed, jak i w czasie, a co najważniejsze po "akcji", kiedy już poziom adrenaliny opadnie i autentycznie zaczynają trząść się ręce i nogi,to właśnie jest potrzebny ten bardzo długi i bardzo kosztowny trening. (I niech mi tu żaden "bohater" Rambo nie próbuje wmówić, że ma on nerwy jak stalowe pręty i nigdy w życiu mu się ręce albo nogi nie trzęsły z emocji. Tylko kompletnym kłamcom i kompletnym paralitykom to się nigdy nie przydarzyło).
Nie znam prawa polskiego w tym zakresie, ale gdyby Mariog20 zrobił to samo w tutejszych amerykańskich warunkach, to w myśl obowiązującego prawa byłby on potraktowany jako przestępca. Nie popełniłem pomyłki....i powtarzam...przestępca!
Ale ażeby zrozumieć dlaczego, to trzeba spędzić kilkadziesiąt/kilkaset godzin na wykładach kursów samoobrony i przestudiować pod kierunkiem doświadczonych wykładowców dziesiątki aktualnych przypadków wziętych z życia.
Nic na tym świecie nie jest za darmo. Nawet bezpieczeństwo własne, czy też bliskich.
Bezsensowne wmawianie sobie, "że mam Keseru za pazuchą" i dlatego jestem "bezpieczny" nic nie daje. Nie, nie, nie..."NIE jestem bezpieczny", bo w rzyczywistości jest to nieuzasadnione i bardzo groźne w potencjalnych skutkach fałszywe poczucie bezpieczeństwa, a raczej zwykła szpanera, bo mam klamkę za pazuchą i co mi kto zrobi jak mu przy¤%/&dolę w makówkę. Czysta żenada!
Zacznę trochę od offtopu, ale nawiązującego do Twoich konkluzji. Otóż nie znam Twojego wieku i nie wiem, czy miałeś ten "przywilej", ażeby jako dorosła osoba żyć w niegdysiejszym PRLu. Ja tak, ponieważ urodziłem się we wczesnych latach 50-tych i żyłem tam przez pierwszych 26 lat mojego życia. Jedno co mogę powiedzieć z autopsji, to jest niezaprzeczalny fakt, że jeżeli chodzi o poważne przestępstwa, to w byłym PRLu było znacznie bezpieczniej. Musiało tak być, ponieważ był autentyczny system policyjny nad społeczeństwm, które było dosyć dobrze spacyfikowane. Jednakże nawet była MO pomimo tego, iż była w pewnym sensie "narzędziem ucisku", odnosiła się do spraw ścigania przestępstw z pełną dedykacją. Jako 12-to latkowi dwóch "dorosłych" nygusów ukradło mi rower po wcześniejszym wyperswadowaniu mi tego pięściami, bo się jednak (ja mała chudzina) przed nimi broniłem pompką od roweru. Rower mi zabrali, a w "nagrodę" za mój opór dołożyli mi jeszcze na koniec po kopie. Gdybym się nie bronił, to przynajmniej uniknął bym wielu siniaków.
Poszedłem na MO i dwóch tajniaków przeczesywało przez wiele godzin całą okolicę ze mną jako "przynęta". Po kilku godzinach jednak tych nygusów nakryliśmy. (Była potem sprawa sądowa). Wyobraź sobie dzisiaj w Polsce, czy policja chodziła by z Tobą po ulicach przez pół dnia, ażeby odnaleźć głupi rower? Ale najlepsze były dwie rzeczy! Gdy tych chuliganów nakryłliśmy, to tajniaki się mnie zapytały, czy nie chiałbym tym nygusom w ramach "sprawiedliwości" też nie przyłożyć po mocnym kopniaku. Trochę się z tym ociągałem, ale mnie do tego te tajniaki jednak namówiły! Najciekawsze było to, że kilka tygodni później na rozprawie sądowej, tych dwóch "niewinnych" 18-letnich dryblasów "poskarżyło" się sędzinie, który tylko im odburknęła, że "wielka szkoda, że tylko po jednym" i dalej kontynuowała rozprawę. Ograniczam tu się tylko do mojego własnego przeżycia, ale tego typu przypadków stosunku ówczesnych władz do samoobrony znam więcej z doświadczeń innych osób. Nie jest więc prawdą, że stare komuchy "zabraniają" ludziom się bronić.
To nowy i demokratyczny system we współczesnej Polsce reguluje (na dobre, czy też złe.......bo tego nie wiem) zachowanie się społeczeństwa w całkowicie zmienionym systemie politycznym, a co ważniejsze społecznym.
Inny obrazek......Na przełomie lat 60-70-tych łaziliśmy całymi klasami w liceum na strzelania na Warszawiankę w ramach Przysposobienia Obronnego, czyli tak zwanego PO. Szła więc banda rozbrykanych małolatów ulicami, a każdy z nas targał KBKS i jak to małolaty w czasie tego marszu wyrabialiśmy z tą bronią wszystko w ramach "robienia jaj", co tylko nam wyobraźnia nasunęła do naszych (jeszcze wtedy dosyć głupich) głów. Nikt z przechodniów na nasze wybryki nie reagował, ani nikt nie czuł się zagrożony. Wyobraź sobie taką sytuację dzisiaj......bez obecności i "akcji antyterrorystycznej" kilku oddziałów panów ubranych w czarne wdzianka wspomaganych kilkoma opancerzonymi wozami bojowymi!
Po prostu zmieniły się czasy i społeczeństwo jest bardziej "krwawe", no i oczywiście zmienił się kaliber ogółu popełnianych przestępstw.
Właśnie na innym wątku dyskutujemy jeden JEDYNY napad z bronią w ręku na konwojentów bankowych. JEDEN JEDYNY "prawdziwy skok" w historii PRLu!
Nie wiń więc "komuchów na stołkach"! Nie ma to nic do rzeczy ze sprawami obowiązującego prawa i jego stosowania w praktyce we współczesnym państwie polskim!
Wracając do tematu.
Dyskusja nie była o "zaniechaniu" samoobrony, a właśnie o użyciu rozsądnych i skutecznych środków do samoobrony.
Mieszkam w tym juesejowskim kraju więcej lat niż spędziłem w PRLu i zawsze miałem i cały czas mam dostęp do każdej legalnej broni palnej i prawo legalnego jej noszenia i używania w samoobronie. Miałem też okres w życiu, że wręcz pasjonowałem się samoobroną przy użyciu broni palnej, posiadając odpowiednią licencję na ukryte jej noszenie i wybór różnego rodzaju sprzętu na każdy dzień tygodnia w zależności od mojego widzimisię. Spędziłem setki, jeżeli nie tysiące godzin na systematycznym treningu związanym z samoobroną (szybkie dobywanie zarówno broni podstawowej, jak i zapasowej, (tej "na łydce") w każdej sytuacji i pozycji ciała. Mając warunki, nie był to tylko trening "na sucho", ale po kilku minutach jazdy samochodem mogłem sobie postrzelać ostrą amunicją przez dowolną ilość godzin i potarzać się po ziemi podczas wyimaginowanych sytuacji, których rozpiętość była tylko ograniczona moją wyobraźnią. Do tego przeszedłem wiele kursów samoobrony (przy pomocy broni palnej i nie tylko), prowadzonych przez najwybitniejszych specjalistów, gdzie oprócz zaprawy fizycznej, dostawałem także olbrzymią ilość treningu w zakresie prawnym, a co ważniejsze PSYCHOLOGICZNYM!
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo mam prawo powiedzieć, iż ja w te klocki, to jestem "kozak", chociaż (I TO JEST MOJE OLBRZYMIE SZCZĘŚCIE), że nie musiałem tych umiejętności nigdy używać w "prawdziwej" sytuacji!
Morał jest taki, że jeżeli chcesz się SKUTECZNIE bronić, to musisz się do tego jeszcze BARDZIEJ skutecznie przygotować! Kosztuje to tysiące godzin wysiłku i wiele tysięcy dolarów, czy też innych walut.
Kupno Keseru i popykanie z niego przez 15 minut na działce do puszek, to nie jest trening! Zatykając go po takim "przygotowaniu" za pazuchę, to nie jest nic innego jak głupota i zaproszenie do kłopotów (statystycznie rzecz biorąc) prawnych,a także zdrowotnych...hmmm...jeżeli jest się szczęśliwym i napastnicy nie ubiją.
Odnośnie założyciela tego wątku, to nikt się nie czepiał, że on się obronił, ale ci (włącznie z moją skromną osobą) którzy są na tak zwane "nie" wytykali mu, że popełnił on wielki błąd już PO CAŁYM zajściu, nie powiadamiając (nawet anonimowo) policji, czy też tylko karetki pogotowia.
Ale ażeby zachować zimną krew po szybkiej akcji i działać z pełną świadomością i jasnością umysłu, zarówno przed, jak i w czasie, a co najważniejsze po "akcji", kiedy już poziom adrenaliny opadnie i autentycznie zaczynają trząść się ręce i nogi,to właśnie jest potrzebny ten bardzo długi i bardzo kosztowny trening. (I niech mi tu żaden "bohater" Rambo nie próbuje wmówić, że ma on nerwy jak stalowe pręty i nigdy w życiu mu się ręce albo nogi nie trzęsły z emocji. Tylko kompletnym kłamcom i kompletnym paralitykom to się nigdy nie przydarzyło).
Nie znam prawa polskiego w tym zakresie, ale gdyby Mariog20 zrobił to samo w tutejszych amerykańskich warunkach, to w myśl obowiązującego prawa byłby on potraktowany jako przestępca. Nie popełniłem pomyłki....i powtarzam...przestępca!
Ale ażeby zrozumieć dlaczego, to trzeba spędzić kilkadziesiąt/kilkaset godzin na wykładach kursów samoobrony i przestudiować pod kierunkiem doświadczonych wykładowców dziesiątki aktualnych przypadków wziętych z życia.
Nic na tym świecie nie jest za darmo. Nawet bezpieczeństwo własne, czy też bliskich.
Bezsensowne wmawianie sobie, "że mam Keseru za pazuchą" i dlatego jestem "bezpieczny" nic nie daje. Nie, nie, nie..."NIE jestem bezpieczny", bo w rzyczywistości jest to nieuzasadnione i bardzo groźne w potencjalnych skutkach fałszywe poczucie bezpieczeństwa, a raczej zwykła szpanera, bo mam klamkę za pazuchą i co mi kto zrobi jak mu przy¤%/&dolę w makówkę. Czysta żenada!
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Lepiej się bronić, niż po prostu dać się okraść, pobić itd. nawet jeśli się nie uda to trzeba skorzystać ze wszelkich dostępnych metod. A że mamy prawo jakie mamy, to wcale nie znaczy że mam pozostać bierny jeśli jakiś łobuz chce mnie pozbawić mojego mienia. Robię co mogę i staram się w miarę "legalnych" możliwości bronić siebie, swoje mienie oraz rodzinę. Nie mam pozwolenia na broń, więc zabezpieczam się tym co mam dostępne. W domu mam gaz pieprzowy, pogrzebacz kominkowy i przy drzwiach teleskopa (keseru już nie mam ponieważ musiałem go spieniężyć). Tyram jak dziki osioł 8-godzin, a później w domu i na podwórku żeby godnie żyć i zapewnić minimum swojej Żonie i przyszłemu potomstwu. Mieszkam na dzielnicy gdzie jest sporo patologi (na szczęście to się zmienia). Nawet w przed dzień ślubu wywalałem za chabety osobnika który przyszedł na podwórko o trzeciej w nocy "szukać szczęścia". Mam w domku kominek, dwa motocykle i tani samochód. A na tutejsze realia to dość sporo, pomimo tego że zarabiam tyle że żyje się od 10-10tego. Nie uważam za "żenujące" tego że będę bronić tego co mam nawet jeśli będzie to wymagało użycia drastycznych środków. Już nie raz jakaś menda weszła mi na "posesję" żeby coś ukraść. nawet w biały dzień kiedy Żona jest na studiach, ja w pracy. Jeśli bronienie się było by "żenujące" to no problemo. Jestem dużym silnym facetem, bez problemu mogę wejść komuś do domu z drzwiami i się wzbogacić czyimś nieszczęściem ( a właśnie to próbują robić mendy, nieroby szukający szczęścia w czyimś nieszczęściu). Jeśli ktoś tyra, dorabia się... ma coś swojego, a nie ma przeszkolenia, czy możliwości obrony swojego mienia, bo np. na 150cm wzrostu i waży 40kg. to nawet jeśli będzie miał możliwość obrony za pomocą keseru, czy nawet będzie czół się pewniej to niech ma w domu to keseru, i niech nosi je po swojej posesji i domu jak szeryf, a na spacerze niech ma je w pecaku, jeśli tylko to mu pomoże.. Nawet jeśli to placebo, to nie widzę w tym nic żenującego ( oczywiście jeśli tylko nikomu nie szkodzi)
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Według mnie kwestia jak oceniamy swoje szanse. Ale w mojej opinii dość kontrowersyjne stwierdzenie jeśli podczas napadu wiemy że nie mamy praktycznie żadnych szans (przykładowo napastników jest kilku lub któryś grozi nożem)Lepiej się bronić, niż po prostu dać się okraść, pobić itd. nawet jeśli się nie uda to trzeba skorzystać ze wszelkich dostępnych metod
Nikt na tym forum nikomu nie zabrania noszenia "wynalazków" w stylu Keseru do samoobrony, ale w mojej opinii takie rozwiązanie spokojnie można uznać za dość kiepski pomysł, żeby nie napisać dosadniej. Po prostu skuteczność takiego Keseru jest niewielka, żeby nie napisać praktycznie żadna (to była by już przesada). Jeśli ktoś wyjmie Keseru do samoobrony i napastnik ucieknie to dobrze. Ale jednak jest ryzyko że nie ucieknie. A wtedy sytuacja napadniętego będzie jeszcze gorsza niż gdyby nie wyjmował Keseru. Szczególnie że jeśli ktoś wyjmuje broń (lub "broń" w stylu Keseru) to sytuacja raczej jest dość groźnanawet będzie czół się pewniej to niech ma w domu to keseru, i niech nosi je po swojej posesji i domu jak szeryf, a na spacerze niech ma je w pecaku, jeśli tylko to mu pomoże.. Nawet jeśli to placebo, to nie widzę w tym nic żenującego ( oczywiście jeśli tylko nikomu nie szkodzi)
Jeśli interesujesz się uzbrojeniem wejdź na Milimoto
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Za komuny nie bylem jeszcze pelnoletni, ale dosc dobrze pamietam tamte czasy. Masz racje Phouty, skutecznosc MO w walce z pospolita przestepczoscia byla wieksza niz dzis, nikt wtedy nie musial korzystac z uslug agencji ochroniarskich. Ale nie zapominaj ze priorytetem byla wtedy walka z wrogami politycznymi- tu skutecznosc MO byla jeszcze wieksza. Podobnie jak szpiclowanie i zastraszanie spoleczenstwa tez bylo na porzadku dziennym. Pamietasz tez chyba ze MO sluzyla przede wszystkim ludziom sprawujacym wladze a nie spoleczenstwu- i to niestety do dzisiaj pozostalo, sluzalczosc organow scigania wobec elit rzadzacych widac i dzisiaj, spoleczenstwo jest raczej na drugim planie- mimo ze mamy juz demokracje. Te stare metody widac tez wsrod milosnikow broni, znamy przeciez prowokacje w stylu milicyjnym czy robienie sobie statystyk kosztem kolekcjonerow broni. Tak jak pisalem wczesniej- starzy funkcjonariusze nie moga sie odnalezc w dzisiejszych czasach-ci ludzie powinni jak najpredzej odejsc, tym bardziej ze stare metody wpajaja mlodym funkcjonariuszom (wypowiedz kolegi kilka postow wczesniej). Cos mi sie jeszcze skojarzylo w tym temacie- praca policji drogowej, jedyne co robia na drogach to urzadzanie polowan na kierowcow- schowani w krzakach , w nieoznakowanych radiowozach , zupelny brak dzialan prewencyjnych- ktore skuteczniej podnosza bezpieczenstwo na drogach, oraz np. pomocy kierujacym (np. przy rozladowywaniu korkow). Wtedy , jak zapewne pamietasz , tez tak pracowali. Ja mam wrazenie ze odpowiedni komendanci nad tym nie panuja, byc moze maja tez inne preferencje swych dzialan by pozostac na swoich stolkach.
A uzycie "rozsadnych" i "skutecznych" srodkow do samoobrony, no wybacz, trudno jest przewidziec gdzie i kiedy zostanie sie napadnietym, uzywa sie do obrony tego co sie akurat ma. Mozna czlowieka zabic golymi rekami, wcale nie jest do tego potrzebny noz czy siekiera. Moim zdaniem natomiast, Keseru jest adekwatnym w tym wypadku narzedziem, uzycie w tym przypadku tego (jak wielu pisze) malo skutecznego skutecznego srodka obrony bylo dopuszczalne.
A uzycie "rozsadnych" i "skutecznych" srodkow do samoobrony, no wybacz, trudno jest przewidziec gdzie i kiedy zostanie sie napadnietym, uzywa sie do obrony tego co sie akurat ma. Mozna czlowieka zabic golymi rekami, wcale nie jest do tego potrzebny noz czy siekiera. Moim zdaniem natomiast, Keseru jest adekwatnym w tym wypadku narzedziem, uzycie w tym przypadku tego (jak wielu pisze) malo skutecznego skutecznego srodka obrony bylo dopuszczalne.
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Zgadzam się z Tobą, nie dokładnie się w tej kwestii określiłem. Niestety w przypadku napadu z użyciem noża najlepiej będzie, albo się podporządkować, albo wziąć nogi za pas.AKMSN pisze:Według mnie kwestia jak oceniamy swoje szanse. Ale w mojej opinii dość kontrowersyjne stwierdzenie jeśli podczas napadu wiemy że nie mamy praktycznie żadnych szans (przykładowo napastników jest kilku lub któryś grozi nożem)Lepiej się bronić, niż po prostu dać się okraść, pobić itd. nawet jeśli się nie uda to trzeba skorzystać ze wszelkich dostępnych metod
Również się z tym zgodzę... no ale alternatyw zbyt wielu nie mamy.AKMSN pisze:Po prostu skuteczność takiego Keseru jest niewielka
-
- Posty: 3726
- Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
http://www.allegro.pl/item1042220191_pa ... p_fly.htmlno ale alternatyw zbyt wielu nie mamy.
Taniej, skuteczniej... Obawiam się jedynie że bardziej niebezpieczne.
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Czy w takim razie kwestionujesz zastosowanie traumatyków w ogóle? Czy po prostu sądzisz, że K-10 w wersji "firmowej" jest za słaby? Chodzi mi o to, że do K-10 pasują kulki HN '375 (masa kulki = 4,9 grama), które wyglądem nie różnią się od gumowych, bo są pokryte warstewką grafitu. Przerobienie tylnej części bębenka na mocniejsze wkłady też nie jest żadnym problemem.Po prostu skuteczność takiego Keseru jest niewielka, żeby nie napisać praktycznie żadna (to była by już przesada). Jeśli ktoś wyjmie Keseru do samoobrony i napastnik ucieknie to dobrze. Ale jednak jest ryzyko że nie ucieknie. A wtedy sytuacja napadniętego będzie jeszcze gorsza niż gdyby nie wyjmował Keseru. Szczególnie że jeśli ktoś wyjmuje broń (lub "broń" w stylu Keseru) to sytuacja raczej jest dość groźna
Zatem jeżeli ktoś wyciąga Keseru, to są dwie możliwości:
1. Napastnik nie jest bronioznawcą i pomyśli, że to "ostra" trzydziestka ósemka. Wtedy nie ucieknie?
2. Napastnik zna się trochę na broni i wie, że to jest "tylko" K-10, ale zarazem wie, że w tym K-10 z tyłu mogą być wkłady nie 6, a 8mm - a z przodu zamiast kulek gumowych mogą być HN '375. Celujemy mu prosto w twarz z odległości - powiedzmy - 3 metrów. I wtedy też nie ucieknie?
Czy zastosowanie takiego stuningowanego K-10 z punktu widzenia napastnika będzie się zasadniczo różnić od zastosowania HW-38 albo którejś z replik Colta? Zwłaszcza po niedawnej nowelizacji przepisu o obronie koniecznej?
Czy napastnik nie będąc pewny, czy jego makówka jest na muszce firmowego, czy tuningowanego K-10, zaryzykuje?
Jeśli mamy do czynienia z napastnikiem, który w takich warunkach zaryzykuje, to sytuacja napadniętego i tak pewnie od początku jest nieciekawa, chyba że... K-10 jednak będzie po tuningu i skutecznie "zneutralizuje" napastnika, bo napastnik dostanie w czółko nie 11 J gumy, tylko 60 J ołowiu.
Pozdrawiam
M.
Różnica poglądów nie musi oznaczać wzajemnej niechęci. Może natomiast być siłą napędową twórczej dyskusji.
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Dodaj opcję:
3 - Napastnik ma własną klamkę z zakresu od 9mm do 0.50" - kaplica.
Matti - zapomniałeś dodać, że po takim "tuningu" i takim "sukcesie", "zwycięzca ma załatwione ćwierć wieku wakacji.
1 - Zabójstwo z premedydacją, bo nikt nie uwierzy, że chodziłeś po mieście z nabitą bronią i sięgałeś po nią w afekcie.
2 - Posiadanie broni palnej, bo wtedy się dokładnie przyjrzą temu, co masz. I raczej w spłonkową wiatrówkę nie uwierzą.
3 - Nielegalny wyrób broni palnej, bo pod to podpadają przeróbki.
4 - Stwarzanie zagrożenia w miejscach publicznych, poprzez noszenie nielegalnej broni.
Takimi "radami" możesz jakiemuś napaleńcowi bez wyobraźni, skutecznie zniszczyć życie.
Będzie ci miło, jak dostaniesz wezwanie w "sprawie namawiania do popełnienia przestępstwa"? Owszem, wtedy razem z tym, któremu doradzałeś spędzicie na rozmowach jakiś czas razem, ale czy na pewno tego chcesz?
Pomyśl czasem co piszesz.
3 - Napastnik ma własną klamkę z zakresu od 9mm do 0.50" - kaplica.
Matti - zapomniałeś dodać, że po takim "tuningu" i takim "sukcesie", "zwycięzca ma załatwione ćwierć wieku wakacji.
1 - Zabójstwo z premedydacją, bo nikt nie uwierzy, że chodziłeś po mieście z nabitą bronią i sięgałeś po nią w afekcie.
2 - Posiadanie broni palnej, bo wtedy się dokładnie przyjrzą temu, co masz. I raczej w spłonkową wiatrówkę nie uwierzą.
3 - Nielegalny wyrób broni palnej, bo pod to podpadają przeróbki.
4 - Stwarzanie zagrożenia w miejscach publicznych, poprzez noszenie nielegalnej broni.
Takimi "radami" możesz jakiemuś napaleńcowi bez wyobraźni, skutecznie zniszczyć życie.
Będzie ci miło, jak dostaniesz wezwanie w "sprawie namawiania do popełnienia przestępstwa"? Owszem, wtedy razem z tym, któremu doradzałeś spędzicie na rozmowach jakiś czas razem, ale czy na pewno tego chcesz?
Pomyśl czasem co piszesz.
IŻ38, Hatsan 55, CPS, Crosman 3576.
Kliknij, ja zarobię punkty, a tobie może się spodoba.
http://pl.desert-operations.com/?recruiter=e76b
Kliknij, ja zarobię punkty, a tobie może się spodoba.
http://pl.desert-operations.com/?recruiter=e76b
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Podpisuję się "obyma ręcami" pod wypowiedzią Madriana!
Poza tym, to (pomijając sprawy dotyczące kodeksu karnego) dawanie "rad" ażeby celować napastnikowi w głowę to też jest czystą niedźwiedzią przysługą.
Dla "niewierzących".......Mały eksperyment na działce z wiatrówką, albo LEGALNYM Keseru. Proszę sobie wyciąć z tektury naturalnej wielkości sylwetkę człowieka. Potem należy się "zestresować" (symulacja stresu podczas napadu). Wydaje mi się, że najbliższym symulatorem stresu psychicznego, byłaby ciężka "zaprawa" fizyczna. W zależności od możliwości fizycznych eksperymentatora, czy też "eksperymanta" to duża i intensywnie wykonana ilość pompek, przysiadów, czy też intensywny bieg na przełaj. Natychmiast po takim przygotowaniu z "zaskoczonej"*** pozycji strzeleckiej należy oddać szybko kilka strzałów celując w głowę "napastnika" z odległości ok. 3 metrów. Jedyne to co powiem, to GOOD LUCK!
Wprawdzie dotyczy to prawdziwej broni palnej, ale tylko strzelanie na korpus ciała w sytuacji stresowej daje jakiekolwiek szanse rzeczywistej samoobrony.
*** Mam tu na myśli jakąkolwiek "nieskładną" pozycję strzelecką, bo składanie się jak do strzału na strzelnicy przez 5 minut oczywiście mija się z celem. Innym czynnikiem który tu pomijam, to jest fakt, że napastnik w odróżnieniu od kartonowej sylwetki nie będzie przecież stał spokojnie w miejscu jak ......kartonowa sylwetka. Zdesperowana osoba potrafi pokonać skokiem dystans ok. 3 metrów w dobrze poniżej sekundy, a bliżej do około 0,5 sek. Przeciętna reakcja człowieka to też ok. 0,5 sek. Czyli nie ma dużo czasu na wyciągnięcie spluwy (nawet świetnie wytrenowanym zawodowcom zabiera to też ułamek sekundy), złożenie się w jakąkolwiek "pozycję strzelecką", wycelowanie i oddanie CELNEGO strzału, czy też w miarę celnej serii strzałów. Nawet w pełnym relaksie spróbujcie oddać z jak największą szybkością kilka strzałów. Rozrzut po całym niebie i okolicach!
Więc powtarzam.....GOOD LUCK.
Poza tym, to (pomijając sprawy dotyczące kodeksu karnego) dawanie "rad" ażeby celować napastnikowi w głowę to też jest czystą niedźwiedzią przysługą.
Dla "niewierzących".......Mały eksperyment na działce z wiatrówką, albo LEGALNYM Keseru. Proszę sobie wyciąć z tektury naturalnej wielkości sylwetkę człowieka. Potem należy się "zestresować" (symulacja stresu podczas napadu). Wydaje mi się, że najbliższym symulatorem stresu psychicznego, byłaby ciężka "zaprawa" fizyczna. W zależności od możliwości fizycznych eksperymentatora, czy też "eksperymanta" to duża i intensywnie wykonana ilość pompek, przysiadów, czy też intensywny bieg na przełaj. Natychmiast po takim przygotowaniu z "zaskoczonej"*** pozycji strzeleckiej należy oddać szybko kilka strzałów celując w głowę "napastnika" z odległości ok. 3 metrów. Jedyne to co powiem, to GOOD LUCK!
Wprawdzie dotyczy to prawdziwej broni palnej, ale tylko strzelanie na korpus ciała w sytuacji stresowej daje jakiekolwiek szanse rzeczywistej samoobrony.
*** Mam tu na myśli jakąkolwiek "nieskładną" pozycję strzelecką, bo składanie się jak do strzału na strzelnicy przez 5 minut oczywiście mija się z celem. Innym czynnikiem który tu pomijam, to jest fakt, że napastnik w odróżnieniu od kartonowej sylwetki nie będzie przecież stał spokojnie w miejscu jak ......kartonowa sylwetka. Zdesperowana osoba potrafi pokonać skokiem dystans ok. 3 metrów w dobrze poniżej sekundy, a bliżej do około 0,5 sek. Przeciętna reakcja człowieka to też ok. 0,5 sek. Czyli nie ma dużo czasu na wyciągnięcie spluwy (nawet świetnie wytrenowanym zawodowcom zabiera to też ułamek sekundy), złożenie się w jakąkolwiek "pozycję strzelecką", wycelowanie i oddanie CELNEGO strzału, czy też w miarę celnej serii strzałów. Nawet w pełnym relaksie spróbujcie oddać z jak największą szybkością kilka strzałów. Rozrzut po całym niebie i okolicach!
Więc powtarzam.....GOOD LUCK.
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Madrianie,
Noszenie jakiejś broni na wypadek napadu to nie jest premedytacja. To jest zwykła przezorność. A jak wiadomo - PZU...
Jeśli już decydujemy się na noszenie jakiejś broni (nawet zwykłego miotacza gazu) to naturalne i rozsądne jest, że postaramy się, aby była ona - w granicach wolnego wyboru i własnej inwencji - możliwie najskuteczniejsza. Czyli to, co Ty nazywasz premedytacją - ja nazywam przezornością.
Niezależnie od tego, jak bardzo ktoś jest przezorny, pod wpływem "wzburzenia spowodowanego napaścią" może trafić w dowolną część ciała. Nie musi się spowiadać z tego, że celował w głowę - może ukryć ten fakt.
Poza tym sądzę, że jeśli nosi się broń w celach defensywnych to nie stwarza żadnego zagrożenia dla osób, które same nie postawią się w roli napastnika. Od tego są te wszystkie bezpieczniki i zwykłe BHP.
Z Tobą Phouty nie sposób polemizować. Niedawno wyczytałem, że masz za sobą solidny trening praktyczny, więc na pewno wiesz o czym piszesz i znasz się na tym. Trafienie w głowę z K-10 jest trudne - tu się zgadzam. Dlatego najlepiej jeśli "założeniem pierwszego rzutu" byłoby użycie miotacza gazu. Trafienie napastnika, który jest już troszkę oślepiony gazem i wskutek tego nie porusza się tak pewnie, byłoby przypuszczalnie nieco łatwiejsze. Niemniej jednak cel mojego komentarza był zupełnie inny. Chciałem mianowicie:
- skierować trochę dyskusje na temat przydatności tzw. traumatyków, czyli rewolwerów na amunicję gumową
- wskazać ewentualność, że Keseru w pewnych warunkach może być dość skuteczne
- napiętnować fakt, że udoskonalenia tychże traumatyków mające na celu de facto poprawę bezpieczeństwa napadniętych kosztem napastników wciąż są kwalifikowane jako "nielegalne przeróbki". Taki zapis w prawie suponuje (w podtekście), że nie wolno używać własnych narzędzi, własnych pomysłów i własnego rozumu w celu ochrony własnego zdrowia i życia - jakby specjalnie po to, żeby napastnicy mogli grasować bez obaw.
To trochę tak, jakby prawo zabraniało mi dodać więcej mojego pieprzu do mojej zupy niż jest to zalecane np. w paragrafie ***. Sądzę, że takie formułowanie przepisów w rażący sposób narusza autonomię prywatnej własności i prywatności w ogóle. A od prawa, które ingeruje w prywatność, już tylko krok do totalitaryzmu. Uważam, że warto przed tym przestrzegać, bo na przestrzeni ostatnich 9 lat tego typu totalitarne dążenia ustawodawców niepokojąco się nasiliły.
Poza tym wcale nie trzeba dokonywać przeróbek K-10. Można kupić replikę Colta i mieć trzycyfrową liczbę dżuli bez żadnych nielegalnych przeróbek. Wprawdzie Colty nie mają trybu DA, ale w Keseru ten tryb istnieje - że tak powiem - tylko teoretycznie. W praktyce ciężkość spustu całkowicie niweczy celność strzału, więc i tak trzeba strzelać w SA...
Pozdrawiam
M.
Noszenie jakiejś broni na wypadek napadu to nie jest premedytacja. To jest zwykła przezorność. A jak wiadomo - PZU...
Jeśli już decydujemy się na noszenie jakiejś broni (nawet zwykłego miotacza gazu) to naturalne i rozsądne jest, że postaramy się, aby była ona - w granicach wolnego wyboru i własnej inwencji - możliwie najskuteczniejsza. Czyli to, co Ty nazywasz premedytacją - ja nazywam przezornością.
Niezależnie od tego, jak bardzo ktoś jest przezorny, pod wpływem "wzburzenia spowodowanego napaścią" może trafić w dowolną część ciała. Nie musi się spowiadać z tego, że celował w głowę - może ukryć ten fakt.
Poza tym sądzę, że jeśli nosi się broń w celach defensywnych to nie stwarza żadnego zagrożenia dla osób, które same nie postawią się w roli napastnika. Od tego są te wszystkie bezpieczniki i zwykłe BHP.
Z Tobą Phouty nie sposób polemizować. Niedawno wyczytałem, że masz za sobą solidny trening praktyczny, więc na pewno wiesz o czym piszesz i znasz się na tym. Trafienie w głowę z K-10 jest trudne - tu się zgadzam. Dlatego najlepiej jeśli "założeniem pierwszego rzutu" byłoby użycie miotacza gazu. Trafienie napastnika, który jest już troszkę oślepiony gazem i wskutek tego nie porusza się tak pewnie, byłoby przypuszczalnie nieco łatwiejsze. Niemniej jednak cel mojego komentarza był zupełnie inny. Chciałem mianowicie:
- skierować trochę dyskusje na temat przydatności tzw. traumatyków, czyli rewolwerów na amunicję gumową
- wskazać ewentualność, że Keseru w pewnych warunkach może być dość skuteczne
- napiętnować fakt, że udoskonalenia tychże traumatyków mające na celu de facto poprawę bezpieczeństwa napadniętych kosztem napastników wciąż są kwalifikowane jako "nielegalne przeróbki". Taki zapis w prawie suponuje (w podtekście), że nie wolno używać własnych narzędzi, własnych pomysłów i własnego rozumu w celu ochrony własnego zdrowia i życia - jakby specjalnie po to, żeby napastnicy mogli grasować bez obaw.
To trochę tak, jakby prawo zabraniało mi dodać więcej mojego pieprzu do mojej zupy niż jest to zalecane np. w paragrafie ***. Sądzę, że takie formułowanie przepisów w rażący sposób narusza autonomię prywatnej własności i prywatności w ogóle. A od prawa, które ingeruje w prywatność, już tylko krok do totalitaryzmu. Uważam, że warto przed tym przestrzegać, bo na przestrzeni ostatnich 9 lat tego typu totalitarne dążenia ustawodawców niepokojąco się nasiliły.
Poza tym wcale nie trzeba dokonywać przeróbek K-10. Można kupić replikę Colta i mieć trzycyfrową liczbę dżuli bez żadnych nielegalnych przeróbek. Wprawdzie Colty nie mają trybu DA, ale w Keseru ten tryb istnieje - że tak powiem - tylko teoretycznie. W praktyce ciężkość spustu całkowicie niweczy celność strzału, więc i tak trzeba strzelać w SA...
Pozdrawiam
M.
Różnica poglądów nie musi oznaczać wzajemnej niechęci. Może natomiast być siłą napędową twórczej dyskusji.
Re: Obronilem sie rewolwerem keseru!!
Dziękuję i właśnie o to cho Nie dyskutuję, ażeby się spierać, ale właśnie dlatego, ażeby pokazać myślącym kolegom pewne drogi do rozsądnej samoobrony, ponieważ jednak mam tu pewne doświadczenie, które uzyskałem drogą ciężkiej pracy i grubych pieniędzy, a uczyło mnie tego grono najlepszych specjalistów w tych dziedzinach.Matti pisze:Z Tobą Phouty nie sposób polemizować. Niedawno wyczytałem, że masz za sobą solidny trening praktyczny.....
Inna sprawa, że ja już od wielu lat nie trenuję, tak że część fizyczną dawno temu szlag trafił, ale w głowie mi pozostały dobrze tam zapamiętane "reguły gry", które każdy MUSI bezwarunkowo przestrzegać, ażeby móc stosować SKUTECZNE metody samoobrony.
Termin SKUTECZNE jest przy tym definiowany jako zarówno skuteczna obrona przed napastnikiem, ale także skuteczna obrona w sądzie przed oskarżeniami prokuratora
Czyli jakakolwiek "modyfikacja" przepisów prawnych, ażeby "poprawić swoje szanse" (co Ty nazwałeś przezornością) nie spełnia tego podstawowego warunku.
Jak Madrian napisał.....obroniłeś się przed dresem, ale potem masz kilkuletnie przymusowe wakacje = NIESKUTECZNA samoobrona.
Ale pozostawmy wybór narzędzia samoobrony i jego "udoskonalenia" na chwilę na boku. Jest to mimo wszysko indywidualny wybór każdego człowieka i każdy może ten wybór umotywować własną ideologią, czy światopoglądem. Nawet najgorsi bandyci, też wytwarzają swoją "ideologię", która "usprawiedliwia" w ich mniemaniu działania na szkodę innych ludzi. Czy ta ideologia leżąca u podłoża tego wyboru będzie miała posłuch u prokuratora/sędziego/ławników, to już jest inna sprawa......więc dla jasności dyskusji proponuję po raz wtóry, ażeby "odwiesić to na hak". (Ale później możemy do tego wrócić).
.................................................................................................
Podsunąłeś mi Matti pewien pomysł, który możny by na tym (lub innym nowo założonym wątku) zrealizować.
Mianowicie, można by tu założyć "szkółkę samoobrony", ale natychmiast trzeba zaznaczyć, iż forum strzeleckie to jest NAJMNIEJ stosowne miejsce, ażeby "trenować samoobronę". Jednakże pewne wyjaśnienia, wskazówki, czy też pokazanie podstawowach uniwersalnych zasad stosowanych przez najlepszych w tej dziedzinie specjalistów, mogły by pomóc wielu ludziom (szczególnie młodym i bądźmy szczerzy, niedoświadczonym i idealistycznym), którzy swoją wiedzę o samoobronie czerpią przeważnie z filmów made in Hollywood z Chuckiem Norrisem, czy też innym "action hero" typu Rambo.
.................................................................................................
Nie mam też zamiaru tutaj występować jako "profesor Phouty", ponieważ ani żadnym specjalistą nie jestem, ani nie mam żadnych kwalifikacji, ażeby w takim charakterze występować. Na pewno znajdzie się na tym forum więcej ludzi, którzy swoim doświadczeniem mnie znacznie przewyższają i mogli by oni się jednak podzielić i udzielić kilku wyjaśnień, czy też porad.
Jak Madrian wcześniej zauważył, jednak musi być to tak wyważone, ażeby nie wpędzić zarówno dającego rady, jak i doradzanego, za przysłowiowe kraty i to na wiele długich lat.
Najlepszą metodą jest jednak zapisanie się na licencjonowany kurs i żmudne trenowanie tego, czego się człowiek tam w tej dziedzinie nauczył.
A, i jeszcze jedno........chęci bycia "dobrym" w samoobronie nie mają NIC a NIC wspólnego z tokiem myślenia w stylu: "No to ja im teraz takim owakim nareszcie pokażę", czy też "Dobra nasza, nareszcie ja sam zaprowadzę tutaj porządek, skoro policja tego nie potrafi".
Tacy ludzie powinni się trzymać jak najbardziej z daleka od "samoobrony". Dla dobra i BEZPIECZEŃSTWA swojego i innych.
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]