Gwoli ścisłości, to cały czas obowiązuje standard 2"x4". Odnosi się to jednak do kantówki nieheblowanej.
Po heblowaniu, to pozostaje oczywiście mniej, ale tym się nikt nie przejmuje. Jednak do ścian nośnych używa się 2"x6", a czasami 2"x8". No a z tymi ścianami działowymi, to wielki plus, bo właśnie niewiasta z tłuczkiem może łatwo sama zmienić rozkład mieszkania i to w jeden weekend. Kantówki są co 16 cali "center to center", a "drywall", czyli płyta gipsowa ma standardowe wymiary 4x8 stóp. Dwie godziny i masz nową ścianę działową w mieszkaniu zrobioną "pod sznurek". Wieczorem już można malować, albo położyć tapety, czy też boazerię. No i gazrurek, czy też przewodów elektrycznych nie trzeba prowadzić po ścianie, bo nawet amator może łatwo je puścić w środku, ażeby te wszystkie rurki od centralnego ogrzewania i inne badziewia nie straszyły oka.
Przypomiała mi sią mordęga, ażeby w czasach "przedelektrycznych" (wiertarka firmy Celma to było marzenie każdego...trzeba było mieć dobre wejścia, ażeby takową kupić.....a kogo było stać na kupno Blackdeckera w Pewexie za ciężkie dewizy...oops...znaczy się bony dewizowe obrotu wenętrznego banku PKO, bo przecież "twardymi" nie wolno było handlować!
) i czasach kiedy kołkownice jeszcze nie dotarły do PRLu, trzeba było specjalnym wybijakiem rurkowym pracowicie wybijać młotkiem dziurę w ścianie, w której się montowało drewniany kołek "na gips", w który to kołek wbijało się gwóźdź, na którym to gwoździu można było sobie nareszcie powiesić obrazek na ścianie, albo zdjęcie teściowej.
Jak chciałem sobie zrobić "nastrojowe oświetlenie" i powiesić kinkiety na ścianach, a się uparłem że schowam przewody elektryczne ażeby nie szpeciły pokoju, to kucie rowków pod przewody zabrało mi kilka dobrych tygodni, bo po przyjściu z roboty i zjedzeniu obiadu miałem tylko nie więcej jak godzinę dziennie na kucie, zanim sąsiedzi nie zaczynali walić szczotkami w ściany, bo już była dobranocka i dzieci ponoć w łóżkach płakały że robię hałas, a dorośli nie mieli jak oglądać dziennika TV.
No i ten cały syfilis z kutej ściany.......sama radocha, bo pył był wszędzie! Nawet wykułem prawidłową dziurę pod wyłącznik, bo te naklejane na ściany, to mi też estetycznie nie pasowały.
(Znalezienie odpowiedniego przewodu elektrycznego i dostanie takiego luksusu jak puszka elektryczna czy też wyłącznik ścienny, było oczywiście oddzielną odyseją....ale miało się wejścia i zawsze parę flaszek wódki na nieprzewidziane "tranzakcje handlowe" z panem Józiem, czy też Jasiem na pobliskiej budowie).
To były czasy! Już nigdy nie wróci tamten romantyzm czasów PRLu!
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]