Odrzućmy tanią onetowo-spiskową retorykę typu "USA państwem miłującym pokój", bo pisałem już o tym do znudzenia, że USA jako mocarstwo światowe NIGDY "pokojowym państwem" nie było, nie jest i dopóki ma kasę, a co ważniejsze broń o zasięgu globalnym, to tym wojowniczym agresorem pozostanie.
Wynika to przecież z definicji pojęcia "mocarstwo". Reszta to jest właśnie post-PRLowska tania i prymitywna propaganda.
(W którą niestety wierzy wielu ludzi na tym świecie).
A odnośnie "niezależnej polskiej myśli politycznej" (czyli domniemanego "prania politycznych mózgów" tych głupich, ciemnych i nieoświeconych Amerykanów), to lwia część tej papki, którą się żywi propagandowo obecne społeczeństwo polskie, to są żywcem zerżnięte artykuły z mediów zachodnich! Mowa jest oczywiście o sprawach międzynarodowych, a nie wewnętrzno-polskich. Wielokrotnie tu już pokazywałem na forum, skąd się biorą te "rewelacje" polityczne w polskich massmediach. Zawsze można znaleźć ich bezpośrednie źródło w zachodnich brukowcach.
Jednakże społeczeństwa anglo-saskie miały wiele setek lat na naukę pluralizmu, a polskie społeczeństwo ma zaledwie krótkie 20 lat, więc z tym temacie dopiero raczkuje. Stąd się więc biorą te "nieporozumienia".
A co gorsze, to te bezpośrednie tłumaczenia z zachodnich massmediów nie są w stanie przenieść odnośników świetnie rozumianych w zachodnich społeczeństwach (które są organicznie związane z tak zwanych "zachodnim tokiem myślenia"), a które to odnośniki, mają bardzo mało oddźwięku w społeczeństwach środkowo-europejskich. Po prostu mamy do czynienia z innym kręgiem kulturowym.
To samo działa oczywiście w odwrotną stronę, bo odnośniki rozumiane w krajach dajmy na to słowiańskich, nie są odpowiednio rozumiane w krajach anglo-saskich.
A "miłowanie pokoju" i ubieranie się w togę "sprawiedliwego narodów" pozostawmy słabym ekonomicznie państwom (i słabym militarnie.....wyjątki oczywiście są, chociażby Korea Płn.), które po prostu nie mają jak konkurować na arenie światowej i dlatego krzyczą o "agresji imperialistów".
(Właśnie mi się w tym momencie przypomniała "sprawa Zaolzia", oraz "wojna prewencyjna" z 1920 roku....ale to tak na marginesie).
Obrazek z inwazjami w połączeniu z ropą naftową, też jest prymitywny, bo wystarczy popatrzeć na listę największych
światowych eksporterów ropy, oraz jak wyglądają dochody z
eksportu ropy prywatnych firm w USA, bo jak wiemy (???), to rząd USA nie eksportuje nawet jednej baryłki...nie ten biznes!
Inną sprawą jest
import ropy, ale nie widzę tutaj kraju, który chciałby się przesiąść na rowery, a elektrownie chciałby opalać wysuszonym krowim łajnem. Jakoś trzeba utrzymać rozbudowaną infrastrukturę przemysłową, a tym samym ekonomię, ażeby utrzymać dobrobyt społeczeństwa, a jeżeli do tego jest potrzebna agresja zbrojna ( jeżeli "polityka" nie wystarcza), to co w tym złego?
(Wygranch przecież nikt nie osądza, jak wiemy z lekcji historii.....no właśnie....czy Polska chiała by oddać Turcji te łupy spod Wiednia)?
Szlachetnymi pobudkami nie da sią utrzymać wysokiego standardu życia żadnego kraju!
(Przypomnijmy sobie z jakim zapałem Brytole bronili Wysp Falklandzkich, bo oprócz dumy narodowej, chodziło też oczywiście o ekskluzywną strefę gospodarczą ustanowioną wokół wysp zwanych przez Argentyńczyków Maldiwami).
No a teraz przyjrzyjmy się "brakowi agresjii " (innej niż terroryzm) krajów ogólnie nazywanych "arabskimi".
(Pozostańmy więc przy tym dosyć eufemistycznym określeniu "kraje arabskie").
Nie było militarnych agresji, bo oni nie mają wystarczającej siły!
Oczywiście były wojny, chociażby ta pomiędzy
Iranem i Irakiem.
Wojna, a w zasadzie mierne próby agresji w postaci inwazji z
1973 roku, która to wojna skończyła się dosyć mizernie dla "Arabów", o tym świadczą.
Obecnie kraje arabskie są słabe militarnie, a odnośnie Iranu (i jego agresji w przypadku zbudowania użytecznej broni jądrowej), to już mamy oddzielny wątek, dlatego ten kraj tutaj pomijam.
Jednakże, gdy "Araby" były potęgą, choćby za czasów Imperium Otomańskiego, to jednak nie odbywało się to na niesieniu gałązki oliwnej, ale na dosyć ostrym wywijaniu szablą, a raczej jataganem.
Ponieważ jedyną dostępną dla nich obecnie bronią jest terroryzm, więc go używają. Gdyby jednak mieli więcej krzepy, to by tak "pokojowi" nie byli, a na małą skalę, to wystarczy popatrzeć na Bałkany, gdzie się pod cienką pokrywką narzuconego przez zachód spokoju, cały czas się bardzo gotuje.
Zresztą to widać jak się czasy zmieniają, bo współczesne "wiosny ludów" w Egipcie, Libii i Syrii są oparte na wykorzystaniu zachodniej technologii, czyli ogólnie rzecz nazywając "internetu".
To były tylko przygrywki, bo następnym krokiem w ich agresji są właśnie te "demonstracje" przeciwko obrazie majestatu, czy też innego Mahometa.
Araby nie są głupcami i świetnie zdają sobie sprawę co mogą zrobić wywołując ogólnoświatowe zadymy przy pomocy telefonów komórkowych.
Jest to tylko kwestią czasu, chyba że zachód na to twardo zareaguje, a na co się raczej nie zanosi w najbliższej przyszłości, szczególnie że w Białym Domu też mieszka obecnie jeden "Arab".
Chiny i Rosja oczywiście umiejętnie to wszystko wykorzystują, właśnie w celu podparcia ich własnych
imperialistycznych intencji.
Małe kraje, to są tylko płotki w globalnej grze "gigantów".
A że Polska też jest "płotką", to wcale nie znaczy, że nie ma prawa się ubiegać o jakiś kąsek, który
być może spadnie ze stołu. To że jej się to niezbyt udaje, to już jest inną sprawą.
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
"Przykro mi ale demokracja daje tylko złudzenie udziału we władzy." [bartos061]