Filmy instruktażowe FBI lata 60

Broń współczesna

Moderator: Moderatorzy

Wiadomość
Autor
Uriasz
Posty: 1482
Rejestracja: 29 grudnia 2008, 17:15
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#61 Post autor: Uriasz » 23 grudnia 2014, 09:13

Teoretycznie nie maja prawa ..ale sie zdarzają i wowczas d...pa blada .....uwazam to za nasza potężną przewagą nad nimi, zauwaz Kadecie ze do poki wszystko działa i jest OK instrukcje sie sprawdzaja, wystapi sytuacja ktorej instrukcje nie przewiduja - nastepuje paraliz decyzyjny, nawet w tak błahych sprawach, ktore w naszych realiach byłyby rozwiazane max po kwadransie.

Awatar użytkownika
Old Cadet
Posty: 939
Rejestracja: 24 marca 2006, 09:57
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#62 Post autor: Old Cadet » 23 grudnia 2014, 09:26

Moje spostrzeżenia są absolutnie odmienne od Twoich. Tam każdy robi to, co do niego należy. Ci, którzy są od wydawania decyzji wydają je, na czas, zgodnie z instrukcjami i zdrowym rozsądkiem.

Natomiast u nas często jest absolutny brak decyzji, wręcz strach przed ich podejmowaniem, do tego nakładanie się kompetencji powoduje, że zbyt często jesteśmy bezdecyzyjni. Widziałem to wiele razy.

Dobre szkolenie dowódców polega głównie na nauce postępowania w sytuacjach nietypowych. Dzięki temu stają się typowe.

Awatar użytkownika
waliza
Site Admin
Posty: 9663
Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
Kontakt:

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#63 Post autor: waliza » 23 grudnia 2014, 12:37

Uriasz dokladnie napisal to co mam na mysli.
Kadet napisales :
Generalnie u nich nie ma prawa zdarzyć się coś, czego instrukcja nie przewiduje.
Wiekszej bzdury juz napisac sie nie da ale dokladnie tak samo mysla ci co te instrukcje tworza. Bylo nawet takie powiedzenie jakos szlo tak, ze wszystkie plany sa idealne do pierwszej minuty ich wprowadzenia a potem to juz wszystko sie tylko pierdzieli. Oczywiscie ja tu pomieszalem troche zycie cywila z wojskiem i jego procedurami. Nie watpie, ze jak bartos napisal brytole moga byc profes bo zostali nauczeni tego i tamtego i dowodca wydawal rozkazy a oni jak automaty robili swoje i szlo jak w zegarku i tak mialo byc. Zawsze jest jakies ale- jak uriasz napisal jak jakies ziarnko wpadnie w te tryby to sie to rozsypuje jak domek z kart. Nie chodzi mi o druga skrajnosc o czym wpsominial kadet ze my to musimy improwizowac i kombinowac bo jestesmy do tego zmuszeni. Chodzi mi o to, ze to co widac po brytolach w wojsku to widac i w codziennym zyciu. Cywil idzie do woja i po prostu jest soba. Oni sa jakby uposledzeni pod tym wzgledem. To juz nawet nie chodzi o rozkaz tylko o elementarny pomyslunek i odrobine inwencji czy inicjatywy. Co innego jest robic na rozkaz bo tak trzeba, dyscyplina a co innego nie umiec kompletnie funkcjonowac jesli nie jest powiedziane dokladnie co kiedy i jak. Przykladowo zeby zadziwic brytola wiele nie trzeba. Jak skonczyly sie kolki a zabraklo z pięciu to cala budowa stoi i telefony z dolu do gory po menagerach i wszyscy na kolki czekaja. Ile kosztuje taki postoj nie wiem ale wiecej niz te kolki. Przyjdzie waliza wbije w otwory po kawalku drewna wkreci wkreta a oni patrza z takim szokiem ze czlowiek nie wie o co chodzi. Najpierw sie gapia jakbym czary robil a potem patrza z obrzydzeniem na zasadzie ich wbitego do lba od malenkosci " bo tak sie nie robi, bo instrukcja/nauczyciel itd itp kazal tylko plasitkowych uzywac a potem na tych tepych ryjach widac cos jakby nienawisc bo oni nie sa zdolni do czegos takiego. Drogi sprzet sam roboty nie zrobi i wszystkiego nie zastapi a myslenie jest zawsze niezbedne.
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.

Uriasz
Posty: 1482
Rejestracja: 29 grudnia 2008, 17:15
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#64 Post autor: Uriasz » 23 grudnia 2014, 12:40

Ty piszesz o zachowaniach urzednikow czy służb, ja o zachowaniach zwyklych ludzi, u nas sytuacja o ktorej pisze Waliza byłaby rozwiazana maksymalnie po kwadransie, u nich wszyscy czekali Bog wie na co i nikt nie potrafil podjac decyzji co dalej.
Odbieram to wydarzenie podobnie kuriozalnie jak Waliza, bo sam bralem wielokrotnie udzial w podobnych sytuacjach gdzie ludzie zwyczajnie zadzialali oddolnie i rozwiazali dany problem ..... u nich kilkadziesiat doroslych osob zachowuje sie jak dzieci we mgle, bo pewnie instrukcja nie przewidziala takiej sytuacji.... przeciez to jest zwyczajnie zenujące.

Przy okazji powaznie zastanawiam sie czy nasz bezwład decyzyjny na poziomie administracji, oraz nakladanie sie kompetencji różnych służ czy organow nie jest generowane sztucznie.

O widze ze w miedzyczasie Waliza sie dopisał :wink:

P.S W ramach anegdoty - kumpel doprowadził Irlandczykow do wstrzasu poznawczego dzieleniem pisemnym wykonanym kawalkiem kredy na scianie, goscie bez kalkulatora nie potrafili wykonac prostych obliczen, wiec stwierdzili ze kumpel musi byc inżynierem, jeszcze wiekszy szok ich wprowadził, gdy oswiadczył zgodnie z prawdą, ze Polsce był kierowcą tira i ma wyksztalcenie zawodowe. :lol:

Awatar użytkownika
Old Cadet
Posty: 939
Rejestracja: 24 marca 2006, 09:57
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#65 Post autor: Old Cadet » 23 grudnia 2014, 12:54

Waliza pisze wyraźnie emocjonalnie. A emocje wykluczają bezstronną ocenę.

dexter 1990
Posty: 3726
Rejestracja: 6 lutego 2005, 21:23

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#66 Post autor: dexter 1990 » 23 grudnia 2014, 13:05

Ja nie wiem czy takie życiowe nieogarnięcie to cecha obca "naszym"... Nie szukając daleko: dwa przykłady.

zajęcia z zaawansowanych metod analizy statystycznej. Pierwsze zajęcia, kobita coś tam tłumaczy na banalnym przykładzie i rzuca ogólne pytanie do grupy studentów (w tym- do mnie) ile to bedzie jakas tam wartość pomnożona przez 0,1. Cisza. 5s ciszy. Koło 10s jedna z (pożal się boziu) studentek wyjmuje KALKULATOR.

Przykład drugi- dowolne zajecia laboratoryjne. 90% studentek nie potrafi (po 3 latach studiów!) odpalić palnika, posłuzyć się skalpelem, ezą, wirówką.

Chwilami mam ochotę się zabić. Albo je. Nie robię tego bo jednak szkoda, całkiem ładne niektóre :D.

Awatar użytkownika
waliza
Site Admin
Posty: 9663
Rejestracja: 30 marca 2004, 21:28
Lokalizacja: Teneryfa, albo inna wyspa z taka samą flagą
Kontakt:

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#67 Post autor: waliza » 23 grudnia 2014, 13:19

O, dexter dopisal trafne spostrzezenie. Dex, masz 3000% racji. Jestem od Ciebie 12 lat starszy i widze to jeszcze bardziej- Gonimy zachod w tym wzgledzie bardzo szybko. Widac to z roku na rok coraz bardziej i z rocznika na rocznik. Gonimy, ale i tak nam jeszcze daleko i taki biedny wlaiza na emigracji i tak przezyl niejeden szok, czy to pozytywny czy negatywny :mrgreen: . Inny swiat pod kazdym wzgledem.
nie chcę mieć racji, szukam prawdy/ Baikal 27/ Weatherby PA08/ Hatsan Escort Magnum.

asasello
Posty: 4378
Rejestracja: 9 sierpnia 2004, 09:59
Kontakt:

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#68 Post autor: asasello » 23 grudnia 2014, 20:34

Bartos jeśli postawy ewoluują to chyba można nazwać je nowymi.
Larpak podręcznik rzecz ważna ale wszyscy popełniliśmy grzech zaniechania - trzeba sobie zadać pytanie czy ktokolwiek z książki nauczył się strzelać?
W szkoleniu Niemców w okolicach IWS było strzelanie na modłe czarnych gangsta z naszych czasów czyli pistoletem na płask.Pewnie było w podręczniku.Australopiteki strzelali z śmierdziela małym palcem trzymając za rączke zamkową - coś mi mówi że nie było tego w podręczniku ale działało.Montgomery ponoć mówił że plan bitwy jest aktualny do pierwszego wystrzału i dochodzimy do pytania dla Old Cadeta -czy profesjonalizm wyklucza improwizacje?
Niechaj problemy naszych problemów będą naszymi radościami.

LARPAK
Posty: 817
Rejestracja: 29 sierpnia 2011, 16:44

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#69 Post autor: LARPAK » 23 grudnia 2014, 20:51

Na podstawie improwizacji i eksperymentów powstają poradniki, podręczniki itd.
Tutaj nie chodzi o nauczenie się strzelać z podręcznika, ale o to, że ten podręcznik zawiera podstawy z dziedziny strzelectwa. Nie wprowadza on nic nowego i nie motywuje, zachęca czy pozwala na coś więcej.
Bo skoro nie ma tego w instrukcji, podręczniku to znaczy, że tak nie można = nikt się pod tym nie podpisze. Nie ma znaczenia, że będziesz robił dobrze, jeżeli tego nie ma opisanego to znaczy, że jest to niepotrzebne.
I tego niektórzy nie potrafią zrozumieć, że jest to błędne myślenie.

Szkolenie do wykonania strzelania prowadzi się tak, aby wykonać strzelania programowe. Co za tym idzie nie ma możliwości zrobienia czegoś więcej.
Można się starać, ale co z tego skoro np. na kontroli czy egzaminie rocznym etc. sprawdzane będzie to co jest podstawą, a nie to co może się rzeczywiście przydać...
.22 LR, .22 MAGNUM, .25 AUTO, .38 SPECIAL, 9 x 18 mm MAKAROW, 9 x 19 mm PARA, 7,62 x 25 mm, .222 REM, 7,62 x 39 mm, 7,62 x 54R, 12 GA

Awatar użytkownika
bartos061
Posty: 2186
Rejestracja: 23 października 2005, 16:37
Lokalizacja: Kraków

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#70 Post autor: bartos061 » 23 grudnia 2014, 21:51

Chętnie podyskutuje po świętach boi nie mam kompa a na telefonie coś nie umiem
"I GOT MY GLOCK, COCKED, READY TO ROCK"
http://WWW.061.COM.PL

ss100
Posty: 1890
Rejestracja: 7 marca 2006, 19:06

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#71 Post autor: ss100 » 24 grudnia 2014, 14:48

Old Cadet pisze:
Natomiast u nas często jest absolutny brak decyzji, wręcz strach przed ich podejmowaniem, do tego nakładanie się kompetencji powoduje, że zbyt często jesteśmy bezdecyzyjni. Widziałem to wiele razy.

Dobre szkolenie dowódców polega głównie na nauce postępowania w sytuacjach nietypowych. Dzięki temu stają się typowe.
Ponad 20 lat przepracowałem w instytucji mundurowej i zaobserwowałem to samo, sprawę pogarsza jeszcze mentalność i podejście z poprzedniej epoki typu - czego nie ma w instrukcji/rozkazie to jest zabronione. Co typowe dobrzy dowódcy starali się obsadzić niższe stanowiska dowódcze ludzmi samodzielnymi i z inicjatywą, tak nieudacznicy często dobierali sobie podwładnych podobnych do nich.
Tak sobie myślę - jak regulaminy i instrukcję byłyby spójne, zakładały wręcz inicjatywę i samodzielność oraz dobór kadr byłby nastawiony na ludzi z odpowiednimi predyspozycjami a nie na miernych ale wiernych to byłoby ok - bezwład decyzyjny i wynikająca z jego powodu tzw. partyzantka byłaby sprowadzona do minimum.

Awatar użytkownika
jurand
Posty: 527
Rejestracja: 17 czerwca 2010, 22:18
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#72 Post autor: jurand » 27 grudnia 2014, 22:52

Podstawą są nawyki czyli regulaminy.

"Na imię jej było Lily" Bohdan Tymieniecki fragment rozdziału "NA DZISIAJ BITWA BYŁA PRZEGRANA" (wytłuszczenia moje):

"- Wczoraj wieczorem, naturalnie ciebie nie było, a w mesie gadano o tobie, i dużo. Warczą na ciebie, na ten twój cały wykład o piechocie, o braku wyszkolenia, o głupocie organizacji i diabli wiedzą jeszcze o czym. Za dużo gadasz. I po jaką cholerę im to mówisz? Ci ludzie nie są przyzwyczajeni do tego rodzaju wypowiedzi. Nie zniosą, by ktoś mówił otwarcie to, na co żadnego z nich nie stać. Czy masz rację, czy nie, lepiej nie mówić; nic nie zmienisz, a robisz tylko złą krew. Nic dobrego z tego dla ciebie nie wyniknie. Ich wszystkich łączy niedola przesiedleń i gehenna, jaką przeżyli, są wrażliwi na każdą najmniejszą uwagę, wszystko biorą do siebie; im który mniej wart, tym głośniej krzyczy. Dla nich cierpiętnictwo jest symbolem miłości ojczyzny i patriotyzmu, nie zapomnieli jeszcze wszy i głodu. Dla nich ty jesteś jeszcze ciągle tym... sytym. Wchodzisz im w to wszystko bezwzględnie, twardymi zasadami czystej żołnierki, bez najmniejszego wyrozumienia. Nie zapominaj, że tu mamy kawałek prawdziwej Polski. Tu nie ma polityki żarcia się, szczucia, walki o władzę. Tutaj się idzie do Polski. Co mieliśmy w Anglii?... Diabli wiedzą ile ministerstw, rogatywki, żarcie się o stołek, o wpływy, o przydziały, kursy na wojewodów i całą zgraję „zaplutych karłów”, wieszającą się przy Sikorskim. Wrogów sobie narobisz, choć muszę przyznać, że masz i przyjaciół. Jadwisiak aż się uniósł, on nie daje złego słowa na ciebie warknął. To samo Gromadzki, a Motyka tylko uszami strzyże. W każdym razie zwracam ci uwagę, easy boy.

Benek był na serio i życzył mi jak najlepiej, ale to nie mogło zmienić poglądów już od Francji dokładnie utrwalonych.

- Benek, dawno nie rozmawialiśmy, ale spróbuj popatrzeć na to przez moje ugruntowane doświadczenie.

Szliśmy na drogę numer sześć, pod Piedimonte z Fifth Royal Kent 36. Batalion rozwinął się do natarcia w mig. Zapięci, wyszykowani, dociągnięci, szli drużynami szybko, sprężyście jak na ćwiczeniach w Aldershocie. Przyszła nawała artyleryjska, zapadli i natychmiast jak krety zaczęli kopać swoje fox-hole, tyle cali długie, tyle głębokie, tyle szerokie, bo tak ich nauczono. Przychodzi druga nawała, nie widziałem, by mieli jakieś straty. Poderwali się znowu i poszli, i tak szli, aż doszli. Przyjemność była patrzeć.

A teraz drugi obrazek. Idziemy na Castelfidardo. Idzie z nami batalion tych bohaterów spod Monte Cassino. Porozpinani, wloką się niechlujnie gromadkami, jak muchy w smole. Zaczęto nas ostrzeliwać pociskami fosforowymi, to ta ferajna ot pokładła się w krzakach. Czy myślisz, że który się okopał? Smutno im pewnie się zrobiło, to leźli jeszcze jeden do drugiego, żeby pogadać. Bo przecież oni muszą gadać, no i naturalnie należy się zakurzyć. Padł jeden pocisk z moździerza, pięciu bohaterów nakryło się nogami. Pięciu ludzi rannych. Czy to z ich winy? Ja mam swoją na to odpowiedź, którą pokrywa moja teoria.

U nas w górze uważa się, że najlepsza opinia o wyższym oficerze to to, że... dobry wychowawca, i takiego srakotłuka pcha się na stanowiska dowódcze bez względu na przygotowanie. Dowódca dywizji za... tatę chodzi. Pan kapitan nie narazi się Jasiowi, bo przecież musi być kochany. To jest ich sposób pojmowania demokracji. Na rezultat nie czekaliśmy długo. Kochany Jaś - demokrata ginie albo kaleka, bo przecież jak pan kapitan kolega, to sierżanta ma w dupie, a przecież patriota i kocha ojczyznę, więc wszystko mu wolno. U nas wszystkie niemal możliwości przywiązane są tylko do stopnia. Jak jesteś pułkownikiem, a do tego jeszcze kawalerii, to nadajesz się tak samo dobrze na dowódcę łodzi podwodnej, jak i na ministra wyznań religijnych. Przecież generała piechoty zrobiono dowódcą lotnictwa.
Nikt nie ponosi za nic żadnej odpowiedzialności. Po bitwie o Monte Cassino zdjęto ze stanowiska dwóch dowódców pułków, poza czymś innym, za nieumiejętność dowodzenia. Nie zdjęto im stopni, przeciwnie, poszli na wykładowców do Wyższej Szkoły Wojennej. Jakich dowódców wypuści ta szkoła?

A Zasadny? Nawet sprawy nie miał za tchórzostwo. Bobiński chciał się z nim rozprawił, ale nie dali. Logikę rozumowania i dowody zawsze podważą nieprawdopodobnymi tłumaczeniami swoich racji.

Jakie wyszkolenie angielskie mają ci nasi dowódcy dywizji i pułków? Ile kursów każdy z nich skończył w ciągu ostatnich dwóch lat? Najwyżej jeden - albo organizacji i dowodzenia, albo taktyczny. Cała wiedza zamknięta w dwóch tygodniach. A teraz, jak można brać się za dowodzenie bez dokładnej znajomości użycia środków, jakie się ma w swoim rozporządzeniu?

Dam ci inny przykład. Kiedy wprowadzono pierścienie obrotowe wieży, zostałem wysłany na przeszkolenie do brygady kanadyjskiej. Teorię użycia czołgów jako artylerii wykładał nam obu sam dowódca brygady. Jego znajomość teoretyczna artylerii była zdumiewająca. Dowódca brygady, który potrafi sam ustawić snop równoległy trzech pułków czołgów i strzelać ze stu pięćdziesięciu luf, z przygotowaniem topograficznym, to nie z typu „tatów”, to... dowódca. A jak by to wyglądało u nas? Szkoda każde słowo!

Ten stopień jako wykładnik kwalifikacji to rak naszej armii. I ty chcesz, żebym ja miał dla nich szacunek? Mnie nie potrzeba wychowawcy, to już zrobiła mama, ja chcę mieć dowódców.
Dlaczego nikt z nas nie warknie na Motykę? Bo Motyka jest tak wyszkolonym dowódcą czołgu jak każdy z nas i może z powodzeniem zastąpić tak dowódcę, jak i strzelca, tak radiooperatora, jak i dowódcę szwadronu.

Spróbuj to sprawdzić z innymi dowódcami pułków... Koń by się uśmiał. Nie chcesz, żebym gadał, bo mogę się narazić, bo robi to złą krew. A ja przecież na to gadam. Mówiono w mesie, ale mówiono za moimi plecami. Dlaczego nikt nie zaryzykuje powiedzenia mi tego publicznie, w oczy?

Nic potrzebujesz mi mówić, kto. Wiem, to śmieci! Oni i tak się wykruszą, zawsze znajdzie się wymówka. Jakieś kursy, odkomenderowania, nowe przydziały.
Ale czy warto o tym mówić? Przecież dopiero się zaczęło. Niech wojna potrwa jeszcze dwa lata. Ja dopiero zaczynam nagrywać melodię do swojej piosenki.
Pogadaliśmy sobie parę minut, oddałem Benkowi ostatnie pobory, by się w czołgu nie plątały, i poszliśmy podzielić się po cichu ostatnią nowiną z kolegami."

Uriasz
Posty: 1482
Rejestracja: 29 grudnia 2008, 17:15
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#73 Post autor: Uriasz » 28 grudnia 2014, 01:03

Gdzies czytałem ze Prusacy przed I wojna szkolili swoich oficerów w ten sposob aby podczas symulowanych gier wojennych postawic ich w sytuacjach kryzysowych gdzie działania wynikajace z wyuczonych regulaminów przestawały sie sprawdzać i zeby rozwiazac problem, nalezało zadzialac wbrew regulaminom a takze wbrew wczesniej otrzymanym rozkazom i zadziałać nieszablonowo.

Regulaminy regulaminami, jesli sie sprawdzaja to jest bardzo ok bo tłumacza od A do Z tryb działania, ale jest bardzo zle gdy stajemy sie ich bezwolnymi wykonawcami, bez krzty wlasnej inicjatywy, skutkiem czego goscie postaweini w sytuacji ktorej regulamin nie przewiduje, po prostu wysiadaja, moim zdaniem wazne jest zarowno stosowanie sie do obowiązujacego regulaminu, jak i trafne wytypowanie momentu kiedy owym regulaminem mozna sie juz tylko podetrzec i trzeba zadzialac nieszablonowo bo inaczej nie odniesiemy sukcesu, czy nie wykonamy zadania.

Awatar użytkownika
bartos061
Posty: 2186
Rejestracja: 23 października 2005, 16:37
Lokalizacja: Kraków

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#74 Post autor: bartos061 » 29 grudnia 2014, 13:31

Dobra dorwałem się wreszcie do ustrojstwa z w miarę normalną klawiaturą, jeszcze nie mojego, ale można już coś napisać.
Najpierw o "Brytolach" - Waliza - na 100% masz większe doświadczenie w kontaktach z tą nacją. W tym roku miałem swój pierwszy kontakt z ichnią armią. Wcześniej nasłuchałem się dużo o tym ich profesjonalizmie, ale szczerze mówiąc - nie sugerowałem się tym w ogóle. Dopiero jak zobaczyłem ich w akcji - zaczęły mi się przypominać te "dawne" opowieści. Na pewno dużo zależy od jednostki i ludzi w niej służących. Tutaj konkretnie był 3 PARA. Złego słowa nie mogę powiedzieć.
Teraz - w czym objawia się wg mnie taki profesjonalizm.
Podstawa to znajomość procedur i umiejętne ich stosowanie. To prawda, że często procedury idą się gonić na samym początku "akcji". Ale MUSZĄ te procedury istnieć! Jak by nie było procedur to każde działanie wyglądało by jak przysłowiowe - " tam pobiegną szybę zbiją".Może sprawdziło by się z raz czy dwa - kwestia szczęścia i pozostawienia spraw swojemu biegowi. Ale znajomość swoich procedur i umiejętne ich stosowanie to podstawa. Dopiero w drugiej kolejności liczy się "elastyczność". Zarówno w stosunku do wyboru konkretnej procedury jak i improwizacji.
No i ci ludzie - wszystko co widziałem wykonywali perfekcyjnie a i elastyczności im nie brakowało. Dodatkowo nie było klepania się po plecach - jak to często bywa u "hamerykanów" - "Nie wyszło nam ale i tak było OK".
Kontynuując temat "hamerykanów" - ci z kolei w ogóle nie są elastyczni(mówię to na przykładzie tysięcy sytuacji w których brałem udział). Dodatkowo dochodzi brak znajomości procedur - o wynikach nie będę pisał - każdy sam sobie niech dopowie resztę.
Jednostki "hamerykańskie" z którymi miałem styczność - były uważane za nie mniej elitarne niż ta "brytolska"

Teraz postawy strzeleckie - Moim zdaniem można wyróżnić tylko kilka postaw strzeleckich takich jak:
- stojąc
- klęcząc
- leżąc
- siedząc
do tego dochodzą jeszcze "postawy gotowości"
Wszystko inne będzie tylko wariacją na temat - najczęściej powstałą w wyniku ewolucji postawy poprzedniej - tzn. takiej która była uznawana za prawidłową. A zmiana taka wynika jak już pisałem - z nowego rodzaju uzbrojenia, wyposażenia, przyjętej taktyki, rodzaju środowiska czy działań itd.
I tak dla przykładu taka postawa strzelecka - stojąc. ewoluuje w ten sposób, że raz uznaje się, że najlepsza jest frontalna - potem znowu, że boczna, potem znowu frontalna itd itd. Oczywiście będzie to tylko jeden z elementów tej postawy, ale tak w ostatnich latach właśnie zachodziły zmiany.
Nie będę pisał dlaczego bo zobowiązałem się na różnych kursach do tego, żeby nie ujawniać informacji, które były tam omawiane. Od razu mówię, że nie jest to moja próżność, chęć zabłyśnięcia itp. Po prostu nie chcę sobie robić du.. z gęby. Jak ktoś jest zainteresowany to i tak 99% tej "wiedzy tajemnej" :roll: znajdzie w necie. Zresztą jak chyba to Larpak napisał - na załączonych filmach fajnie można ewolucję postaw strzeleckich zaobserwować. Rzekłbym nawet,że te wszystkie zmiany to już w tej chwili cała filozofia - i są ludzie co z tego żyją - i to całkiem nieźle.
"I GOT MY GLOCK, COCKED, READY TO ROCK"
http://WWW.061.COM.PL

Awatar użytkownika
Old Cadet
Posty: 939
Rejestracja: 24 marca 2006, 09:57
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Filmy instruktażowe FBI lata 60

#75 Post autor: Old Cadet » 29 grudnia 2014, 21:40

Uriasz pisze: Gdzies czytałem ze Prusacy przed I wojna szkolili swoich oficerów (...) rozwiazac problem, nalezało zadzialac wbrew regulaminom a takze wbrew wczesniej otrzymanym rozkazom i zadziałać nieszablonowo.
Było zupełnie inaczej. Niemcy (Austriacy też) szkolili oficerów sztabowych absolutnie odwrotnie. Grupa kursantów akademii terezjańskiej, czy innej, dostawała zadanie taktyczne, lub raczej operacyjne (każdy identyczne), i ocena całego kursu była bdb wtedy, gdy co najmniej 90% kursantów wysmarowało takie samo, standardowe rozwiązanie, oczywiście zgodne z instrukcjami i sensowne.

ODPOWIEDZ