Panklastyt wynaleziony został gdzieś na początku lat 1880-tych. To jest mieszanina typu paliwo-utleniacz; paliwem są różne różności (nafta, terpentyna, benzen, nitrobenzen, nitrometan, disiarczek węgla, takie rzeczy) zaś utleniaczem ditlenek azotu NO2 (N2O4 w zasadzie, bo on taki dimer tworzy), ewentualnie stężony kwas azotowy.asasello pisze: Zaciekawiła mnie za to bomba panklastytowa (zagięła nawet wujka googla).To taka rzecz w postaci zbiornika z dwoma płynami rozdzielonymi przesłoną- membraną.Po jej mechanicznym zniszczeniu płyny mieszały się i w wyniku ich reakcji następował wybuch.Pytanie nr1 brzmi czy eksplozja następowała natychmiast po zetknięciu się obu płynów czy po jakimś czasie?
Bo jeśli natychmiast to wybuchała tylko nieznaczna część mieszaniny - tylko ta na pograniczu uszkodzonej membrany a reszta składników nie miała szansy się zmieszać.
Pytanie nr2 co to za substancje dokładnie i czy da się je kupić na allegro?
Panklastyt zasadniczo nie wybucha od samego zmieszania, aczkolwiek wg podręczników jest bardzo wrażliwy na bodźce mechaniczne, niczym nitrogliceryna czy coś. Niemniej jako przemysłowy materiał wybuchowy sprawdzał się jako tako w XIX wieku - komponenty w końcu wybuchowe nie były (tyle że utleniacz mocno żrący i korodujący wszystko) a mieszano je na miejscu bezpośrednio przed użyciem. Jako wojskowy materiał wybuchowy już się tak dobrze nie sprawdzał, przechowywanie utleniacza było mocno problematyczne. Niemniej Niemcy eksperymentowali wówczas, w tych latach 80. XIX w. z głowicą torpedową, w której komponenty umieszczone były w szklanych zbiornikach: rozbijały się one przy odpaleniu torpedy i mieszały podczas jej marszu, a gdy docierała do celu panklastyt był gotowy. Ostatecznie przeważyły jednak obawy przed niebezpieczeństwem przedwczesnego stłuczenia. W czasie I wojny w 1916 Francuzi z powodu ogólnej zapaści gospodarczej i braków materiału wybuchowego zaczęli wykorzystywać bomby lotnicze Anilite o wagomiarze 10, 25 i 50 kg. Zawierały one benzynę ("gazolinę") i NO2, oddzielone przegrodą, którą mechanizm sprężynowy przebijał przy zwolnieniu bomby, umożliwiając mieszanie się składników. Raczej nie miały dobrej opinii, były przypadki wycieków NO2, zatrucia personelu itd. I jeszcze w czasie II wojny Rosjanie też z nędzy elaborowali bomby lotnicze czymś pokrewnym - ciekłym materiałem wybuchowym KD, złożonym z dichloroetanu, kwasu azotowego i kwasu siarkowego. KD był bezpieczniejszy trochę, zasadniczo komponenty zalewano kolejno do bomb na lotnisku, przed ich podwieszeniem, a nawet można było te bomby trochę składować, nie był więc aż tak wrażliwy.
Pod względem siły wybuchu panklastyt jest dosyć mocny, ten pierwotny z CS2 był trochę mocniejszy od TNT, a mix z nitrobenzenem gdzieś na poziomie nitrogliceryny czy heksogenu. KD był ponoć na poziomie TNT.
Współcześnie taki układ (np. nafta+kwas azotowy) dość powszechnie stosowany jest jako ciekłe paliwo rakietowe. Przez zastosowanie jako paliwa jakichś amin (np. aniliny, albo w ogóle hydrazyny, a co ) albo przynajmniej dodanie ich do nafty, można uzyskać paliwo samozapłonowe, dzięki czemu silnik rusza od razu po podaniu komponentów do komory spalania. Zapewnia to niezawodny zapłon (brak konieczności stosowania zapłonnika) i przydaje się np. w rakietowych silniczkach korekcyjnych, które z samej swej zasady muszą być uruchamiane wielokrotnie przy manewrach.