asasello pisze: ↑4 kwietnia 2020, 19:14
SS100 napisz coś Moskwiczu 412.Kiedyś tą furą miał jeździć bohater mojej książki;-)
Moskwicz 412 to ulepszony w celach eksportowych model 408, Co by za bardzo nie odstawał zmienili mu tylne i przednie lampy (te ostatnie z warczyburga), deskę rozdzielczą obili plastykiem no i co najważniejsze zmienili silnik. Silnik był ciekawy, wzorowany na bmw1500 miał wałek w głowicy, pólkoliste komory spalania, podgrzewany kolektor i typowy radziecki dwugardzielowy gaźnik K126. Silnik był cały z aluminium (nawet miska olejowa) z mokrymi tulejami osadzanymi na dole (popularne wtedy w cccp rozwiązanie), wał na 5 panewkach.
Silnik był mocniejszy od fiaciorowego, trwalszy i o wiele większej kulturze pracy, to był największy plus tego wozu.Zużycie paliwa do 10l jak pamietam.Idąc dalej to już gorzej - skrzynia kulawo zestopniowana (dwójka za mocna, trójka za słaba, hamulce bębnowe ze wspomaganiem (radzieckie rozwiązanie z dwoma pompami hamulcowymi) - cieknące cylinderki i inne upierdliwości - duży minus (od 6 roku życia ciągłe odpowietrzanie). Nadwozie odporne na korozję (wołgi i moskwicze w kdl-ach były chyba najodporniejsze), design już trochę był przestarzały, ale wtedy na tle tego co było na ulicach nie raził. Mnie osobicie przeszkadał trochę wąski rozstaw kół i brak stabilizatora no ale to wtedy był standard.
W domu był rodzinną ( i jedyną) furą gdzieś od 1973 do 1990. Miał typowe cechy radzieckich pojazdów można go było przeładować, jeździć po dziurach, był dość trwały i łatwy w naprawach, ale i też ciekawe rozwiązania z jednej były niwelowane przez przestarzałe elementy konstrukcji z drugiej strony.
Fiacior to było wtedy coś jeśli chodzi o lans z tamtych czasów (lata 70te), moskwicz 412 był zwykłym przyzwoitym samochodem z tamtej epoki, ale nie do lansu.
Wtedy samochody trzymano raczej latami, remontowano w kólko bo czasy były jakie były, ale 17 czy tam 18 lat to już było za długo - moja Mama i ja nauczylismy sie na nim jeździć, był stałym fragmentem mojego życia, ale jak przyszedł do nas radziecki człowiek i wyrazil chęć odkupienia to poszło szybko- pojechał nim do Tuły bodaj. Potem miałem ( i mam) jeszcze posocjalistyczne pojazdy ale tylko rozrywkowo - na polowanie czy tam do dłubania, ale nigdy jako pojazd zasadniczy w domu .
Asasello - to w końcu czym ten gość z Twojej książki jeździł?