
Aczkolwiek w Strzale.pl był ciekawy artykuł o zamówieniu na Walthery PPK dla wywiadowców kryminalnych; oczywiście, FB Radom i wtedy bruździła, próbując wcisnąć właśnie Visy. Zamówienie zrealizowano w czerwcu 1939 roku...
Moderator: Moderatorzy
Pytasz, zgadujesz, wiesz czy twierdzisz? Nie tylko chodził do 39 ale i później. Nawet powojenna milicja ładnych pare lat popylała z mosinami na plecach. Wycofano tylko szable w 1935.pytam o broń przyboczną w kaburze zwykłego policjanta, który przecież w latach 30-tych z karabinem i bagnetem po ulicy już raczej nie chodził
Może to kwestia świadomości.Czytałem onegdaj że do jednej operacji policyjnej ( mniej więcej w tych czasach) wykorzystano artylerie w Londynie ale nikt nie postulował "haubica w każdym posterunku".Nie było kina gangsterskiego ( w naszym rozumieniu) filmików na youtube (torture test) czy utylizacji amunicji w stylu IPSC. Policjanci nie byli lubiani (na podstawie przysłuchiwania rozmowom starych ludźmi w moich szczenięcych latach) więc pewnie ginęli z reguły od strzału za węgała w plecy więc nawet C96 nie pomoże. Poza tym zasada 3 metry 3 strzały 3 sekundy jest uniwersalna a tu Nagant daje rade.maziek pisze: ↑29 kwietnia 2020, 13:06Ogólnie argumenty, które przytaczacie się pojawiają tylko ciekawi mnie, czy są prawdziwe a nie zasadzie, że tak się mówi ale nikt tego nie sprawdził. Dobierając broń etatową raczej patrzy się w przyszłość a nie przeszłość. Zwłaszcza, jeśli teraźniejszość tak gwałtownie się zmienia jak w dziedzinie broni w tamtych latach. A i czy ta teraźniejszość była tak wspaniała dla policji jak się maluje z Waszych wypowiedzi? Czytam sobie takie zdanie "od powołania formacji w 1919 roku do wybuchu II wojny światowej na służbie zginęło niemal 650 policjantów. Dla porównania przez pierwsze 20 lat funkcjonowania policji w III RP życie straciło ponad pięciokrotnie mniej mundurowych". To nie wiem, czy nie było tych "wymian ognia" w międzywojniu, zwłaszcza biorąc pod uwagę wybuch przestępczości zorganizowanej po 89-tym.
Wymiana bębna w naganie to jednak coś więcej niż wymiana magazynka w pistolecie - trzeba pomijając czynności przygotowawcze odjąć oś bębna i gdzieś ją sobie przytrzymać przez chwilę - jakoś tego nie widzę w warunkach wymiany ognia, kiedy jednak lepiej obserwować otoczenie niż pochylać się nad drobnymi częściami, które mogą spaść pod nogi i kuniec ze strzelaniem w ogóle. Możliwe, że na stole pod lampą da się tak szybciej załadować niż po kolei wyrzucić łuski i włożyć 7 naboi. Mnie się zdaje, że ten wybór był jednak bieda-wyborem. Nie pytam o broń dla tajniaków (tu OK, faktycznie po kieszeniach i faktycznie siła ognia niepotrzebna - choć akurat nagan do kieszeni tak sobie z "czepliwością" i wymiarowo) - pytam o broń przyboczną w kaburze zwykłego policjanta, który przecież w latach 30-tych z karabinem i bagnetem po ulicy już raczej nie chodził, chyba, że na tłumienie zamieszek - ale po to to właśnie kupili (tu wykazując się przewidywalnością) pm-y.
Żyję, żyję, ale mi czasu nie starcza na pisanie nawet u siebie. Dlatego praktycznie ograniczam się tylko do puszczania pojedynczych postów na tym popapranym Facebooku.maziek pisze: ↑28 kwietnia 2020, 20:01O, dzięki. Bartos żyje, to też dobra wiadomość.
Czyli jak zwał, tak zwał, ale TT. A przed wojną? Słyszałem, że była straszna zbieranina porozbiorowa i powojenna, ale policja starała się pistolet (rewolwer?) stopniowo ujednolicić. Czy i na czym stanęło? Visy chyba do policji nie szły?
Nie tylko Ty jeden masz tego typu przeczucie, choć raczej kierunku zmian czy tam ,,tąpnięć,, nie można przewidzieć. Raz że sytuacja nigdy nie jest oczywista ( teraz i przed wojną), nawet jak się zanosi na coś złego to ludzie liczą że ,,jakoś to będzie,, .
Za bardzo to chyba nie było profetycznych, bo to jakby ktoś dziś wieszczył, że od jutra w Polsce funkcjonariusze resortów siłowych zaczną zabijać bezpośrednio na ulicy wszystkich, których nazwiska zaczynają się na A, C, K i L -przypuszczalnie każdy by się w czółko popukał. A mniej więcej tego rodzaju było "novum" związane z DWS. Nawet pisarze żydowscy, poniekąd patrząc post factum najbardziej zainteresowani, tego nie czuli - czytam sobie akurat Singera i w tym względzie za bardzo profetyki tam nie ma. Owszem pisali, że z Niemiec trzeba uciekać, ale to raczej na poziomie, że z PRL też masa ludzi chciała dać drapaka.
Czy ja wiem - akurat 20 lat w tył to była wielka rzeźnia w Europie, raczej mogli sie spodziewać że lekko i honorowo nie będzie, aczkolwiek skala działań i czas trwania przerósł wszelkie prognozy. Nikt raczej nie przewidywał że ideologiczne przesłanki doprowadzą do eksterminacji cywili, ale jednak coś się spodziewali. W całej Europie ruszyły zbrojenia itd. Czujność uśpiły też kraje będące gwarantami sojuszy i pokoju -Anglia i Francja które okazały się sojusznikami nic nie wartymi, a armie ich nie wiele więcej warte - liczyli na nich inni i wszyscy wiemy jak wyszło - tylko nikt jeszcze o tym nie wiedział (poza hitlerem chyba tylko )rozczarowanie było takie jak by teraz USA poległo w starciu z Koreą Północną.